Przemyślenia sąsiada Zdzisława są niezwykle inspirujące i nieodmiennie nas
zaskakują. Kiedy widzę, jak sąsiad
Zdzisław truchta pospiesznie w naszą stronę, nadstawiam ucha, bo wiem, że
w jego głowie zrodziła się myśl, którą musi koniecznie się z nami podzielić.
Jeszcze zanim spadły śniegi, spocony Zdzisław przytruchtał i rzekł: "Pierdolę,
nie wycinam tych krzaków!”, po czym udał się w stronę domu, niewątpliwie
podzielić się tą myślą z żoną. Pół godziny później, kiedy szłam na spacer z
Fioną, Zdzisław pieczołowicie wycinał
krzaki z rowu.
Oj, żona chyba nie podziela jego życiowej filozofii :-)
Dzień wcześniej,
kiedy wieś przygotowywała się na doroczne wręczanie kopert księdzu, Zdzisław
nie omieszkał poinformować nas: "Pierdolę, nie czekam na księdza!”, po czym
ogolony i w czystym sweterku w atmosferze oczekiwania koczował pod drzwiami.
W
sezonie wiosna-jesień, kiedy naszą aktywność fizyczną determinuje rozbuchana
przyroda, Zdzisław przychodzi z częstotliwością raz na tydzień i rzecze:
„Pierdolę, nie koszę!” Nie muszę Wam chyba mówić, że zaraz potem rozlega się
warkot kosiarki spalinowej :-)
Najgłębsze jednak Zdzisław ma przemyślenia poza moimi
uszami, w gronie ściśle męskim.
Pewnego dnia, w ramach jakiejś sąsiedzkiej
pomocy, robił coś z Chłopem przy instalacji elektrycznej. Chłop- zafascynowany
dialogiem ze Zdzisławem- pochwalił mi się jego głębokim filozoficznym cytatem,
świadczącym o posiadaniu własnego zdania, odmiennego od całej reszty ludzkości:
„Ludzie kurwa pierdolą, że masa to chuj, a masa to ważna rzecz...”
Takich właśnie atrakcji zostaliśmy pozbawieni, kiedy wokół
zalega gruba warstwa białego puchu.
W połowie stycznia, jak to jest u nas w zwyczaju, jakkolwiek
byśmy się nie przygotowali do zimy, brakuje nam drewna na opał. Chłop zaprzęga zatem Syfa, który na swoich lśniących łańcuchach zapycha w zaspach i przywozi
brzózki z pól i rowów. Ja zamieniam się w dobrą i kochającą żonę i pichcę a to
kurczaka z nadzianką (receptura starożytna, przekazana przez babcię) a to
risotto, a to racuszki z jabłkami. Zdjęć nie będzie, bo zanim pomyślę o fotce,
wszystko już jest wyżarte :-)
Z ostatniego zjazdu na uczelni wróciłam jakaś taka rozbita.
Pomijając już stan psychiczny spowodowany niezmiennymi u wrocławskiej rodziny
problemami ze zdrowiem, gorączkowałam, miałam dreszcze, bóle w plecach i
ogólnie trudno było mi podjąć jakiekolwiek działanie. Żadnych kaszlów, smarków,
bólu gardła, zatem to chyba nie szalejąca po Dolnym Śląsku świńska grypa, a
normalna, regularna depresja. No, jeśli ja przez 3 dni gapię się w monitor nie
mogąc wykrzesać kilku zdań to jest to stan bardzo poważny. Apetyt mi jednak
dopisuje, zatem żyć będę :-)
Moje zimowe depresje mają różne odcienie i barwy. Na tę najcięższe pomaga mi jedynie odjechana twórczość Marilyn Mansona ze wszystkich jego epok, ale ta depresja jest akurat delikatna i sentymentalna. Słucham sobie wtedy smutnych nastrojowych piosenek i nie zważam na to, czy są komercyjne. Nigdy wcześniej nie słyszałam o tej pani, ale sądząc po liczbie wejść, robi karierę:
Ostrzeżenie: Wszelkie próby nakłonienia mnie w tym stanie ducha do posłuchania czegoś weselszego kwituję groźbą strzału w ryj :-)
Dwa dni temu (a może trzy, bo już jest po północy) Jaskier skończył 10 lat. Nie mogę sama w to
uwierzyć, że zaczęliśmy jedenasty rok życia z pieskiem!
