O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

wtorek, 8 lutego 2011

Dedykacja dla popaprańców.

Są takie chwile, że trzeba czasem schować do szuflady dominującą w życiu dorosłym naturalną, spontaniczną uprzejmość i tak po prostu, po ludzku komuś przypieprzyć. Wylazła ze mnie sama, nie miałam na to wpływu, zakurzona już od jakiegoś czasu, bo rzadko potrzebna, natura gniewna i toksyczna. Kiedyś swoje negatywne emocje i frustracje wytrzepywałam na rockowych koncertach. Dziś środkiem wyrazu moich uczuć jest przestrzeń, jaką stworzyłam sobie w tym właśnie miejscu.

Moi drodzy stali czytelnicy i obserwatorzy oraz ci, którzy zaszczycają mnie swoimi komentarzami, wszyscy, którzy zostawiacie tu po sobie jakiś ślad- to NIE JEST post skierowany do Was! Wyluzujcie się, chwyćcie mocno krzeseł, bo dziś pojadę ostro po bandzie. Będę się wyrażać i obrażać. Intencjonalnie i nie bez powodu. Będę mówić o zjawisku bardzo powszechnym i omawianym na wszystkie sposoby tysiące razy. Zjawisku, które dla mnie jest jeszcze w miarę nowe i z którym jeszcze się oswajam. Wiem, że dzięki temu postowi, który mocno przemielę przez mój własny punkt widzenia, jak i poprzez przypieprzenie temu i owemu, uporam się z tym problemem i przejdę nad nim do porządku dziennego. To, na co nie mamy wpływu, nie powinno zajmować naszych myśli i cennego czasu. Zrobię to więc tylko raz (mam nadzieję), ale za to solidnie.

Piszę na blogu od pół roku, nigdy wcześniej blogów nie czytałam. Rzadko też zaglądam na komentarze na witrynach internetowych, z chamstwem generalnie mam więc mało do czynienia. Wiem, co to trolling, spaming, etc. Zdaję sobie też sprawę, że w tym kraju, gdzie jest tyle samo wariatów, co katolików, lepiej nie włączać opcji „anonimowych komentarzy”. Dzięki temu, póki co, żadne szumowiny nie zostawiają u mnie swoich pokręconych wynurzeń. Oczywiście, nie mówię tu o rzeszach anonimowych czytelników, czy gości, których jest większość i których serdecznie pozdrawiam, lecz o tych, którzy dla samej przyjemności, dowalają komu i gdzie popadnie. Wiem, że blokując anonimowe wypowiedzi tracę cenne uwagi normalnych, zdrowych na umyśle, użytkowników internetu. Jeśli ktoś odczuwa potrzebę, zawsze można do mnie napisać na maila.
Niestety, nie wystarczy stworzyć sobie bezpiecznej przestrzeni, gdyż w łeb komentarzem można dostać rykoszetem na innych blogach.

Ludzie różnie radzą sobie z tym problemem, albo nie radzą sobie wcale. Jest mnóstwo przykładów kasowania postów lub nawet całych blogów ze względu na czyjeś szydercze, obraźliwe czy po prostu bolesne wypowiedzi. A ja się pytam, dlaczego ma mnie terroryzować byle jaka łajza szwendająca się od bloga do bloga? Dlaczego owa łajza ma narzucać mi, czy komukolwiek innemu, konwencje w jakich owe blogi tworzymy?
Wiem. Mądry człowiek przemilczy temat, kierując się zasadą, iż komentujący sam wystawia sobie świadectwo własnym wpisem. Kulturalny nie użyje słowa „łajza”, ani „szumowina”, ani „popapraniec”. Ja NIE jestem mądra i NIE jestem dziś kulturalna. Mało tego, jestem na tyle głupia, iż wkładam paluchy między drzwi, gdyż na równi oburza mnie zarówno personalne obrażanie mnie, jak i niewybredne komentarze w stosunku do innych, często zaprzyjaźnionych ze mną blogersów.

