O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

niedziela, 17 października 2010

Kobiety vintage.

Kobiety-od wieków takie same-podporządkowane konwencjom i modom epoki. Genetycznie uwarunkowane, do bycia pięknymi i podziwianymi.
Zastanawialiście się kiedyś nad tym, że kobieta łatwiej przełknie obelgę, gdy ktoś nazwie ją "głupią", lecz nigdy nie wybaczy mężczyźnie, który powie o niej "brzydka"?

Wertując rodzinne zdjęcia męża, ponownie otwieram okienko do zapomnianego świata, aby przedstawić Wam piękne kobiety z epoki, której kres położyła wojna:







Rodzina od wielu pokoleń miała kynologiczne pasje.


Na Ziemiach Zachodnich są miejsca, gdzie po usunięciu rdzennych mieszkańców (wcale nie Niemców, a zniemczonych Serbołużyczan) nowi osiedleńcy wyrzucali z ich mieszkań i gospodarstw wszystkie sprzęty. Powstawały niemal w każdej wsi mniejsze lub większe śmietniska. Można tam niekiedy znaleźć cudeńka, z miśnieńską porcelaną włącznie. Niestety, prawie zawsze są to rzeczy zniszczone, potłuczone, pordzewiałe. 
Ostatnio trafiło się nam pudełeczko, które niezwykle mnie urzekło. Jest maleńkie. Takie w sam raz na pierścionek dla jednej z powyższych pięknych dam.




7 komentarzy:

  1. Cudne te zdjęcia, a i klimacik odpowiedni się zrobił.
    Odwiedzając moje rodzinne strony,zawsze wstępuję na targi,tzw.święto dyszla.Oprócz wszechobecnych ciuchów i innych dyrdymałów, można odnaleźć tam przedwojenne sprzęty domowe i inne cudeńka.Ludzie burzą stare domy, a to co znajdą na strychach,czy w piwnicach wyprzedają za grosze.Chociaż ostatnio pojawili się "handlarze" skupujący te skarby,aby je potem z dużym zyskiem odsprzedać w antykwariatach.
    Moim ostatnim trofeum był dwuramienny(dwu-świecowy?)mosiężny świecznik w kształcie sowy, za jedyne 15 zeta, i drewniano-ceramiczny barometr z higrometrem, pogodynką i innymi bajerami za dyszkę.Lekko nadgryziony przez korniki,ale w tym też tkwił jego urok ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  2. To ja Ci w takim razie zazdroszczę. Jeździmy po różnych giełdach staroci, odwiedzamy sklepy z tzw "śmieciami dobrobytu", czyli rzeczami zwiezionymi spoza zachodniej granicy i bardzo, ale to bardzo już rzadko możemy trafić na jakąś okazję. Drożyzna-jednym słowem :-((( Korzystaj, póki możesz, bo tych rzeczy jest co raz mniej, moda na starocie powraca i dobrze, ale ceny idą w górę z każdym rokiem :-(

    OdpowiedzUsuń
  3. Pudełeczko jest cudowne ;-)
    U nas w domu trwa wieczna wojna o wystrój wnętrz, bo ja mogłabym mieszkać w muzeum, a mąż lubi "szklane domy". Może, jeśli uda mi się zrealizować marzenie o własnej galerii, będę mogła się wyżyć jako architekt wnętrz.
    A co do kobiecości, to chyba nie mam jej wiele, skoro właśnie słowo "głupia" jest dla mnie najgorszym wyzwiskiem. Zniosę też jakoś głupiego faceta, ale głupia baba doprowadza mnie do szału ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Masz swoją kobiecość, tylko od czasu hasła "kobiety na traktory", gdzieś zepchnęłyśmy ją do podświadomości.

    Ja intelektualną alergią reaguję zarówno na głupich chłopów, jak i na głupie baby :-)

    Ja mam fajnie, bo mój Chłop również lubi otaczać się starymi przedmiotami, tyle tylko, że on w tym przesadza. Ja mogę mieszkać w domu-muzeum, ale nie w magazynie muzealnym, gdzie jest milion rupieci. Chłop dąży do chaosu znosząc do domu absolutnie wszystko, co znajdzie, ja ten chaos próbuję jakoś opanować :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Lubię stare zdjęcia. Swego czasu, jeszcze mieszkając w Polsce, regularnie chodziłam na targ staroci na warszawskim Kole. Zatrzymywałam się zaraz przy wejściu i tu już zostawałam a reszta bazaru mogłaby właściwie dla mnie nie istnieć. Tutaj bowiem zawsze rozkładali się sprzedawcy z drobiazgami, między innymi pudłami wypełnionymi starymi fotografiami. Mogłam je oglądać godzinami:-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam to samo. Ostatnio nawet chciałam coś kupić, ale okazało się, że ceny mają z kosmosu, 30-50 zł za anonimowe dla kupującego zdjęcie. Poczekam, aż mi teściowie zrzucą dwie walizki rodzinnych fotek, to będę miała temat na bloga do końca życia :-)

    OdpowiedzUsuń
  7. tez zakochana w starociach :)
    na roznych targach bywalam, tu w IE sa prawdziwe aukcje-show!bo wszyscy na tym punkcie ostatnio szaleja...
    ja najpiekniejsze widzialam na targu we Lwowie !!!!

    p.s.
    te zdjecia to najpiekniejszy i njdrozszy spadek pokolen!zazdroszcze.

    OdpowiedzUsuń