Nawet pies ma depresję :-) Depresji nie ma jedynie Chłop. Mówi, że nie ma na to czasu, bo ktoś musi zadbać, żeby było ciepło we wszystkie nasze depresją ogarnięte dupska:-)
Lana del Rey to jest yyyyy
OdpowiedzUsuńProsze sobie posluchac tego:
http://www.youtube.com/watch?v=SIrnKcoFX0Q
zwracamm uprzejmie uwage, ze to jest nagranie koncertowe.
i imho wiekszosc dzisiejszych tzw. piosenkarzy moze jej lizac buty.
i to nie jst ani optymistyczne, zani zabawne ani nic, ale jest DOBRE. A ze depresyjne, who cares....
I jeszcze to:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=QZN4qLSwS5U
tak wiem, oboje juz dawno nie zyja :(
szkoda. Ale muzyka zostala...
Uwielbiam ich!!! Szczególnie JJ. Ale to utwory na mój normalny stan ducha. Skoro "złapała mnie" kiczowata melodyjka, to znaczy, że nie jest ze mną dobrze :-)
UsuńZimą też często zagłębiam się w historię rocka i poszukuję starych nagrań. Dobra muzyka zawsze mnie wyciąga z największego nawet dołka.
Podoba mi się podejście Chłopa do depresji, bardzo słuszne.
OdpowiedzUsuńSłuchaj, a gdyby tak Chłop zachwycił sie innymi teoriami Zdzisława i wcielał je w życie ze słusznż determinacją, jak rezcony sasiad, to może kuchnię letnia będziesz miała, drewna po sam dach już w październiku, a i kolacja na powracającą studentkę się zdarzy?
Buziaki dla Jaskierka, kolejenych wielu latek w zdrówku:)Buziaczki od synka również:)
Ja właśnie się zastanawiam, jakich żona Zdzisława używa argumentów, że jest w stanie zmusić go do podjęcia takich aktywności wbrew jego woli. Ja się przyznam, że takiej władzy nad Chłopem, ani Chłop nade mną nie ma :-) Zważywszy na fakt, że Zdzisław jest, jak większość tutaj, alkoholikiem, to może lepiej, żeby Chłop się za bardzo teoriami Zdzisława nie zachwycał :-)
UsuńA nasze maleństwo w sensie Norman skończył 7 i też nie modę w to uwierzyć,szczególnie że jakos nie może przestać być być szczeniakiem :-) ja generalnie dogadałabym się z panem Zdzisiem, co rano mówię " Pier...... Nie idę do roboty!!" Po czym grzecznie popylam do pracowni :-))))) Moc śnieżnych strzałów z Jeleniej:-)
OdpowiedzUsuńSto lat dla Normana! :-)
UsuńDziękujemy i rewanżujemy się uściskami z Tuskulum :-)
jak ciebie czytam to moja depresja troche spuszcza z tonu. czas leci a piesek wiaz sliczny.
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńJeśli mógłbym zasugerować Ci temat na kolejny post: Kurczak z nadzianką ;-)
OdpowiedzUsuńTo nawet jest niezły pomysł, ale nie wiem, czy na następny wpis, bo kurczaka z nadzianka pożarliśmy właśnie wczoraj i nie zrobiłam fotek :-(
UsuńAle Chłop nie miałby nic przeciwko powtórce. Zatem wymyśl mężulkowi zadanie obiecujac kurczaczka, a my na tym przedsięwzięciu skorzystamy:)
UsuńBuziaki:)
No tak, z jednej strony co drugi zazdrości Ci tego zaśnieżonego "zadupia", ale takie miejsce skłania do myślenia i to niestety nadmiernego, zwłaszcza zimą, jak nawet zaprzyjaźniony sąsiad nie zagląda. U nas też zima pełną gębą.
OdpowiedzUsuńA tak odnośnie zdzisiowej filozofii - może jak sobie człowiek powie "Pierdolę, nie robię", to mu się łatwiej za robotę wziąć i takie jest założenie tej filozofii ;)
Ja tak mam.
Jaskrowi życzę jeszcze wielu szczęśliwych lat w zdrowiu.
Myślę, że brak słońca ma też duży wpływ na ten stan.
