Pierwszą korespondencją, jaka dotarła do Tuskulum po Nowym
Roku była gruba koperta z Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego, zawierająca
uzasadnienie dla wydanego 28 listopada wyroku w sprawie o udostępnienie na
potrzeby naszego Muzeum dokumentacji archeologicznej dla zabytków z regionu.
Niektórzy czytelnicy zapewne pamiętają, że wystąpiliśmy o te dokumenty z
paragrafów dotyczących informacji publicznej. Wiele urzędów nie przyjmuje do
wiadomości faktu istnienia czegoś takiego, jak informacja publiczna i jak to
zrobił Wojewódzki Konserwator Zabytków, po prostu ludzi olewa.
Tymczasem dla urzędników przepisy są bardzo rygorystyczne, a
dostęp do informacji publicznej jest
jednym z podstawowych konstytucyjnych praw obywateli, o czym mało kto
zdaje sobie sprawę. Tak jak wielu urzędników nie przyjmuje do wiadomości owych
przepisów prawa, tak też niewielu obywateli ma świadomość, że może żądać wglądu
w dokumenty i uzyskać ich kopie. Dotyczy to wszystkich dokumentów, którymi
dysponuje publiczny urząd, z pominięciem nielicznych wyjątków (np. sprawy
podatkowe, toczące się sprawy w sądach, historia choroby pracowników, etc.)
Nowym czytelnikom pokrótce przedstawię historię naszej
sprawy, już częściowo opisanej tutaj.
25 czerwca złożyliśmy wniosek o wydanie na statutowe
potrzeby Muzeum, kopii kart księgi rejestru i kart ewidencyjnych zabytków
archeologicznych z rejonu Pogórza Izerskiego. Nie doczekawszy się żadnej
reakcji, czy to odmownej decyzji, czy tym bardziej samych materiałów, o które
wnioskowaliśmy, złożyliśmy skargę na bezczynność urzędu WKZ do Wojewódzkiego Sądu
Administracyjnego. Kiedy WKZ otrzymał dokumenty z Sądu, swoim niechlubnym, ale
mocno utrwalonym zwyczajem sprawę zignorował, a nam wysłał płytkę z samym
spisem stanowisk archeologicznych. Z korespondencji dołączonej do owego wykazu
dowiedzieliśmy się też, że informacje, których żądamy nie są informacją publiczną,
a jeśli mimo to chcemy z nich skorzystać, musimy pofatygować się do urzędu
osobiście i poprosić o udostępnienie tych materiałów.
Ponieważ w tym względzie,
zdaniem urzędu, panuje pełna dowolność i uznaniowość (nawet pracownicy naukowi
mają problemy z uzyskaniem wglądu w te dokumenty), mogliśmy się spodziewać, że
takiej zgody po prostu nie uzyskamy. Ze źródeł prywatnych wiemy też, że
pracownicy dolnośląskiego WKZ są dla ludzi nieuprzejmi, opryskliwi, można spotkać się z
pytaniami „a czego tu”, „a po co to”, zatem i tak nie mielibyśmy ochoty na
osobistą wizytę w tym przybytku. Nie ma zresztą takiej potrzeby, gdyż prawo zobowiązuje
urząd do przesłania na wniosek osoby zainteresowanej dokumentów pod wskazany
adres.
Wraz z wysłaniem nam wykazu i pouczeniu nas, co też mamy
robić i jak się ukorzyć, aby ewentualnie ktokolwiek z WKZ-tu chciał z nami
rozmawiać, urząd uznał sprawę za zakończoną i nie przesłał dokumentów do Sądu.
I tu trafił Chłopa potężny szlag.
Wysłaliśmy zatem wniosek o
wymierzenie WKZ-owi grzywny za ignorowanie obowiązku przekazania skargi i
odpowiedzi na naszą skargę do Sądu, aby zmotywować urząd do przestrzegania
prawa. Sąd dnia 8 listopada wymierzył z tego tytułu WKZ-owi grzywnę w wysokości
200 zł, a nam zwrócono koszty postępowania (100 zł). To była osobna sprawa niż
ta o wydanie dokumentów. Można zapoznać się z nią pod tą sygnaturą. IV SO/Wr 25/12
Dopiero po tej interwencji WKZ przesłał dokumenty i 14
listopada odbyła się rozprawa w WSA z naszym udziałem, o czym króciutko wzmiankowałam tutaj.
28 listopada sąd wydał korzystny dla nas wyrok i zobowiązał
urząd Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków do wydania nam kopii dokumentów,
których żądaliśmy. Z pełnym uzasadnieniem wyroku można zapoznać się w Centralnej
Bazie Orzeczeń Sądów Administracyjnych (sygn. IV SAB/Wr 96/12) , ja przedstawię jedynie wnioski i przemyślenia, jakie nasuwają po tej całej zadymie.