Na moim blogu cenię wszystkie komentarze. Cieszą te dające pozytywne wzmocnienia, gdyż są świadectwem tego, że ktoś myśli i czuje podobnie. Że nie muszę odczuwać przykrości, czy zażenowania, gdy na cudzym blogu popapraniec zostawi komentarz na mój temat, informując obcych ludzi, iż jestem „niezrównoważoną panią”, czy „panią z problemem”. Dzięki wsparciu dobrym, ciepłym słowem, mogę się z tego śmiać, niezależnie od tego, iż sam proceder uważam za obrzydliwy. Jeśli na podstawie moich zainteresowań, czy mojego sposobu postrzegania rzeczywistości, uważasz mnie popaprańcu za świra, napisz to u mnie na blogu, a nie u osób trzecich, lub zamilcz.

Cieszą mnie również komentarze krytyczne, szczególnie te merytoryczne. Z zainteresowaniem czytam komentarze krytyczne- ideologiczne, lecz wówczas ich autorzy muszą lub nie, pogodzić się z tym, że pisząc swoje posty nie jestem w stanie zważać na to, czy przypadkiem nie obrażę ich uczuć religijnych/rodzinnych/narodowościowych. Działam w swojej przestrzeni po to, aby dogodzić samej sobie, a nie innym ludziom, gdyż nie mam możliwości dostosować języka, stylu wypowiedzi, użycia danego wyrazu tak, aby kogoś nie urazić. Jest to indywidualna sprawa i zależy od wrodzonej wrażliwości. Moja wrażliwość zaś jest tylko i wyłącznie moja, nie pasuje do niczyjej innej.
Więcej. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że kogoś wkurzam, obrażam i ten ktoś ma prawo obrzucić mnie błotem. Jeśli ktoś uważa, że ma prawo krytykować mnie za to, jaka jestem, czym się interesuję i jakie poglądy wyznaję, również daję mu prawo do obrzucenia mnie błotem, ale niech to zrobi na MOIM blogu, gdyż mam wówczas trzy możliwości.
  1. Usunąć wpis.
  2. Zelżyć i obrzucić błotem jego.
  3. Zignorować.
Będąc obdarzana ja, czy ktokolwiek inny (personalnie i z podaniem mojego nicka), niewybrednymi komentarzami i epitetami z ukrycia, nie mam żadnej możliwości manewru. A ja w sieci anonimowa nie jestem, tuż obok widnieją wszystkie moje dane, więc równie dobrze, popaprańcu, mogłeś obok epitetów pod moim nickiem podać mój numer telefonu! Jeśli zagram na cudzym blogu tą samą kartą i obrażę obrażającego, obrażę również gospodarza bloga. Pozostawię po sobie niesmak i będzie mi głupio. Jeśli zignoruję popaprańca, cóż... Jak długo mamy ignorować popaprańców, zwykłych tchórzy, chowających się pod sukienką innych blogersów, dając tym samym zielone światło do nazywania nas wazeliniarzami i po prostu wariatami?

Ten post miał być zadedykowany konkretnym popaprańcom. Jednak wyprzedzając mój manewr, pokasowali swoje wpisy, na których przykładzie chciałam przeprowadzić merytoryczną rąbankę. Może to i lepiej, bo jak emocje opadły, mniej zależy mi na personalnej akcji odwetowej, a bardziej na pokazaniu zjawiska. Popapraństwo bowiem występuje niezwykle często i w różnych zabarwieniach, każdy się z nim zetknął lub zetknie w przyszłości. Może ten wpis pomoże komuś wrażliwemu, zdeprymowanemu niewybrednymi komentarzami na swój temat, nie załamywać się i po prostu robić swoje, a nie usuwać posty , czy całe blogi.

