Tego akurat nie kupowałam. Pochyliłam się po to, po czym
ludzie depczą w drodze do marketu, by kupić dżem owocowy kosztujący 7 zł za 250
gram. Sprawdziłam wczoraj specjalnie w sklepie ceny, gdyż szykuję się jesienią
do produkcji ekologicznych musów z jabłek z mojego sadu. Moje jabłka nie
zaznały w swoim życiu pestycydów, są to same stare, jeszcze poniemieckie
odmiany. Ale o tym będzie kiedyś indziej. Wczoraj połowa dnia zeszła mi na
wyprodukowaniu 18 słoiczków pysznego dżemu z mirabelek.
Mówię Wam, nie ma nic
piękniejszego, kiedy w mroźny, zimowy wieczór, gdzieś w zagubionej w śniegu
chatce na końcu świata, Chłop z Babą konsumują naleśniki z mirabelką popijając je domowym winem z mniszka.
Gdzieś pomiędzy jedną partią słoiczków a drugą, otrzymałam
informację, że zostałam zaproszona przez Admina R-O do współtworzenia jego
nowego bloga o tytule Korzystne Zakupy. To całkiem niezły pomysł- pomyślałam
napełniając słoiczki smakowitą treścią. Kupowanie dotyczy każdego i wszyscy
mają na ten temat jakieś swoje przemyślenia. Fajnie byłoby skupić ludzi,
zarówno poszukujących lepszych rozwiązań, jak i tych, którzy podzielą się
własnymi doświadczeniami, czy doradzą zagubionym, wokół tematu ogólnie pojętych
zakupów.
Zakupy nie są moją pasją, zatem na moim głównym blogu raczej
nie ma na nie miejsca, ale należą przecież do sfery życia, a to, jak wydaję
pieniądze, stanowi o moim być albo nie być.
Prowadzenie dużego gospodarstwa na wsi przy niskich i
nieregularnych dochodach to prawdziwe wyzwanie. A ja przecież zajmuję się tym
od kilkunastu lat i odpukać, ani długów, ani kredytów do tej pory nie trzeba
było zaciągać. Uważam, że mądrze wydaję pieniądze na życie nie odmawiając sobie
ani drobnych przyjemności, ani nie rezygnując ze zdobyczy cywilizacyjnych, choć
uważam, że nie wszystkie są mi potrzebne. Z tych świadomie rezygnuję. Nie
posiadam w domu ani mikrofalówki, ani zmywarki, ale życia bez lodówki,
telewizora czy automatycznej pralki sobie nie wyobrażam. No, może sobie
wyobrażam, ale nie chciałabym zostać bez tych przedmiotów. Zakup zmywarki dla
dwóch osób uważam za ekonomicznie nieuzasadniony, co nie znaczy, że skrytykuję
kogoś, kto taki sprzęt posiada.
Przez lata nauczyłam się tak planować wydatki, aby w domu
nic się nie marnowało. Mam ogromne szczęście, że z reguły (jak mi się chce i
akurat nie jestem zajęta czymś innym) potrafię zrobić smaczne rzeczy z prostych
produktów. Tutaj odsyłam Was do wpisu Agik, której pod tym względem do pięt nie
dorastam, ale i tak wypadam nieźle biorąc pod uwagę średnią krajową. W moim
domu kupuje się tyle, ile się zje, nie ma mowy o wyrzucaniu jedzenia. Nie
popieram stylu zastaw się a postaw się. Z racji tego, że mam 6 kilometrów pod
górkę do sklepu, zakupy planuję na styk na kilka dni z rzędu. Goście
niezapowiedziani przynajmniej 2 dni wcześniej mogą liczyć jedynie na kawę/herbatę,
która nawiasem mówiąc, w Tuskulum smakuje wybornie :-)
Jestem wrogiem gotowych
produktów, ale mam zrozumienie dla tych, którzy z różnych względów nie mogą się
bez nich obejść. Jestem fanką zdrowego żywienia i zdrowego stylu życia, ale nie
jestem radykałem. Mam swoje kulinarne grzeszki, z którymi czasem dobrze się
czuję, a czasem chcę się ich pozbyć. Moim mottem jest zdanie: życie jest sztuką
kompromisu. Dotyczy to każdego aspektu, zarówno stylu życia, jak i relacji
interpersonalnych.
