Poszukując 10 lat temu swojego miejsca na ziemi, los przez cały czas, w zasadzie od samego początku, podsuwał nam pod nos ofertę domu, w którym ostatecznie przyszło nam zamieszkać. Wówczas ta okolica wydawała się nam zbyt odległa od centrum cywilizacji, który stanowił dla nas Wrocław. Nasza świadomość ogarniała tereny do Lwówka Śląskiego, ale dalej roztaczała się w naszych wizjach ziemia nieznana, mityczna, coś na kształt Krainy Psiogłowców.
Przez dwa lata, w niemal każdy weekend, jeżdżenia po całym regionie nie znaleźliśmy dla siebie nic wygodnego i odpowiadającego naszym wizjom. W końcu, z braku innych ofert, postanowiliśmy zrobić sobie wycieczkę w nieznane rubierze Dolnego Śląska. Oczywiście, potem okazało się, że przecież w czasach studenckich odwiedziliśmy pewnego razu sąsiadujący teraz z nami Zamek Czocha, ale jakoś fakt ten wcześniej nam umknął.
To było dziwne uczucie, jakiego nie doświadczyłam nigdy wcześniej zwiedzając domy na sprzedaż. Nie była to może oferta idealna, (na 10 punktów w skali ideału daję jej 8), ale okazała się najlepszą ze wszystkich. A domów obejrzeliśmy przez te dwa lata z kilkadziesiąt. Ogarnęła mnie ekscytacja połączona z wizją naszgo życia. Do domu można było się sprowadzać natychmiast (nie bez przygód, o których napiszę kiedy indziej), gdyż piętro poprzedni właściciel wyremontował w latach 70-tych. Parter i pomieszczenia gospodarcze wyglądały tak, jak je Niemiec zostawił.
Wydaje się, że było to tak niedawno, a jednak w tamtych czasach nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, jaki skarb nam się trafił. Wiedzieliśmy, że to stary, zabytkowy dom z duszą, liznęliśmy na studiach podstawy architektury, jednak nie do końca ogarnialiśmy fakt, że dom ten przynależy do grupy regionalnego budownictwa charakterystycznego tylko dla pogranicza Niemiec, Czech i Polski. Z takim zastrzeżeniem, że na terenach Polski domów tych zostało najmniej.
O domach przysłupowych zrobiło się głośno w kontekście powodzi w Bogatyni. Wiele z tych niszczejących i tak zabytków zostało bezpowrotnie straconych. I dopiero wtedy podniósł się krzyk. Tak to jest w naszym kraju, że o zabytki mało kto się troszczy, póki stoją. Jak znikną, robi się zamieszanie. Ruszyła więc akcja „ratujmy domy przysłupowe”. Tylko, że już niewiele z nich jest do uratowania.
Co to jest dom przysłupowy? Wyjaśnię prostymi słowami, bo googlując zagadnienie napotykamy na definicję rodem z książęk dla bardzo uzdolnionych architektów. Jednym słowem- tak motają, ze sama wiedząc, o co chodzi, przestaję rozumieć ideę tej konstrukcji.
Domy przysłupowe były budowane na potrzeby tkaczy. Cała nasza okolica specjalizowała się w tkactwie, stąd w każdej niemal wsi przynajmniej jeden przysłup zachował się po dziś dzień.