Już wyjaśniam, o co chodzi. Każdy z nas tworzy sobie przestrzeń, aby czuć się lepiej. Niejeden z nas nie ukrywa, że blog to forma „terapii”. Piszemy dla siebie w sposób i w konwencji, która nam odpowiada i którą lubimy najbardziej. Dla „moich” popaprańców nasze (między innymi personalnie mój) blogi to zakłamane, sztuczne, poprawne politycznie twory, gdzie kadzimy sobie nawzajem i uprawiamy wazeliniarstwo. Tak kochani, zostawiając komuś pozytywne wzmocnienie w postaci miłego, ciepłego komentarza, jesteśmy wazeliniarzami. Przy tej okazji informuję wszystkich, że wazelinę przyjmuję w każdych ilościach, a tyle ile przyjmę, tyle oddaję innym. Ja ową wazelinę nazywam pozytywną energią.
A nie przyjdzie wam do głowy, popaprańcy wy jedne, że tak po prostu, po ludzku,  mamy potrzebę pisać do siebie miłe słowa, wklejać ciepłe posty nie dlatego, że wymaga tego konwencja, jaką sobie narzuciliśmy, lecz dlatego, że mamy taką potrzebę i tak, a nie inaczej w danej chwili czujemy?
Myślę, że będziecie zadowoleni, gdyż dziś właśnie odczułam potrzebę zadedykowania wam absolutnie nie miłego i nie słodkiego, odartego z niby-konwencji posta. Czy nadal macie wątpiliwości, że gdy piszę o swoich psach, kwiatkach, szmatkach, są to posty sztuczne i wykreowane na potrzeby mojego wizerunku? Po co?
I co też kryje się za tego typu chęciom dowalania innym zza rogu?

Ten post nie jest sprawą wynikłą z jednej awantury. Od sześciu miesięcy bywam na różnych cudzych blogach i już na wstępie natknęłam się na owych popaprańców, którzy „wypuszczają baloniki” w postaci niewybrednej krytyki nie gospodarzy blogów, tylko ich komentatorów. Jadą po ludziach, którzy zostawiają neutralne komentarze, lub pytają o coś autorów blogów. Popaprańcy nazywają to wyrażaniem własnego zdania. Ciekawe, że jak już ludzi poobrażają, znikają, kasują posty i zasuwają „baloniki puszczać” dalej. Lubię krytyczne komentarze poczytać i na cudzych blogach, lecz na boga, merytoryczne! Nie lubię zaś być krytykowana i obrażana na cudzym blogu. Nie nazywam tego wyrażaniem własnego zdania, ani nawet wkładaniem kija w mrowisko, a pospolitym tchórzostwem. Masz coś do mnie- wyraź to u mnie, albo zniknij.

Nie wchodziłam wcześniej na bloga popaprańców, gdyż po jakości komentarzy uznałam, iż są pisane przez sfrustrowanych gówniarzy. Typowa stylistyka niedojrzałego emocjonalnie młodego człowieka. Jakież było moje zdumienie, gdy okazało się, że to dorośli ludzie, którzy swoją działalnością potencjalnie nawet mogli mnie zainteresować?
Co chcecie tym udowodnić? Że jesteście lepsi od innych? Że wiecie więcej od nich? Że macie większe doświadczenie w swoim stylu życia? Że macie monopol na szczęście, a wszyscy inni szczęśliwych tylko udają? Zazdrościcie szczęścia innym? A może za lepszych uważacie się, gdyż sami siebie nazywacie artystami? Miano artysty nadają ludziom inni. Na to miano trzeba sobie zasłużyć.

Myślę sobie, ciekawe w takim razie, jaką jazdę proponują na blogu swoim czytelnikom i komentatorom, skoro miłe blogi po prostu ich brzydzą. Macie pojęcie? Wchodzę i oczom nie wierzę! Odbywa się tam bowiem słodkie popierdywanie zarówno ze strony autorów, jak i w komentarzach. To jest szczyt hipokryzji- obrażać innych, zarzucać komuś sztuczne konwenanse obliczone na efekt, a samemu kadzić i popierdywać słodko, prowadząc zwykłą reklamową, obliczoną na komercję stronę.

Szanowny Popaprańcu! Jeśli uważasz mnie za osobę niezrównoważoną i mającą problem- napisz to w komentarzu pod moim postem. Jeśli uważasz, że jestem wazeliniarą, nie chcę tego czytać u kogoś na blogu, lecz u siebie, abym mogła do owej wazeliny odpowiednio się ustosunkować.