Dziś w Radio Wrocław usłyszałam informację o planach
zagospodarowania starej zajezdni. Mówiono o tym, aby stworzyć tam centrum
rozrywki lub muzeum. Większość mieszkańców opowiadała się za utworzeniem
dyskontu.
Załamałam się. Jeszcze jeden market we Wrocławiu? Potem mnie oświeciło. Ludzie są biedni. Nie
stać ich na kupowanie produktów w osiedlowych sklepikach, chcieliby mieć
możliwość zrobienia tańszych zakupów. Tańsze, nie zawsze znaczy gorsze. Trzeba
umieć wybrać i być gotowym na kompromis. Ten właśnie temat będzie przeze mnie
poruszany na blogu Korzystne Zakupy.
Nie jest sztuką zrobić zakupy, kiedy ma się zasobny portfel i stałe
dochody. Sztuką jest godnie przeżyć za kilka złotych dziennie i jeszcze sobie
coś odłożyć na czarną godzinę lub na jakieś przyjemności. Dzięki temu, że w moim domu jest finansowy
reżim, a każda złotówka oglądana jest przed wydaniem po kilka razy, możemy
sobie czasem pozwolić na inwestycje, które w przyszłości ułatwią nam życie lub
uniezależnią nas od różnych koncernów.
Zapraszam zatem wszystkich w imieniu swoim i Admina R-O-pomysłodawcy bloga, którzy uważają, że warto pogadać
o takich właśnie sprawach, wymienić się poglądami, doświadczeniem i własnymi
przemyśleniami, do zerknięcia od czasu do czasu na blog Korzystne Zakupy.
I jak poszła pasteryzacja? Wszystko ok? Pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńTo była jeszcze partia dżemów na żelfixie- bez pasteryzacji. Ale już wkrótce powstaną kompoty i trzeba się będzie z tym zmierzyć :-)
UsuńW Tuskulum to chyba wszystko smakuje wybornie:)
OdpowiedzUsuńMirabelki uwielbiam, ale są niestety niedoceniane. Ot, rosnące krzaczory i rozdeptana żółta breja. Ale to przecież pychotka:)
Przetworów nie robię, bo musiałabym produkty kupować. Wybieram się zatem do nieocenionej mamusi:) gdzie w piwnicy ukrye sa dary lasu i ogrodu. Ale zdarzają mi się jabłka - spady w nadmiarze, z których zrobiłam marmoladkę.
Ja też jestem w stanie obejść się bez wielu rzeczy. Umiałabym pozbyć się telewizora, ale komputer i Internet są nietykalne. Mikrofalówka tak naprawdę nie jest do życia potrzebna. Ze zmywarki już nie umiałabym zrezygnować, z własnej wygody, ale też ogromnej oszczędności wody, a co za tym idzie kasy. Masz rację, pralka musi być, bez dwóch zdań. Ale już osobna suszarka wydaje mi się zbędna. To nasze wybory zalezne od wielu czynnków, takich jak stan portfela, pojemnośc mieszkania, sposób zycia itp. Wiadomo, że człowiek łatwo przyzwyczaja się do dobrego, ale "jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma:)".
A jeśli chodzi o jabłka to pamiętam jeszcze z dzieciństwa, jak nawlekało się plasterki na sznurek i wieszało przy kaloryferze bądź piecu. Co to było? Oczywiście chipsy jabłkowe, produkt i pojęcie wówczas zupełnie obce. A teraz za takie opakowanie zdrowych chipsów jabłkowych o wadze ok 20 gramów zapłacimy w granicach 3-5zł.