Dom musiał być tak zbudowany, aby drgania z potężnych, opieranych o ściany warsztatów tkackich, nie wprowadziły rezonansu na resztę konstrukcji i nie doprowadziły do zawalenia się całej chaty. Jak to uzyskiwano? Otóż stawiano słupy i na tych słupach budowano lekkie piętro z w konstrukcji szachulcowej. Szachulec, to połączenie drewnianych belek z wypełnieniem z gliny. W dużych domach, takich, jak nasz piętro to stanowiło mieszkania letnie dla robotników (nie było ogrzewane), potem dla turystów. Warsztaty tkackie i mieszkanie właściciela mieściło się w izbie na dole pod tymi słupami. Przy słupach bowiem, na parterze, budowano niezależne (nie związane z resztą budynku) solidne drewniane ściany, o które opierano warsztaty tkackie. Krosna przenosiły drgania na te niezależne od reszty konstrukcji ściany, które nawet jeśli wpadały w rezonans, to nie miały możliwości przekazać drgań dalej. Pojęcie „przysłup” oznacza więc ścianę domu stawianą przy słupie, ale z nim nie powiązaną. Jeśli ktoś chciałby rozebrać parter domu, powstałaby ciekawa, ale nadająca się do użytku budowla- dom (piętro) na słupach, a pod spodem nic.
Domy przysłupowe pierwotnie były budowane z drewna i gliny. Stropy miały piekne belkowania. Z czasem jednak zmieniała się moda, a przepisy przeciwpożarowe wymusiły na ludziach tynkowanie, czego tylko się dało. W niejednym pokoju belkowy strop został przykryty podbitką i otynkowany. Podcienie pod słupami zostały wypełnione cegłą (tak jest u nas) choćby po to, aby ocieplić wnętrze. Nie odebrało to uroku stremu domowi, choć tam, gdzie tylko było to możliwe, odsłoniliśmy drewniane stropy.
W dzisiejszych czasach, na terenie naszego kraju, można spotkać domy przysłupowe albo obdrapane, albo z białymi ścianami. W epoce ich świetności domy te były niezwykle kolorowe. Obecnie jesteśmy w trakcie remontu jednego z pomieszczeń, które użytkujemy jako sypialnię. Mamy możliwość zerknięcia przy skrobaniu farby, jakie kolory dominowały na poszczególnych etapach użytkowania. Są tam kolorowe wzorki, niczym freski antyczne, ale przede wszystkim dominują odcienie koloru niebieskiego, do czego nawiązujemy malując ściany na ten właśnie odważny kolor.
Domy przysłupowe były lokowane w konkretnych praktycznych ku temu miejscach. Ze względu na specyfikę wyrobu tkanin, potrzebny był rzemieślnikowi dostęp do wody. W naszym wypadku i w wielu innych jest to strumień oraz łąka przy owym strumyku, gdzie suszono i bielono na słońcu tkaniny.
O rany, jak piękny jest Wasz dom.
OdpowiedzUsuńProszę o więcej fotografii.
Jest cudny, brak mi słów.
Pozdrawiam
A jak tam wybory ?
Bardzo mi sie u Ciebie podoba, jesli pozwolisz bede zagladala czesciej.
OdpowiedzUsuńTeraz wracam do archiwum i czytam od poczatku, jestem pod wielkim wrazeniem, alez Ty piszesz!
Sedecznie pozdrawiam z Chicago.
Mirka- na pewno fotki będą się pojawiać.
OdpowiedzUsuńWybory niestety wygrał stosunkiem 60:40 poprzedni burmistrz, co grozi nam, że za tym pięknym naszym przysłupem będzie stał 200 metrowy wiatrak. A plany zagospodarowania gminy pod turystykę upadły. Dopiero jak zniszczą ten rejon do końca, to się obudzą i będą jęczeć, co stracili.
Ataner- nie tylko pozwolę, ale i zachęcam do odwiedzin, będziesz tu zawsze mile widziana. Obiecuję złożyć rewizytę jak tylko plany remontowe dadzą mi możliwość :-)
Pięknie to opisałaś! Dotychczas "przysłup" kojarzył mi się tylko z regionalnymi nazwami przysiółków.