Chłop mówi, że też chciałby się w tym poście wyrazić. Uwaga, tu mówi Chłop:
-Spieprzaj dziadu, lamy czochrać!
Pozdrawiam
Chłop”



Wariatka z problemami ceni
takich artystów, jak Marilyn Manson
On też zawsze idzie pod prąd,
Wrzeszczy głośno o tym,
Czego inni nie zauważają
Na co zamykają uszy
I oczy
Przeciw całemu światu
Z tysiącem łatek
Przyprawionych przez hipokrytów
Dziś pomaga mi wyrazić siebie


Po prostu: fuck you!


51 komentarzy:

  1. Parówkowym skrytożercom mówię nie! A jeśli już wolno przypieprzać bez wazeliniarstwa to powiem Ci Riannon że... wolę jamniki!!! ;)))
    P.s.
    A wszystkim zakompleksionym tchórzliwym popaprańcom ch.j w d...ę!
    Pozdro:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj, ale coś zabolało...
    Przytulę, co?
    To ja pojebana hipokrytka ;)tworząca wizerunek "kobiety z żelaza" by ukryć i/ lub skompensowac własne lęki :)
    Ja tez to juz przerobiłam :)
    Zablokowałam nawet na chwilę anonimowe komentarze, ale potem stwierdziłam, że wali mi to.
    Jak mówi jedna z moich forumowiczek: PIERDÓL TO! BĄDŹ TAPMADLN.

    Mam nadzieję, że już lepiej.

    Ja staram się zawsze pamiętać, że BYLE KTO mnie nie obrazi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Agik- Nic to, że zabolało, ale jaki ja przeżyłam katharsis (to taki orgazm bez seksu :-) gdy wcisnęłam klawisz "publikuj post".
    Właśnie dlatego to zrobiłam, aby przejść do fazy, "mam to w dupie". Tylko, że jak zwykle moja przemiana musi dokonać się z wielkim hukiem! :-)
    Naprawdę, ktoś nazwał Cię "pojebaną hipokrytką"? Totalny odjazd!

    Zawrócony- Można przypieprzać :-) Ja lubię wszystko, nawet lamy :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Riannon - powiększ swój spokój :DDDDDDDDDDDDDD jak mawia Sandra Bullock do mojego ulubionego Sylwka w "Człowieku - Demolce":DDDDDDDDDDDDDDDDD Wrzuć na luz - palantów i meduz nie brakuje :DDDDDDDDDDDDDDD Też przerobiłam, choć nie na własnym wirtualnym ciele, ale związanym ze mną - olać - kto ma oczy i mózg za nimi, umie wyciągnąć wnioski i olać takie gady :DDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Też przerabiałam ten temat. I teraz brutalnie - a ch...im w tylny otwór.A na wazelinkę ode mnie możesz liczyć zawsze ;-))))

    OdpowiedzUsuń
  6. No :)
    Nie wiem co prawda dokładnie co to znaczy, ale staram się nosić to odznaczenie z dumą ;)))))))

    OdpowiedzUsuń
  7. Też bym chciała napisać - olej popaprańców, ale wiem, że łatwo jest dawać dobre rady, kiedy się nie było w takiej sytuacji. Ja z góry założyłam, że nie będę pisać zbyt osobiście, to i popaprańców u mnie nie ma ;-)

    Ale nie mogę pojąć jak to jest. Przecież wszyscy czytamy czasem u kogoś wypowiedzi, z którymi się nie zgadzamy, które nas drażnią. Dlaczego niektórzy potrafią kulturalnie dyskutować, albo nie zaglądać więcej w takie miejsca, a inni muszą rzucać błotem?

    Jako odtrutkę proponuję Międzynarodowy Dzień Popaprańca. Termin do uzgodnienia, plan obchodów również (najlepiej na pustym miejscu po krzyżu przed Pałacem Prezydenckim).

