Po wizycie telewizji jeleniogórskiej, która robiła reportaż
o naszym muzeum i na którą to okazję, w połowicznie gotowej, sali naprędce
ułożyliśmy ekspozycję, trzeba było zrobić kolejny raz rozpierduszkę. Tym razem
czekało mnie malowanie pomieszczenia farbą kolorową (podkładowa farba biała
była już położona), a Chłopa instalacja oświetlenia. Wydawało się, że wszystko
poszło gładko. Chłop z pomocą sąsiada założył wszystkie puszki, kontakty i
lampy, ja pierdyknęłam na ścianę Dulux o słodkiej nazwie „błękitna chmurka”.
Zrobiło się na kilka dni cudnie, przytulnie, elegancko nawet.
I wtedy właśnie
ta pieprzona chmurka zaczęła się marszczyć! Aaaaa...
Zrobiło mi się słabo. Przyczyny łuszczenia się farby do
końca nie poznałam. Mam kilka podejrzeń. Po pierwsze, tynk mógł być jeszcze nie
dosuszony. Położyliśmy bardzo grubą warstwę (ze 2 tony na całe pomieszczenie),
ponieważ ściany były dziurawe i krzywe. Po drugie, farba podkładowa- najtańsza
akrylowa emulsja, mogła być podłej jakości i być niekompatybilna z farbą Dulux.
Po trzecie, farba Dulux mogła być zleżała. Farbę zakupiłam w okolicznym
markecie budowlanym tańszą o ok 20% niż w innych sklepach. Są to farby drogie,
zatem okazja była niebywała. Nie jestem jakaś głupia, zatem przed zakupem
starannie sprawdziłam zarówno rok produkcji (2010), jak i datę ważności (2014). Nic nie wzbudziło moich podejrzeń, po otwarciu farba prezentowała się
normalnie, pięknie rozsmarowywała się po ścianie, zatem co za cholera?
Miałam dwa wyjścia, usiąść i zapłakać nad straconym czasem,
pracą i pieniędzmi wyrzuconymi w błoto lub odłożyć rozwiązanie problemu na czas
późniejszy i zająć się czymś przyjemnym i pożytecznym. Wybrałam opcję drugą.
Podczas gdy Chłop w pocie czoła usilnie pracował i pracuje nad półkami do
ekspozycji, ja maluję makietę domu przysłupowego, która będzie istotnym
elementem dekoracji wnętrza.
Nie odpuszczam detalom :-)
Aby uprzyjemnić sobie ostatnie dni remontu (do końca
sierpnia ma to być pi razy oko gotowe, a do końca września przygotowane do
kontroli, czyli gotowe na cacy) powróciłam do mojej ulubionej (obok frywolitki)
rękodzielniczej aktywności- pirografii.
Nabyłam gotowe drewniane podstawki pod
kubeczki o wymiarach 10x10 w dwóch kształtach, okrągłym i kwadratowym z
zaokrąglonymi rogami. Malowanie ogniem, które koi moje nerwy, pozwala mi
psychicznie się przygotować do ponownego przemalowania całej sali. Żeby
kłopotów z tą farbą było mało, okazało się, że barwa „błękitna chmurka” nie
jest już produkowana i będę musiała wybrać podobny odcień z nowej palety
(bezkresny ocean, czy coś w tym stylu). Wątpię, czy to będą identyczne tony
barw, zatem nie czeka mnie jedynie retusz i położenie ponownie farby w miejsce
złuszczonej, ale przemalowanie na nowo całego wnętrza. To, że nie lecą tu
wyrazy ogólnie uznane za obelżywe zawdzięczam swojej terapii ogniem :-)
Być może niektórzy z Was są ciekawi warsztatu pracy z pirografem
i zechcą poznać techniczną stronę tego co sobie tworzę. Na te osoby czeka
niespodzianka na moim blogu Slow Travel.