Czy masz jakiś sposób, aby tak dotknąć ekranu i liznąć tych pysznosci ze słoiczka?
W sprawie sałatek tez korzystam z maminych przetworów z tej przyczyny, że mają działkę i własne owoce. Mam nadzieję, że nim mamy zabraknie, opanuję i sałatki, choćbym miała produkty kupować (w sezonie taniej), bo potem zimą czy na przednówku szkoda wydawać duże sumy za warzywa ze szklarni, które są traktowane nie wiadomo jaką chemią.
UsuńW Tuskulum nawet woda smakuje wybornie. Goście twierdzą, że coś do niej dosypujemy i że uzależnia :-)
Czipsy jabłkowe/gruszkowe/marchewkowe robię albo w piekarniku (żałuję na prąd :-) a chętniej w piecu chlebowym. Są wspaniałe i nigdy zimy nie mogą doczekać.
Sposób na spróbowanie mirabelek jest jeden- zajrzeć do Tuskulum i zasłużyć na poczęstunek :-)
A ja właśnie bardzo bym chciała zmywarkę, choc gospodarstwo domowe składa się z dwóch osób- z racji właśnie ogromnej oszczędności wody. No ale to najpierw musiałabym miec remont kuchni.
OdpowiedzUsuńJa pisałam o troszkę innej rzeczy- dla mnie małe kwoty na jedzenie to dodatkowy bonus wynikający z pewnego stylu życia.
Kiedys Ci pisałam o mojej liście zakupów, wiesz, jak bardzo musiała byc okrojona, niemniej jednak nie zrujnowała naszego zdrowia, nie chodziliśmy głodni, co by się niechybnie stało, gdybym kupowała przetworzoną żywnośc- wtedy ta mała kwota byłaby niewystarczająca nawet na tydzień.
No i gdyby nie słoiczki ;)
A z tym dyskontem... często mi się zdaje, że po prostu ludzie lubią chodzic do sklepów, bo nie mają zbytnio pomysłu na zagospodarowanie swojego czasu.
Chcesz kilka pomysłów na zróżnicowanie smakowe musu jabłkowego? ;)
Muszę bliżej przyjrzeć się tematowi, w jaki sposób zmywarka może zużywać mniej wody niż ja przy zmywaniu :-) Ja mam wodę swoją- za darmo, ale i tak oszczędzam, bo prąd z pompy darmowy nie jest, studnia słabo wydajna, mam ogólny pogląd na braki słodkiej wody na świecie :-) Bardziej mnie martwi przy tej zmywarce, że to kolejna rzecz na prąd, który jest drogi, a ja nie mam pomysłu na uniezależnienie się od elektrowni.
UsuńTo prawda z tym stylem życia, ale aby go zaszczepić u ludzi, warto pokazać te oszczędności. To do ludzi przemawia.
Kolejny raz powtórzę- ludzie są biedni, często na własne życzenie, bo bezmyślnie wydają pieniądze. To nie krytyka, bo i mnie się zdarza, ale jeśli się dysponuje małymi pieniędzmi, inaczej się nimi dysponuje.
Ja wierzę tym ludziom od dyskontów, że to ich pilna potrzeba. Dzisiaj trudno oprzeć się zakusom. Starszy człowiek z symboliczną emeryturą/rentą wydaje krocie na leki, paraleki, promocje (cwanych oszustów), spłaca kredyt wnukom. Masakra.
Bardzo chętnie przyjmę przepisy na mus, bo znalazłam tylko cynamon i wanilię. Odezwę się na maila w tej sprawie
:-)
Jeśli chodzi o zmywarkę, to taka 45cm w klasie energetycznej A+ zuzywa bardzo mało energii, a moja wody około 6-11 litrów na mycie w zależności od programu. Na standardowym programie 10 litrów. Wstawiamy średnio raz dziennie. Obliczyliśmy, oszczędność duża.