Ze stanowiska WKZ w tej sprawie wynika, że urzędnicy tam
pracujący nie mają bladego pojęcia o organizacji własnego urzędu i piszą
brednie, że rejestr zabytków i ewidencja zabytków znajdują się w archiwum
zakładowym. Archiwa zakładowe rządzą się innymi prawami. Jest do nich dostęp
ograniczony i rzeczywiście określa to ustawa regulująca dostęp do tego typu
archiwów. Nie wiemy, czy był to nieudolny manewr taktyczny, który miał na celu
wprowadzenie w błąd Sądu i który niby miał wykazać, że ewidencja i rejestr
zabytków wchodzi w skład archiwum zakładowego. Tymczasem zarówno z przepisów
ustawy o ochronie zabytków, rozporządzeń wykonawczych do niej, jak i z
regulaminu organizacyjnego nadanego WKZ-owi przez Wojewodę Dolnośląskiego
wynika jasno, ze rejestr i ewidencja zabytków jest zupełnie osobną jednostką
organizacyjną od archiwum zakładowego.
Sąd wytknął również fakt dla nas oczywisty, ale dla WKZ-tu
chyba nie, że wszelkie wewnętrzne regulaminy i przepisy, które urzędnicy sami
sobie wymyślają nie mają mocy aktów prawnych i nie stoją ponad prawem
zagwarantowanym ustawowo. Pan Konserwator nie może sobie wymyślić, że będzie
traktował wnioski o udostępnienie informacji uznaniowo i ujawniał je wg
własnego widzimisię.
Sąd stwierdził też, że wnioskodawca nie może odpowiadać za
niedomogi organizacyjne urzędu i być przez to źle obsłużonym. Była to odpowiedź
na argument urzędnika-autora odpowiedzi na naszą skargę, jacy to oni są
zapracowani, zarzuceni robotą, biedni i nieszczęśliwi, że ktoś od nich coś
chce.
Do tej pory zabawa WKZ-tu z nami kosztowała skarb państwa (a
więc podatników) 400 zł. Gdyby urzędnik miał zapłacić tę kwotę z własnej
kieszeni, gwarantuję, że nie tylko my, ale wszyscy byliby obsługiwani w
urzędach wzorowo.
W województwie dolnośląskim jest to pierwsza tego typu
sprawa i jedna z bardzo niewielu, jakie toczą się w podobnych przypadkach w
naszym kraju.
Ciekawa jestem, jak długo jeszcze WKZ zamierza zabawiać się
z nami w ten sposób, marnując publiczne pieniądze. Wyrok jest nieprawomocny,
ale poparty stanowiskiem Naczelnego Sądu Administracyjnego w podobnej sprawie.
Zatem wszelkie odwołania się WKZ -tu od wyroku do instancji wyższej, będą
jedynie miały na celu złośliwe przeciągnięcie sprawy w czasie, o czym będę
skrupulatnie Was wszystkich informować.
Ale jaje! Jak najdalej!
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńChyba tylko dzięki ogromnemu poczuciu humoru można mieć siły do takiej walki... Bo przecież to oszalec można.
OdpowiedzUsuńNo można, ale akurat w tej sprawie mamy czas i na spokojnie sobie ją prowadzimy.
UsuńNo to niezła jazda :)
OdpowiedzUsuńRówno rok temu sejm zaakceptował ustawę o odpowiedzialności urzędników. Nowe prawo pozwala na ukaranie urzędnika, który naruszając prawo naraził przedsiębiorcę lub Skarb Państwa na straty.
I co z tego wynika, ano nic, jak zawsze :(
Ignorancja i łamanie prawa nadal mają się dobrze.
Dobrego Roku Wam życzę!
Mam nadzieję, że takie właśnie "akcje" poprzez nagłaśnianie, spowodują, że powoli urzędnicy i urzędy zaczną się budzić i zaczną rozumieć, po pierwsze swoje obowiązki, po drugie znaczenie swojego wizerunku w mediach publicznych :-) A za tym, mam nadzieję, podniesie się jakość pracy w urzędach publicznych.
UsuńCzego sobie i Wam wszystkim życzę :-)
Gratuluje zwyciestwa. IMHO jednak jakosc pracy w urzedach moze sie podniesc dopiero, gdy zmieni sie prawo, spadnie ilosc urzednikow i co najwazniejsze - beda oni odpowiadac finansowo w zakresie popelnianych bledów.
OdpowiedzUsuńJak narazie staja sie coraz bardziej bezkarni :(
Indywidualna odpowiedzialność finansowa powinna być podstawą. Urzędnicy strasznie się tego boją i wciąż te plany są blokowane. Tymczasem nic tak ludzi nie motywuje do bycia kompetentnym i tak zwyczajnie po ludzku miłym dla klienta, niż konsekwencje finansowe.