Zatem, jeśli chcesz:
-dowiedzieć się, dlaczego nigdy więcej nie umieszczę reklam
na moich blogach
-poznać moje kłopoty z pirografem
-zrozumieć wyższość PRL-u nad czasami współczesnymi
-wziąć udział w losowaniu kompletu podstawek
Serdecznie zapraszam na wpis:
Ach, te pęknięcia wyglądają jak po spękaczu jednoskładnikowym... To moje zboczenie, wiem... Nie zazdroszczę sytuacji, ale jestem pewna, że koniec końców obróci się to na Waszą korzyść, zobaczysz! :)
OdpowiedzUsuńJa coś nie mam do końca przekonania do krakli nawet w decu, zatem te spękania tym bardziej nie wzbudziły mojego zachwytu :-)
UsuńStawiam na zawilgoconą ścianę, u mnie tak obłazi wciąż ściana pod tarasem, którą fachowcy najwyraźniej zapomnieli zaizolować przeciwwilgociowo. U Was to pewnie niedosuszone tynki :(
OdpowiedzUsuńJeśli to wina zawilgocenia, to zeskrobanie i pomalowanie od nowa niczego nie zmieni. A pomalować muszę, bo termin w Urzędzie Marszałkowskim nieubłagalnie się zbliża. Nie będę przedłużać, bo mam juz tego remontu po dziurki w nosie.
UsuńJa też tak kiedyś miałam ze świeżo otynkowaną i pomalowaną ścianą. Tynk przed malowaniem należy zagruntować czyli pomalować specjalnym płynem tak zwanym gruntem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Mam nadzieję, że to pomoże.
UsuńFranca jedna, żeby tak popękać - nikt nie lubi, kiedy cała praca idzie na marne. Współczuję Ci z całego serca i mocno pozdrawiam, trzymając kciuki za całokształt :)
OdpowiedzUsuńDzięki. Zbieram wlaśnie siły na powtórkę :-)
UsuńA nie możesz pomalować na...biało? Czy masz kolor w projekcie?
OdpowiedzUsuńA
Nie mam koloru w projekcie, ale biały nie wchodzi w rachubę. Nie znoszę bieli w pomieszczeniach. Nawet sufity w pokojach maluję na kolor. Taka moja paranoja :-)
UsuńGratuluję samozaparcia i dbania o detale :)..U mnie farby leża po kilka lat po terminie i dobre..jeśli szczelnie zamknięte i nieprzemarznięte!..po chłopsku rozumując, te Duluxy to farby wodne, to niedoschnięty tynk nie powinien się 'gryźć', ani z farbą podkładową..a podkładowa się łuszczyła?..dawałem taką na płyty kartonowo-gipsowe, na tynku dają białą przy zmianie koloru..Raczej właśnie wzmocnienie tynku specjalnym gruntem, np. 'Multi Grunt'..
OdpowiedzUsuńJa też się pierwszy raz spotkałam z tym zjawiskiem, a wymalowałam w swoim życiu setki metrów kwadratowych ścian różnej jakości farbami. Pod łuszczącą się farbą podkładową, biała farba zamieniła się w proszek. Jakby całą wodę coś z niej wypiło.
UsuńZ jednej strony mam lekko zawilgocony fragment ściany, bo mi coś przecieka z wyżej położonej toalety, a tam dulux się trzyma. Podobnie jak na małych fragmentach, gdzie tynk nie był traktowany podkładówką (okolice kontaktów, puszek rozdzielczych) i dulux położony na jednodnowy tynk dobrze się trzyma.
Chyba jednak jest to wina podkładowej farby. Tym razem oczywiście, zagruntuję.
A jeszcze jedno..zwykłą farbę emulsyjną jako podkład rozcieńcza się wodą..
UsuńByła sama z siebie okropnie rzadka, a mnie zależało na nadaniu łaciatemu tynkowi w miarę jednolitej barwy.
UsuńA, a jak zrobiłaś te "słoje drewna" na makiecie? Pędzelkiem, czy takim specjalnym gumiakiem?
OdpowiedzUsuńPędzelkiem oczywiście. Trochę mrówcza robota, ale się połacało, bo efekt jest sympatyczny.
UsuńFiu, fiu, nawet baardzo sympatyczny!!
UsuńPrzychylam się do Marianny i Grey Wolfa, grunt to grunt! Jak wiesz, jestem świeżo po remoncie i widziałam, jak panowie starannie gruntowali ścianę przed malowaniem, w zeszłym roku przy malowaniu kuchni na stare tynki robili to samo. I nic się nie łuszczy. Mam nadzieję, że się już uda za drugim razem, trzymam kciuki!
OdpowiedzUsuńWiesz co, szczerze Ci powiem, że wymalowałam setki metrów kwadratowych ścian (odkąd związałam się z Chłopem, zawsze ląduję w jakimś starym domu, a tylko ja lubię malować :-) i nigdy w życiu nie używałam gruntu pod farbę. Oczywiście, teraz go użyję, bo nic mi już innego nie pozostało.
UsuńHm... 2 tony tynku t ogromna ilosc. W zaleznosci od pogody i wilgotnosci takie cos schnie od 2 tygodni do ponad miesiaca.