OdpowiedzUsuńCudzinko, witaj ;-) Zanim napisałam o przysłupach, zerknęłam do netu, co tam o nich piszą, aby nie wyważać otwartych drzwi. Jak przeczytałam te definicje, które redaktorzy portali po prostu bez zrozumienia przepisują jeden od drugiego, a ten pierwszy z jakiegoś zaawansowanego podręcznika architekta, to się trochę załamałam. Sama lubię mieć wszystko wytłumaczone, jak sołtys krowie na rowie, więc wzięłam sprawę w swoje ręce :-)
OdpowiedzUsuńNiestety coraz mniej jest tego typu budynków więc proszę dbać a posłuży jeszcze wiele lat;) Może wiesz przypadkiem w którym roku powstał ten Wasz okaz? Pozdrawiam:))))))
OdpowiedzUsuńCzyż to nie cudowne uczucie być właścicielką jednego z ok.600 (według niektórych danych ok. 400) domów przysłupowych w Polsce? Dla mnie jest ;)
OdpowiedzUsuńMiło mi poznać osobę, która jest w gronie tych szczęściarzy ;D
Nasz jest bliżej Lwówka..
Pozdrawiam serdecznie
Zawrócony- wprawdzie jak nabyliśmy ten dom, to już nadproże z datą zostało wyrwane, ale domek sąsiadujący z naszym, niemal identyczny (choć nieco uboższy) ma datę 1830. Nasz pochodzi niewątpliwie z tych samych lat 30-tych XIX wieku. Jest jedno ale, o którym zapomniałam napisać w poście. Ściana północna (od strony kuchni) jest zaadoptowana ze starszego domu (ten fragment jest kamienny, nie drewniany), a piwnica nosi ślady znaków kamieniarskich podejrzewanych o średniowieczne. Nasz dom stanął więc na miejscu starszych budowli.
OdpowiedzUsuńYassmina- To istotnie wspaniałe uczucie, tak jakby należało się do jakiejś elitarnej grupy ludzi :-) Trzymam kciuki za Waszą pracę. My mieliśmy podobny do Waszego stan domu na parterze, ale na piętrze dało się zamieszkać. Te drewniane ściany- u Was niebieskie, u nas były zielone, a w zasadzie obdrapane :-)
Świetnie napisany artykuł, z pewnością mogłabyś się pokusić o jego publikację!
OdpowiedzUsuńDla mnie domy przysłupowe są arcydziełem!
Ubolewam, że nasz dom "mur pruski" ma tylko w części gospodarczej(obecnie rozebrany - będziemy odrestaurowywać) oraz wewnątrz dwie ściany (też do renowacji). Ale jak było w oryginale? Fachowcy twierdzą, że dom ma ok. 150 lat, ale cała tylna ściana (od zachodu) ma ok. 300 lat i jest w całości z kamieni, mam wrażenie, że polnych!? Wewnątrz też kilka ścian jest kamiennych. Szkoda, że nie mogę odnaleźć żadnych starych zdjęć!
Ps. My też z okolicy, mamy do Was może z 30 km :) :) :)
Ananda- do publikacji napisałabym to ociupinkę inaczej, mniej osobiście, bardziej merytorycznie :-)
OdpowiedzUsuńW takim razie jesteśmy sąsiadami :-) Może latem się poodwiedzamy nawzajem, jeśli nie masz nic przeciwko temu. Uwielbiamy stare domy i serce się nam raduje, jak ktoś zabiera się za ich odbudowę :-)
No właśnie bo tego rodzaju domy (przysłupowe czy coś w ich rodzaju) stawiano już w średniowieczu. Byłoby ciekawie jakbyście dokopali się do pierwszej chałupy. :)) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńW średniowieczu to raczej zrębowe, niż przysłupowe :-) Nasze przysłupy to zdecydowanie XIX wiek. Przez moment miałam wizję, jak rozkopuję do fundamentów własny dom :-) Chyba sobie tego nie zrobię :-)))
OdpowiedzUsuńRiannon! Oczywiście :) Mam tylko cichą nadzieję, że będziemy już wtedy mieszkać :)
OdpowiedzUsuńTo jesteśmy umówione :-)
OdpowiedzUsuń