    Trzymaj się i nie daj się zjeść!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Trudno tolerowac chamstwo a tym bardziej na swoim blogu. Rozumie cie jakie brzydkie slowa cisna ci sie na usta ale takt nie pozwala ci na ich uzycie. Tez zastanawialam sie nad akceptowaniem komentarzy po ich wczesniejszym przeczytaniu. W ten sposob mozna pozbyc sie idiotow pozostawiajac normalnych ludzi, ktorzy swymi krytycznymi komentarzami uzewnetrzniaja swoj osobisty stosunek do zamieszczonego tekstu. Tutaj nie ma mowy o krytyce danej osoby bo przeciez na dobra sprawe cie nie znamy. Mysle, ze przemilcz glupie teksty bo nie ma sensu walczyc z duza populacja bezmozgowcow. Opcja "komentarz bedzie opublikowany po zaakceptowaniu przez autora postu" znacznie ostudzi zapal tworczy psychicznie chorych i powroca w miejsca gdzie chca ich czytac. To, ze na innych blogach cie obrazaja to juz nie twoja sprawa, nie jestes odpowiedzialna za to co inni pisza w swoim kurewstwie, oj przepraszam krolestwie.
    Brawo Riannon, swym kolejnym wspanialym postem powiedzialas wprost, ze niektorzy sa niemile widziani.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kochani, wszystkim Wam dziękuję :-)
    Agik- noś ów epitet z dumą! :-) Ja jestem wręcz zażenowana, że zostałam obdarzona tylko tak pospolitymi określeniami. Wprawdzie nie wiem, co tam jeszcze było na rzeczy, gdyż obudziwszy się na dzień drugi zobaczyłam same pokasowane posty przez popaprańców, a jeszcze się wywnętrzali. Może się zatem i jakaś pikantniejsza wypowiedź wydarzyła :-)

    Kasiu Bajerowicz- luz już wrzucony :-)

    Kontrolerko- dlatego właśnie pytałam, czemu moderujesz i czy warto. Na razie niech zostanie, jak jest, ale na włączenie opcji "anonimowe" nie dam się nikomu namówić. Mimo wszystko. Można sobie mówić "mam to w dupie", a jednak sobie z pewnymi rzeczami nie radzić.

    Asjah- ja próbowałam prowadzić bloga bezpiecznego, z samymi kwiatkami, meblami, pieskami i jak w tytule-pasjami. Nie potrafię. Okazuje się bowiem (ja to od zawsze wiedziałam) że moją pasją jest przede wszystkim wyrażanie siebie na wszystkich poziomach, że tak powiem-abstrakcji :-) Jestem gadułą i w dodatku pyskatą, jak ktoś mi na odcisk nadepnie. Zawsze i wszędzie, a szczególnie w internecie, czy to na forach pieskowych, czy gdzieś indziej, dochodzi do sytuacji, gdy muszę raz a porządnie ryknąć i głośno wrzasnąć, aby okopać się na swojej pozycji, wyjaśnić pewne sprawy, odsiać popapraństwo.

    Ataner- przede wszystkim niemile widziane są pewne zachowania, gdyż ludzie sami w sobie, którzy tu zaglądają, są bardzo różni. Komu się nie podobam, kto mnie nie lubi, sam odchodzi. Tylko popapraniec natomiast swój komentarz o mnie, po przejrzeniu mojego bloga, zostawi na innym blogu.

    OdpowiedzUsuń
  10. A kij im wszystkim w... oko ! A na wazelinę i dalsze kadzenie możesz liczyć dalej i z mojej strony :) Nic mnie bowiem nie powstrzyma przed wyrażeniem sympatii i pozytywnych uczuć/odczuć jeśli tego chcę!!!
    Pozdrawiam :))))

    OdpowiedzUsuń
  11. Mój ulubiony cytat dla takich ludzi: " nie ma w słowniku ludzi kulturalnych słów, które w dostatecznie obelżywy sposób byłyby w stanie opisać pana/pani zachowanie" :)

    OdpowiedzUsuń
  12. A ja wiem o kim piszesz :)U mnie też próbowali. Bardzo nie inteligentnie więc z litości nie komentowałam.
    Już pół roku temu włączyłam moderację i nikt nikogo u mnie publicznie nie obraża.
    Anonimowych mam włączonych bo chyba mam szczęście i anonimowi u mnie to mili ludzie.
    Rozumiem Twoje emocje, ale jeśli się już zresetowałaś w tym temacie to trzymaj tak dalej.
    Polecę wazeliną: lubię Cię!!!

