W latach 80-tych do rodziny mojego męża przysłano paczkę. Znajdował się w niej maszynopis zatytuowany „Pamiętnik Ewy”. Nadawca prosił, aby odnaleźć Jadwigę D. i przekazać jej te wspomnienia. Pod wskazanym adresem o rzeczonej Jadwidze nikt nie słyszał. Okazało się, że autorka pamiętnika była krewną Rodziny. Po wojnie zaginął o niej słuch. Owszem, ktoś opowiadał, że żyje ona w Australii, lecz Rodzina nie miała z nią kontaktu.
Pamiętnik wzbudził spore emocje i ożywił wspomnienia. Mówi się w nim bowiem o miejscach i osobach dobrze Rodzinie znanych.
Podczas jednej z trzech przeprowadzek, jakie były moim udziałem w pierwszych latach małżeństwa, maszynopis trafił do moich rąk. Nie bardzo chciałam go czytać. Tematyka zsyłki jest dla mnie zbyt ciężka. Jako osoba patologicznie empatyczna, zbyt mocno przejmuję się losami nawet wymyślonych bohaterów filmów. Cóż więc będzie się w mojej głowie działo, gdy spotkam się z dramatem prawdziwej kobiety? Ciekawość jednak zwyciężyła. Na uwadze miałam nie same historyczne wydarzenia, ale przede wszystkim punkt widzenia, komentarz, postrzeganie rzeczywistości przez samą autorkę.
Gdy Ewie świat zawalił się na głowę, była młodsza ode mnie. Miała kochającego ją męża (czyżby?) i poukładane życie. Czuła się szczęśliwa. Korzystała z rodzinnego majątku prowadząc dostatnie życie. Wojna całkowicie odmieniła jej los, rzuciła na krańce świata, wskrzesiła instynkt przetrwania w ekstremalnych warunkach.
To niesprawiedliwe, aby ten pamiętnik leżał w szufladzie. Od kilku lat zabieram się do przepisania pokreślonego maszynopisu, lecz brak mi motywacji. Parę dni temu wpadłam na pomysł, aby przepisując go po kilka kartek raz na jakiś czas, równolegle publikować te wspomnienia na osobnym blogu. Być może kilka osób wraz ze mną ruszy w historyczną podróż ze Lwowa do Kazachstanu, a potem wraz z armią gen. Andersa, na drugi koniec świata.
Dopisek z dn.10.02.2012 Podczas publikacji Pamiętnika zgłosiła się do mnie rodzina D. Okazało się, że dysponuje własnym egzemplarzem Pamiętnika i zna jego treść. Wyjaśniła się przy okazji jedna z rodzinnych zagadek.
Będę wierną czytelniczką!
OdpowiedzUsuńSuper! Bardzo się cieszę. Będę miała motywację do systematycznego przepisywania :-)
OdpowiedzUsuńPoczytam z przyjemnością:)
OdpowiedzUsuńRiannon- historia jak z powieści! Przepisuj!!!!
OdpowiedzUsuńJak z powieści, ale prawdziwa. Piszę, piszę... :-)))
OdpowiedzUsuńJuż podczytuję!!!
OdpowiedzUsuńJuż idę czytać !!!
OdpowiedzUsuńKochani! Bardzo się cieszę, że zebrała się już grupka śledząca losy Ewy i gotowa podążyć z nią na koniec świata. Dziś wieczorem wkleję w takim razie następny fragment :-)
OdpowiedzUsuńInteresujące...
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, ze wszystko ma jakis sens. Pamietnik trafil w Twoje rece nie bez powodu :)
OdpowiedzUsuńMnie też czasem wydaje się, że nic nie dzieje się przypadkiem :-)
OdpowiedzUsuń