UsuńTe większe urzędy, tpu skarbówka, może ZUS (tu nie mam doświadczeń) w miarę podniosły poziom pracy. Natomiast te urzędy, które nie są tak bardzo popularne i nie dotyczą większości, typu właśnie WKZ, albo niesławna Agencja Restruturyzacji i Modernizacji Rolnictwa po prostu wołają o pomstę do nieba.
W tej chwili widze tylko jeden sposób na to, żeby ktoś się wreszcie tam ocknął- pisać, mówić, rozpowszechniać jak najwięcej informacji na temat ich pracy.
Jesteśmy z Was szczerze dumni!!!
OdpowiedzUsuńGdyby wszystkim się tak chciało, może kraj by normalniał?
Poczucie bezkarności deprawuje.
Pzdr.
Dziękuję :-) Zgadza się. Jeśli będziemy odpuszczać, nic się w tym kraju nie zmieni. Robimy to dla siebie, ale mamy świadomość, że torujemy też drogę innym. I bardzo się z tego cieszę :-)
UsuńGratulacje! Przede wszystkim samozaparcia i sił do walki. Ostatnio koleżanka pokazywała mi akty sprawy , dzięki której zmieniła się interpretacja prawa ogólnokrajowo - bo ona zawalczyła i trzeba było wydać oficjalny dokument jak ma sprawa być rozpatrywana :D Także jak widać - da się wymóc coś na tej szarej masie. Wstyd mi przyznać ja się niestety nie czuję na siłach do takich walk i niestety znajduję się w tej części społeczeństwa bez sił i polotu w tym względzie. :( Jeszcze jakieś petycje czy zorganizowane akcje- tak, ale tak samemu się szarpnąć -nie umiałabym - tym bardziej podziwiam i gratuluję!
OdpowiedzUsuńTo prawda, większość sobie odpuszcza i nie ma w tym nic dziwnego, bo nie jest łatwe poprowadzenie takiej sprawy. W poważniejszych przypadkach niż ten, kosztuje też ludzi sporo nerwów. Niestety, jest to pożywka dla patologii w urzędach.
UsuńMy próbujemy wyciągnąć w sumie rzecz banalną, od której nie zależą nasze losy. Jak czekaliśmy na korytarzu na rozprawę, z innej sali wyniesiono pod aparaturą człowieka, który musiał zasłabnąć, albo miał zawał podczas swojej rozprawy.
Jesteście wielcy! Niestety, zamiast świętowania sukcesu i spoczęcia na laurach muszę Wam życzyć sił i dalszej determinacji ;-) ale mam nadzieję, że przyniesie to jakieś konkrety ;-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Dziękujemy :-)
UsuńWydeptujcie swoją ścieżkę cierpliwie.
OdpowiedzUsuńJest szansa, ze następni petenci w WKZ będą mieć lepiej.
Pozdrawiam z Pomorza.
Mamy taką nadzieję, dzięki :-)
UsuńNo i dobrze! Tak trzymać! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękujemy i również pozdrawiamy :-)
UsuńJestem pod wrażaniem!Gratuluję, pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy ;-)
OdpowiedzUsuńDzięki, taki czy inny, ale ciąg dalszy tej sprawy na pewno nastąpi :-)
UsuńNo i sprawiedliwości stało się zadość. Brawo, brawo, brawo:) Właściwie to byłam przekonana, że tak to się skończy. Dlaczego? Przede wszystkim dlatego, ze nie szlibyscie do sądu, gdybyście nie byli przekonani o tym, ze macie rację. Gratuluję i cieszę się, że są tacy pionierzy, jak Wy. Myślę sobie, ze takie wywalczone sprawy, takie małe - wielki sukcesy powinniście oprawiac w ramki i w Muzeum wieszać. To by była specyficzna wystawa, droga przez głupotę urzędniczą. Również życzę bezproblemowego roku, roku pozytywnie załatwionych spraw i zrealizowanych planów:)
OdpowiedzUsuńNadal trzymam kciuki i gorąco kibicuję:)Uwielbiam ucieranie nosa niekompetentym ludziom, a może wkrótce stanie się tak, że własna ich kieszeń ujrzy dno?
Dzięki za wsparcie :-) Tak, to u nas jest podstawa działania. Za takie sprawy zabieramy się tylko wtedy, kiedy mamy pewność, że prawo stoi po naszej stronie, a druga strona nie ma argumentów na swoją korzyść.
UsuńBRAWO! Dość tej cholernej arogancji władzy! Gratuluję uporu i serdecznie pozdrawiam Danka (czekając na cd.)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję :-)
UsuńPodziwiam Państwa dążenie do celu, nie mniej to kolejny przykład jak na poziomie człowiek-człowiek(z urzędu) jesteśmy traktowani przez władzę.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam do akcji
www.otworzumysl.com