UsuńMoja kolezanka do musu jabłowego dodaje rodzynki, robi go też z aronią lub brzoskwiniami (kilka sztuk, dla smaku), gruszkami (pyszny).
Alternatywą elektrowni są panele słoneczne, ale ich koszt jest spory. Znajoma ma niewielkie baterie i twierdzi, że wystarcza na podgrzanie wody, przy częstych kąpielach, oraz światła zewnętrzne, a to już coś. Ale w tej kwestii się nie wypowiadam, bo temat obcy mi zupełnie.
Oj, to ja za wodę płacę i to niewiarygodnie dużo. Woda ( i jej podgrzanie, oraz oprowadzenie zużytej) to najwyższa pozycja we wszystkich rachunkach domowych, 4, czy 5 krotnie przewyzsza rachunki za prąd. A z racji małej kuchni zmywac muszę niemal bez przerwy, bo jak bym porozkłądała zużyte naczynia, to już nie miałabym miejsca na gotowanie.
UsuńA co do musów- własnie to kwestia dodania czegoś, co Ci tam wyobraźnia podpowie. Moja ulubiona kompozycja to płatkami róż, ale chyba już po płatkach.
Własnie, jak Anita napisała- można dac rodzynki, orzechy, migdały, rum, skórkę pomarańczową ( pycha),inne owoce albo miętę.
Kiedys skusilam sie na przetwory z takich wlasnie mirabelek. Kwasne strasznie mi wyszlo i sie zniechecilam:-/
OdpowiedzUsuńSurowe mirabelki zawsze wydawały mi się mdłe i nie wyobrażałam sobie przetworów z nich. W zeszłym roku nie miałam wcale owoców, były tylko na rowach mirabelki. Zaryzykowałam. Po przerobieniu na dżem (teraz jeszcze dodałam sok z cytryny!) okazało się, że nabierają kwaskowatości, co mnie bardzo ucieszyło. Uwielbiamy smak słodko-kwaśny i dlatego efekt końcowy wprawił nas w euforię :-)
UsuńU nas w rodzinie zawsze robiło się mirabelki, bo mieliśmy własne w dużej ilości, zasypywały podwórko. Przez cały rok występowały później "na salonach" - jako obowiązkowa przekładka do... tortów. ;) Wspaniale łamały smak słodkiego ciasta. W tym roku skupiłam się na antonówkach, zrobiłam kilkanaście litrowych słoików - różnie, z cynamonem, trawą cytrynową i darmowymi, dzikimi gruszkami.
UsuńTort z mirabelkami- bardzo dobry pomysł :-)
UsuńPrzede mną właśnie robótka z jabłkami. Czy mogłabyś uszczknąć rąbka tajemnicy tutaj, lub u siebie na blogu, jak dokładnie robisz te słoiczki? Ja mam mocne postanowienie zrobić setkę półlitrowych słoiczków musów jabłkowych. Owoce mam za darmo.
Oprócz podziwu :-* to jeszcze narobiłaś mi tym postem smaku na dżemik mirabelkowy :)
OdpowiedzUsuńMam takie coś :) przyjechało prosto z Włoch :) Już chciałam otwierać ale...rzucił się w oczy napis TUSCULUM zobacz tutaj to jest dokładnie to coś :)
http://www.winfan.pl/wino-3.php
I moja propozycja - wymiana jest taka :-)
Słoiczek dżemu z mirabelek i dwa naleśniki :)) za 1,5 litrową butle winka z napisem :) Tuskulum :)
Ja cieee... :-) Ale numer! Wszak właśnie to Tusculum upamiętnia nasza nazwa. Cichą oazę nieopodal starożytnego Rzymu, gdzie mieszczuchy spędzały wolny czas. Jest jeszcze zespół rockowy o nazwie TUSKULUM :-)
OdpowiedzUsuńJasne, że idę na wymiankę! Dorzucę jeszcze oryginalne wino tuskulańskie- najlepsza partia z winogron :-)
:-* I to się nazywa :) korzystna wymianka :) w powiązaniu z tytułem Twojego posta :)
OdpowiedzUsuńA przy okazji nieopatrznie zareklamowałam w linku czyjąś firmę.