OdpowiedzUsuńNa skale przemyslowa zalatwia sie to tak, ze do zamknietego pomieszczenia wstawia sie industrialnej wielkosci i mocy osuszacz powietrza. Potem juz po kilku dniach mozna malowac...
Sama malowalam nie raz i prawdopodobienstwo ze cos z farba nie tak raczej niewielkie. Tego typu luszczenie to zle przygotowane podloze/niedoschniete...
My czekaliśmy 2 tygodnie, bo wydawało się nam, że na więcej nie możemy sobie pozwolić. Zważywszy na obecne okoliczności, mogliśmy sobie pozwolić, bo i tak robota musi być zrobiona od nowa.
UsuńNiestety, dysponujemy tylko domowymi akcesoriami. Ani na taki odwilżacz, ani na odkurzacz do gruzu i pyłu nie mamy szans.
Z tego co pamietam z forum Muratora to Dulux "nie lubi" innych farb, tzn. podkład też musi być Duluxa bo wtedy odchodzi tak jak u Ciebie.
OdpowiedzUsuńCo do gruntowania, to tylko kwestia późniejszego mniejszego zuzycia farby podkładowej (z reguły grunt jest tańszy niż farba więc się opłaca), a poza tym po gruncie tynk jest bardziej związany i mniej szorstki (malując gruntem zdziera się drobinki piasku z tynku)
Pan Zdzisio zrobił nam tynk ciapaty- różnokolorowy :-( Obawiałam się, że będę musiała za dużo farby kolorowej zużyć, żeby te plamy nie wyzierały spod tynku. Biała emulsja podkładowa miała na celu dwie rzeczy- spełnić rolę gruntu, czyli zaklajstrować pory tynku i wyrównać kolor. Chyba przeceniłam jej możliwości. Zabuliłam w rezultacie nie tylko dwa razy za farbę, ale za podkładówkę i teraz za grunt. Chytry dwa razy traci- zawsze to powtarzam i często o tym zapominam :-(
Usuńtak, to Dulux jest problemem, ile razy malowałam Duluxem (łazienkę), tyle razy okazywał się niekompatybilny nie tylko z innymi farbami, ale z samym sobą- odłaził Dulux na Duluxie. Czeba go zeskrobać, niestety, wiem, duża powierzchnia.
OdpowiedzUsuńW kilku pokojach mam polożony Dulux i nigdy takich niespodzianek nie miałam. Lubię tę farbę ze względu na jej fajną konsystencję. Mogę umalować cały dom i kropla mi nie spadnie na podłogę. Mimo wszystko mam nadzieję, że to nie w farbie problem, bo się pochlastam. Kupiłam wczoraj tę błękitną chmurkę (jakims cudem jeszcze ją znalazłam w sklepie) i zaczynam od nowa. Jak się zacznie łuszczyć, to się poddam.
UsuńBardzo mi przykro, że taka niemiła niespodzianka Was spotkała, tyle pracy, czasu i pieniędzy. Udźwigniecie, ale wiem, jak Cię to musiało....
OdpowiedzUsuńGdy wprowadzaliśmy się do mieszkania ściany były jednokrotnie pomalowane. Użyliśmy super farby, drogiej i polecanej. Rano odłaziła płatami. Pani w serwisie powiedziała, ze to wilgoć, bo nie ma takiej możliwości, aby ta farba odlazła, nawet bez gruntu można malować i trzyma. Deweloper postawiony pod murem dał nam maszynę, która w jednym pokoju wyssała kilka wiader wody. Przemalowaliśmy drugi raz i farba trzymała.
Trzymam kciuki, abyście uporali się z tą sytuacją.
Piękna makieta, po raz kolejny udowodniłaś posiadanie wyjątkowych zdolności. Czekam na kolejne fotki z gotowego już muzeum. Uda się, jestem pewna. U Was tak bywa, że po burzy przychodzi spełnienie oczekiwań.
Powodzenia:)
Obyś miala rację w tym ostatnim zdaniu :-)
UsuńNie ma remontów, które idą od początku do końca zgodnie z oczekiwaniami. Zawsze, na jakimś etapie, coś się spieprzy. Jeśli coś zależy ode mnie (jak to malowanie) to rzeczywiście, jakos wybrniemy. Gorzej, jak nawalają podwykonawcy. Od 2 tyg usiłujemy wyegzekwować od firmy montaż drzwi, a termin rozliczenia z Urzędem Marszałkowskim goni. Jeśli mi ich nie założą do końca sierpnia (w umowie był termin do dzisiaj), to my znajdziemy się w czarnej dupie, a pewna firma z Lubania zostanie gwiazdą internetu.