UsuńA wiesz, że tak to nie myślałam o tej filozofii :-) Ja jednak mam zbyt duży dar przekonywania samej siebie. Jak powiem "pierdolę, nie robię", to na pewno nie zrobię :-(
Zatem mam mocne postanowienie zebrania się dziś do kupy i zrobienia tego, co zaplanowałam.
Dziękuję w imieniu pieska za życzenia i ściskam :-*
Mnie tudzież zimą nieodmiennie dopada koleżanka depresja. Nie bardzo mam czas się w nią zagłębiać, bo jak chłopa nie ma to trzeba samej wszystko ogarnąć. Tylko wieczorami się jakoś tak rozwala po katach ( ta depresja znaczy ). W ramach walki z nią nastawiłam wino z mrożonych malin. Słucham jak pyrka i czekam na degustację:-)))
OdpowiedzUsuńI uściski łap od moich sierściuchów dla Jaskra:-)))
Asia
PS. Nam też zawsze opał pod koniec stycznia się kończy... Takie życie...
A.
No właśnie. A mnie się jakoś jeszcze nie chce nawet z nią walczyć. Czekam, aż mnie ktoś/coś porządnie kopnie w cztery litery i zmusi do ogarnięcia się :-)
UsuńDziekujemy za życzenia i przesyłamy mizianki dla sierściuchów :-)
Kochana! Za złotą myśl o masie dziękuję! Posikałam się.
OdpowiedzUsuńDepresji nie miewam,może jestem chora... współczuję, rozumiem jednak, że to przejściowe?
Ściskam mocno!
Jaskrowi sto lat!
Złotą myśl to ja sobie nawet gdzieś zapisałam dla potomnych :-) Ale teraz, jak jest opublikowana, to niech się nią świat cieszy :-)
UsuńTak, to jest przejściowe. Składa się na nią nuda, brak odpowiedniej ilości słońca, być może za mało owoców w diecie. Ty po prostu nie masz czasu na nudę. U mnie (choć akurat dziś mam gości) z reguły jest to sezon turystycznie martwy.
Bardzo dziekuję i też ściskam całą Waszą ekipę :-*
Współczuję Chłopu. U nas, chwała Bogu, pierwszy raz od 4 lat - drewno nie to że się nie kończy, aleśmy nawet jeszcze do połowy zapasu nie dobili..!
OdpowiedzUsuńInna sprawa, że całą wiosnę, lato i jesień, zamiast np. zarobić parę groszy w taki czy w inny sposób - maniakalnie rżnąłem. Młode i stare. Brzózki i sosenki. Aż się nam pod wiatą na drewno nie zmieściło i "najbardziej zapasowy zapas" jest nawet pod gołym niebem...
Za to po sąsiedzku - prace leśne kwitną! Korzystając z grubej warstwy śniegu, jeżdżą sąsiedzi do lasu to tu, to tam - i nie wracają bez paru osik za ciągnikiem ciągnionych...
Zatem ja zazdroszczę :-)
UsuńA ja Chłopu nie współczuję, bo próbowałam go całe lato zmotywować do robienia drewna i nawet Twoim przykładem świeciłam po oczach, a ten nic. Ale fakt, na nadziankę do kurczaków cały rok dzielnie pracował, to cóż więcej mam wymagać :-)
Taki sąsiad to skarb;) A depresja minie jak P. Zdzisław przejdzie podzielić się nowymi filozoficznymi przemyśleniami;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapewne tak będzie :-) Pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńZdzichy tak mają.Wiem coś o tym , bo mam 2 w rodzinie ;-)
OdpowiedzUsuńU nas depresja podniosła łeb, ale szybko spacyfikowaliśmy ją Jedynką ustawioną na stałe w radioodbiorniku.
Uściski i sto lat dla Jaskra!
Pozdrawiam gorąco w mroźny wieczór.