I jak wzrośnie im sprzedaż win :) to jedną :) ale tym razem może białą butelkę z napisem Tusculum :) mogli by podrzucić do WASZEGO Tuskulum :-)
Ale super się wymieniłyście. Ja próbowałam winka tuskulańskiego i jest wyborne:) Podejrzewam, że włoskie wino tuskulańskiemu do pięt nie dorasta, jesteście silną konkurencją:)
OdpowiedzUsuńPrzyjemnych smaków:)
Pewnie, że nie dorasta! To jakaś podróba naszego jest :-)
UsuńDopiero dzisiaj nastąpiła wymianka :)
UsuńAnita miała racje :) Tuskulańskie winko jest rewelacyjne :) a dżemik mirabelkowy :) to jakaś niebiańska poezja smaku :) Nigdy nie jadłam tak pysznego dżemu.
Ja nie wiem co Riannon tam sypnęła :) ale euforia jest na maksa :-) Ale może być tak, że to oczarowanie działa tylko w połączeniu dżemik i winko razem :)
Riannon sypnęła kawał swojego serca :-*
Usuń:-* na ten dżemik :) zapisuję się już teraz :) na następny rok :-*
UsuńDzięki :-)
małą zmywarkę ze zużyciem 8 litrów na cykl można kupić za 1100 PLN. Wystarczy teraz policzyć zużycie wody na cykl przy tradycyjnym zmywaniu, wycenić koszt naszej robocizny i porównać co się lepiej opłaca i kiedy nastąpi amortyzacja.
OdpowiedzUsuńW moim przypadku, kiedy wodę mam za darmo a i tak ją oszczędzam, to kolejny pożeracz prądu. No i na te 1100 zł miałabym wiele pomysłów, jak je wydać :-) Nie upieram się że komuś, kto płaci bajońskie rachunki za wodę, zmywarka może się opłacać.
UsuńŚwietny pomysł. Ku inspiracji :)
OdpowiedzUsuńZapraszam :-)
UsuńMoje zakupy są tylko i wyłącznie celowe, żadnego wałęsania się między regałami; korzystam teraz z grządkowych warzyw, ostatnio był barszcz ukraiński, pychota! i maślaczki, zebrane za potokiem, w sosie śmietanowym, też pychota! poczekam, aż węgierki opadną z drzew, będzie powidło, prawie bez dodatku cukru, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńTaki własne są najlepsze, coś o tym wiem :-) Szczególnie, że korzystam z Twoich rad i przepisów :-) Pozdrawiam ciepło :-*
Usuńmirabelki <3 a z nich taka genialna nalewka jest... tylko w mieście o nie trudno, czasem jakiś krzak się trafi ale nie ma jak zbierać :(
OdpowiedzUsuńO, niezły pomysł z tą nalewką. Teraz już za późno, ale może w przyszłym roku. W mieście to pewnie są mirabelki z całą tablicą Mendelejewa :-(
Usuńdrzewka mirabelkowe czasem robią za żywopłoty tylko szkoda że owoce się marnują :(
Usuńjak będziesz jabłka przerabiać to możesz z 'odpadów' zrobić ocet jabłkowy :)
Ja nie muszę niczego robić z odpadów :-) U mnie sporo jabłek się i tak zmarnuje :-(
Usuńa ja muszę jabłka kupować :(
Usuńocet w każdym razie do produkcji polecam :)
Jeśli będzie Ci po drodze, zapraszam do mnie na ekologiczne, bez żadnej chemii, darmowe jabłka :-)
Usuń