    OdpowiedzUsuń
  13. dla mnie to jest tak idiotyczne zjawisko, że aż fascynujące!

    a to wasze wykasowywanie swoich postów najbardziej mnie wkurzyło! bo i moja wypowiedź jest wyrwana z kontekstu...

    no właśnie; internet jest NARZĘDZIEM do KREACJI, gdzie wystarczy czasem nacisnąć przycisk "delete" albo wkleić uśmiech...
    zastanawiałam się czym IM tak zaszłaś za skórę??? ale w sumie...
    i ja również już u NICH nie jestem mile widziana, co mnie najbardziej zaskoczyło, bo do pewnego momentu wydawali mi się ludźmi na poziomie...no, życie zaskakuje!

    a poza tym- cenię ludzi wyrazistych, którzy potrafią walczyć o własne zdanie. i jeszcze więcej zyskują sympatii, jeśli potrafią komuś bezpretensjonalnie powiedzieć- sorry, nie lubię/ akceptuję/ toleruję Ciebie w ogóle! i ok. mają do tego prawo, bo żyjemy w wolnym społeczeństwie. i albo się z tym zgadzam, albo nie. ale nie zaczynamy obrzucać się idiotyzmami, bo nie mamy nastu lat!

    i jeszcze jedno- prowadzę bloga w celu INSPIRACJI siebie lub innych. fakt, przyznałam otwarcie, że nie mam parcia na przyznawane mi tzw: wyróżnienia, nominacje tudzież ilość komentarzy pod postami. i nie jest to obłudne- nie oczekuję absolutnie niczego, co jest związane z tym moim pisaniem!!!

    mam też inne światy :>>>

    z pozdrowieniami!
    i.

    p.s.
    zgadnij jaką muzykę mi teraz głośniki grają???

    OdpowiedzUsuń
  14. Inkaw- dzięki, wiem że na Ciebie zawsze :-)

    Anovi- o, całkiem trafny cytat. Żebyś wiedziała, jakimi epitetami był okraszony pierwowzór :-) dobrze, że poczekałam te 2 dni i ochłonęłam :-)

    Magoda- Dziękuję :-) Ja również bardzo Cię lubię i ten Twój ciepły, nawet gdy mróz trzaska, świat. Takie światy są mi potrzebne, karmię się dobrą energią, która stamtąd płynie. Potrzebuję i takich, gdzie inni mają jakiś problem i można ich wesprzeć dobrym słowem.
    Ja w ogóle nie rozumiem, jak Ty panujesz nad taką ilością komentarzy? Chyba całe dnie siedzisz i moderujesz. Czasem nie mogę się przebić przez to wszystko, gdyż inni wypowiedzieli słowa za mnie. Choć czasem milczę, Zawsze jednak wpadam :-)

    OdpowiedzUsuń
  15. Domyślam się, że chodzi o alpaki..? No cóż: też miałem z nimi starcie u Kresowej Zagrody, i Wojtek Majda miał - oni już tacy są po prostu, nie ma się co na starych ludzi gniewać... Pamiętasz ten skecz Kabaretu Moralnego Niepokoju o starych słoniach idących na cmentarzysko słoni..? Trzymaj się, Riannon!

    Prawdę pisząc, już przy poprzednim Twoim wpisie miałem obawy, że Ci ktoś na odcisk wszedł - myślałem jednak, że prędzej jakieś łyse głupki od "obrony narodu polskiego"...

    OdpowiedzUsuń
  16. Czaroffnica :-) Myślę, że gra Ci teraz muzyka ANDYJSKA :-) Ja też ją uwielbiam, podobnie, jak uwielbiam patrzeć na ich zwierzęta :-) Uwielbiam andyjską kulturę, zabytki, styl życia, wzory na tkaninach.
    Ja się tam nawet nie chcę zastanawiać, jaki jest powód, bo każdy ma prawo mnie nie lubić, czy nie podzielać mojego punktu widzenia. Może przeszkadza im moja ulubiona muzyka, poglądy na życie, może są radykalnymi katolikami (fani Cejrowskiego!) i uważają mnie za satanistkę :-), a od radykałów zawsze w łeb dostanę prędzej czy później :-)