Szlaczek, albo inne motywy ludowe pierdyknij tam, gdzie odlazło i szlus. Bojam się albowiem, że tynk jest niedosuszony. Przerabiałam, czego oczywiście nie życzę. Może spróbuj gdzieś na kawałku, żeby nie jechać po całości i po próżnicy?
OdpowiedzUsuńWiesz, że nawet o tym myślałam, ale dla Chlłopa było to zbyt awangardowe rozwiązanie problemu. Dam więc sobie i ścianom jeszcze jedną szansę, a jak dalej będzie problem, pierdyknę ludowe szlaczki, a co! :-)
UsuńMożesz jeszcze tam pouwieszać eksponaty.
UsuńPS. Zapomniawszy dodać, że beleczki na makiecie tak odpicowane, że aż...
OdpowiedzUsuńStarałam się, starałam :-)
Usuńo matko.. a tak pięknie to wyglądało ! to chyba jednak wina tynku :( Mam nadzieje ze coś uda się z tym zrobić. Jestem pod wrażeniem makiety i Twoich detali .. .WOW!
OdpowiedzUsuńDzięki, działamy... :-)
UsuńRiannon, przeczytałam Twój komentarz w Jolinkowie i pomysł mam taki "do Jolinkowa pojedziemy z wielkiego miasta oddech łapać i jako wielką atrakcję zwiedzimy muzeum Riannon i do Galerii Górnej Chaty po pamiątki cudne wstąpimy. A potem rozgłosimy wśród znajomych i będzie git! Co Wy na to dziewczyny? Pozdrawiam i trzymam kciuki za NOWE POMYSŁY"
OdpowiedzUsuńPS Ciekawam bardzo jak ściana - postępy są?
Bardzo mi się ten pomysł podoba. Jeśli będziesz miała na tyle cierpliwości, żeby doczekać się naszego transferu w Beskidy, serdecznie zapraszamy :-) póki co zapraszamy do Zapusty ;-0
UsuńŚciana "się dzieje" na nowo. Mam nadzieję, że bez żadnych już niespodzianek :-)
Piszesz, że ściana "sie dzieje", też trzymam kciuki by tym razem obyło się bez niespodzianek. A jak nie to przetrzyj szczotą całe ściany, tak by nie było widać odłażącego tynku. "Chmurka" sie wymiesza z białym i będzie super.
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie pada.
Pozdrawiam
I jak tam, żyjecie ?
OdpowiedzUsuńJak ściany, jak Rozliczenie z Urzędem ?
My nasz projekt na zawody, które się odbyły jesienią ubiegłego roku jeszcze rozliczamy !!!
Co dwa tygodnie dostajemy kilkanaście pozycji do poprawek. Tam w tych urzędach to chyba im płacą za wynajdywanie błędów.
Trzymamy kciuki za Was.
Właśnie mnie dlatego wcięło z eteru, bo siedzę nad rozliczeniem wniosku. Ściany pomalowane, teraz montuję aneks do umowy, bo mam za dużo rozbieżności między wnioskiem a stanem rzeczywistym. Aby uniknąć poprawek (przynajmniej ich części) montuję aneks, gdzie wyjaśniam rozbieżności i tłumaczę się dlaczego deska podłogowa nazywa się na fakturze "listwa strugana", a rozpuszczalnik zaksięgowano jako rozcieńczalnik. Tragikomedia i kociokwik. Próbuje mysleć jak urzędnik, aby zrobic wszystko porządnie. Też się to nadaje do opisania, ale chwilowo brak mi siły :-)
Usuńboże, jak najdalej od urzędasów..
OdpowiedzUsuńPodziwiam Wasz upór szczerze...tym bardziej, że też mamy stary dom (nie aż tak) i łuki Kleina nam nieobce ;)
OdpowiedzUsuńDodam, że obstawiam mokry tynk. Poza tym grunt oszczędza farbę - dlatego warto go stosować.
OdpowiedzUsuńU mnie tynk na notorycznie zawilgoconym dole domu wysychał rok... Łuszczy się jedynie w niektórych narożnikach, które przemarzają.
Na razie, po zagruntowaniu i przemalowaniu, odpukać wszystko trzyma się kupy. Mam nadzieję, że tak zostanie, a jak nie, nie mam na to wpływu. Schnięcia tynku nie przyspieszę. Najwyżej za rok-dwa my lub inny właściciel domu jeszcze raz sobie to przemaluje.
Usuń