O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

niedziela, 10 października 2010

Wspomnienie o Bułeczce

Dziś jest podobno Światowy Dzień Zdrowia Psychicznego. Napisałabym zapewne jakiś żart, ponabijałabym się z chęcią nawet i ze swojego stanu psychychiki. Lecz akurat 10 października jest dla nas dniem szczególnej zadumy. Dziś bowiem są piętnaste urodziny naszej pierwszej goldenki. Tej, od której wszystko się zaczęło.

Właściwie byłyby, gdyby Bułeczka mogła z nami świętować. Od półtora roku spoczywa pod kurhanem w malowniczym lasku tuż obok naszego domu. Ma stamtąd widok na wszystko, co było jej drogie. Na swój wybieg, gdzie po dziś dzień bryka jej leciwa córka i wnuczka (obie już są emerytkami). Słyszy głosy ukochanych towarzyszy zabaw, których otaczała opieką i im matkowała, gdy psiaki były szczeniętami-Jaskra i Mantry. Ma widok na dom, gdzie mieszkała.
Teraz odpoczywa pod tuskulańskimi kamieniami.

Nie ma dnia, abyśmy jej nie wspominali.
Mam tak wiele o niej do powiedzenia i nie jestem w stanie, bo gardło zaciśnięte, a z oczu strumieniem płyną łzy.
O tym, jak szczypała nas w tyłki, gdy chciała powiedzieć „kocham cię”. Bo na szczypniecie w dupsko trzeba było sobie zasłużyć, a co! :-)
O tym, jak nauczyła nas rozumieć goldeny i jakie błędy musieliśmy wobec niej popełnić, aby zrozumieć specyfikę tych psów.
O tym, że dzięki niej nie chcemy hodować żadnej innej rasy.
O tym, że mimo wszystko była wyjątkowa i niezastąpiona.

Odpoczywaj Kochanie w spokoju. Jesteś częścią naszej Tuskulańskiej Rodziny.
Wciąż żyjesz w naszych sercach.
I tak już będzie zawsze.


Bułcia matkująca malutkiej wówczas Mantrze.

8 komentarzy:

  1. Taka kolej rzeczy. Bardzo mi się podoba taka pamięć. I jednego jestem tylko pewien (mimo że ateista ze mnie zatwardziały;)) że wszystkie psy idą do nieba. Pozdrawiam:)))

    OdpowiedzUsuń
  2. Mój Bazyli zginął śmiercią tragiczną.Chociaż jestem 600 km od tego miejsca, widzę go w każdym psie przebiegającym przez ulicę :(
    Na pewno trafił do psiego nieba, być może nawet podrywa tam Waszą Bułeczkę--taki lowelas był z niego ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Gdziekolwiek idą psiaki po śmierci, ja wybieram się w to samo miejsce. No bo kto będzie im tam patyczki rzucał? :-)
    Nie akceptuję nieba bez zwierząt. Nie rozumiem religii, która uważa, że zwierzęta nie mają duszy.
    Chcę wierzyć, że Bułcia bryka tam sobie z kością w pysiu, którą dostała pod kurhanik, a Bazyli z Benem (jeden z jej "mężów", który odszedł niemal w tym samym czasie) starają się o względy tej blond piękności :-)))

    OdpowiedzUsuń
  4. pięknie, że przechowujecie wspomnienia o swoim czworonożnym przyjacielu :)

    ja też całe życie wychowywałam się z psami i kotami (moi rodzice mają obecnie 3 psy, 2 koty i jest szansa na więcej, bo nasza Maruda-ladacznica przy nadziei) :))))

    a tu w Irlandii, nasz Ptysiek pieski może sobie oglądać tylko na spacerkach... na naszym osiedlu jest zakaz trzymania JAKICHKOLWIEK zwierząt !!!... prania na balkonie też nie można trzymać....

    dlatego tak się cieszę zawsze z każdej wizyty w Pl- do moich zwierzątek jadę :))
    prawie na wszystkich zdjęciach w naszej rodzinie są jakieś psy, koty. kochane!

    OdpowiedzUsuń
  5. Ktoś mądry kiedyś powiedział, że miarą człowieczeństwa jest nasz stosunek do zwierząt. Ciężko zrozumieć zakazy dotyczące trzymania zwierząt na osiedlach. We Wrocławiu właśnie oddano do użytku nowy park (obok Teatru Lalek), gdzie ponoć nie mają wstępu ani psy, ani rowerzyści. Ale podejrzewam, że śmierdzące pijaczki z flaszeczką jak najbardziej są tam na miejscu :-(

    OdpowiedzUsuń
  6. Anetko:)
    Ksabthippe i Bemalg przypomniałay o Bułeczce. Znów tu wróciłam i wzruszyłam się bardzo. Jutro mija kolejny rok, gdy nie ma jej z wami. Ale żyje w seracach tych, którzy ja znali, a także żyje w pieskach, którym dała początek, geny. Pozdrawiamy w przeddzień tego szczególnego dnia:)i szczególnie Was ściskamy:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach nie, Bułcia umarła 14 marca. 10 ale października, nie listopada, byłyby jej kolejne urodziny.
      Bułcia cały czas nam towarzyszy w sercu i jako nestorka, trzyma pieczę spoza Tęczowego Mostu nad naszym stadkiem :-)

      Usuń
    2. Przepraszam za pomyłkę, to ja źle, a właściwie nieuważnie przeczytałam, zasugerowałam się tym, że dziewczyny na blogu zaczęły włałśnie teraz wspominać Bułeczkę. Nieżaleznie od wszystkiego warto było przywołać pamięć o niej nieco instensywniej. Jestem przekonana, że zza Tęczowego Mostu spogląda na Was ciepło:)

      Usuń