Ja też na cholerę znajdę jakąś radę :-)
UsuńDzięki i też ściakamy :-)
Podczytuję namiętnie, ale zwykle jestem zbyt leniwa, żeby napisać komentarz. Tym razem pokonam lenistwo i powiem, że prawie popłakałam się ze śmiechu, jako że mam podobnego sąsiada w moim wiejskim siedlisku. W każdym razie jak stopnieja śniegi pozdrów od nas Sąsiada Zdzisława :)
OdpowiedzUsuńMoja Droga, masz spory udział w tym, że dziś mi się humor poprawił :-)
UsuńPozdrowić nie zapomnę, ściskam mocno :-*
Bardzo się z tego cieszę :)(Z poprawy Twojego humorku i mojego w tym udziału rzecz jasna )
UsuńUrodzinowe buziaczki dla Jaskierka :*****
OdpowiedzUsuńDziekujemy :-*
UsuńJa bardzo proszę, żeby zabrać psy na długi zimowy spacer porzucać patyki, pobiegać, przewietrzyć kości i już z depresją kończyć. "Szkoda życia na pierdoły" jak mawiała moja babcia. Mocno Cię pozdrawiam uśmiech przesyłając szeroki :)
OdpowiedzUsuńAch, spacery z psiakami są stałym elementem naszego życia :-) My nie z tych, co to jak mają dom z ogrodem, to psy poza płot nie wychodzą :-) Ale...
UsuńJak jest minus kilka i śnieg Jaskier swoja mową ciała rzecze: "pierdolę, nie idę!" :-) I faktycznie jest konsekwentny, bo nie idzie :) A że chłopak ma już artretyzm, to cackamy się z nim, jak z surowym jajem. Fiona ma lat niemal 11-zatem sytuacja jest identyczna. Gaja jest tak mała, że jak posypie śnieg, to jej spacery wyglądają, jak bieg z przeszkodami. Zostaje sama Mantra- zawsze radosna i chętna na wszelkie wypady.
Wczoraj zmotywowaliśmy Jaskra na długi spacer, ale przez to ledwo do domu wróciliśmy :-(
Niestety, staruszki wymagają specjalnej troski.
Dbajcie więc o psiska i o siebie i nie dawać się proszę zimie :)
OdpowiedzUsuńNie damy się :-)
UsuńJaskrowi najlepsze życzenia od psiej bandy.
OdpowiedzUsuńNiezły filozof z tego Zdzisia. U nas też jest taki - "pierdolę, nie robię. I chuj." I nie robi, ale ogólnie całkiem sympatyczny gość (nie pije, i żony nie ma, może więc trwać w postanowieniu).
Moje psy do domu nie chcą, nawet te "domowe".
A nasze drewno to się nigdy nie skończy. Mój mąż kocha drewno i zwozić, piłować i rąbać.
Pozdrawiam serdecznie
Twój mąż ma bardzo praktyczne hobby :-) Tylko pozazdrościć!
UsuńDziękujemy za życzenia, pozdrawiamy :-)
na deprechę pomaga piwo, czekolada i ciepłe wyro, gdzie koniecznie trzeba wciągnąć swoją drugą połowę
OdpowiedzUsuńjeśli nie pomoże to trzeba pojechać do najbliższej ciastoramy i kupić chamskie jasne w cholerę, czyli najmocniejsze świetlówki o barwie światła dziennego i sobie wkręcić w miejscu gdzie najczęściej siedzisz
do tego jeszcze raz piwo, czekolada, i cieple ciało obok
pomoże, gwarantuję
Od piwa i czekolady rośnie mi dupsko, a to z kolei wiąże się z tym, że największą depresję zaliczę wiosną, jak spróbuję się wepchnąć w lekkie ciuchy :-)
UsuńWprawdzie owo sugerowane i jak najbardziej praktykowane ciałko w wyrku zapewnia spalanie znacznej ilości kalorii, ale jednak mimo wszystko... :-)
Pomyślę o tych lampach.
Riannon! Chyba wiesz, co jest najlepsze na stres, chandre i depreche zimowa - NIEMEN! i polecam taniec na stole, wszystkie smutki przechodza:)))) No i oczywiscie nalewki!
OdpowiedzUsuń"Trza przecie zadbac o dusze i cialo, prawda!"
A jak nie pomoze, to jedziemy do NO:)
Jaskierowi, wszystkiego co najlepsze cudny jest:)
Jestem pewna, że Nowy Orlean w Twoim towarzystwie załatwiłby moją deprechę na amen i to zapewne na długie lata :-)
UsuńCholerka, mam strasznie niskie suifty, aby zatańczyć na stole :-(
Dzięki w imieniu pieska za życzenia :-)
Po tych waszych komentarzach jest mi o niebo lepiej i niech mi ktoś zaprzeczy, że blogi nie spełniają funkcji terapeutycznej :-)
OdpowiedzUsuńText pana Zdzisława cudowny! Godny samego mistrza Maklakiewicza.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam w Nowym Roku:)