    Jeśli mam rozbierać to wszystko pod względem psychologicznym, to powiem, że dla mnie to słabi ludzie, których jest mi mocno żal. Są tak rozchwiani emocjonalnie, niepewni swojego zdania, miotają się. Nie wiem, czy zrozumieli moje przesłanie, ale na jedno dali się narwać. Są tak słabi i niepewni siebie, że zmienili swój opis w profilu i już nie nazywają siebie artystami :-) Co to oznacza? Dla mnie, że przeczytali to, co miałam im do powiedzenia :-) I cieszy mnie to. I o to mi chodziło. Dla nich oznacza, że dają sobą manipulować. Że nie zrozumieli, iż to, co pisałam, dotyczy również ich osobiście. Nikt nie powinien wywierać wpływu czy presji na kształt cudzego bloga. Tylko człowiek słaby i nie potrafiący obronić swojego zdania, zachowuje się w ten sposób, zmienia swoje wpisy, posty, usuwa komentarze.
    Mnie też nauczyła ta sytuacja działać w sposób przemyślany. Choć pewnie nie raz zareaguję na jad emocjonalnie. Wyszłam bowiem z założenia, że dlaczego mam fakami obrzucać kogoś na cudzej przestrzeni, skoro mogę zrobić to u siebie w sposób merytoryczny i w kontekście :-)

    "Kto sieje wiatr-zbiera burzę" :-)))))

    OdpowiedzUsuń
  17. Jacek- pamiętam te posty do Was skierowane i już wtedy coś mnie szarpnęło. Tylko czasu brakowało, żeby i mnie ruszyli :-)
    Poruszyłam temat, bo nie zgadzam się do końca na tolerancję wobec takiego procederu. Każdy mówi, olej to, daj sobie spokój. Owszem, olewam i daję sobie spokój, ale najpierw mówię takim ludziom, że są popaprańcami.

    Cóż, jak chcieli, szukali, to w końcu trafili na swojego wariata :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie masz się czym przejmować. :D Naprawdę. Myśmy na dwóch gończarskich Forum przeszli tak nieprawdopodobne historie z pewnym upartym złośliwym, inteligentnym i niezwykle pracowitym Trollem, którego obsesją stało się "obsmarowywanie" kilku wybranych osób, że byle co nie zrobi na nas wrażenia. Kilka razy już przymierzaliśmy się do studium socjologiczno-psychiatrycznego, bo mamy znakomity materiał badawczy, ale zawsze przed zaczyna się nam wydawać, że szkoda na buca czasu. Nie wiemy o kim piszesz, ani co konkretnie napisali o Tobie, ale zapewniamy, że są ludzie, którzy swoje siły witalne czerpią z Twoich nerwów. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  19. Nie siedzę całymi dniami:)
    Komentarze najpierw wchodzą na pocztę a tę odbieram 2,3 razy dziennie - bo jak się prowadzi taką działalność jak my, to trzeba być na bieżąco. No to klikam "opublikuj" - przy okazji i tyle.
    Jeszcze się pochwalę, że wczoraj urodziły się nam dwie kózki! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  20. Riannon niestety tacy ludzie byli, są i będą i szkoda Twojego zdrowia, lepiej skupić się na tych, którzy Ci dobrze życzą, a tych nie brakuje :). Moglibyśmy mieć blogi zamknięte, ale przecież nie o to chodzi, bo chcemy poznawać ludzi o podobnych zainteresowaniach i pasjach, w realu trudno od razu poznać sie na człowieku, trzeba by z nim beczkę soli zjeść, a co dopiero w wirtualnej przestrzeni.
    Pozdrawiam serdecznie
    Anula z Chaty pod Wiatrakami

    OdpowiedzUsuń
  21. Anetka. Nie znam się na blogach - Twój jest jedynym, który czytam. I bożesz, mam nadzieję, że nie przestaniesz!!!
    Zaglądając tu czuję się jak u Ciebie w saloniku przy Twym cieście ciemnym o psach gadając... :)
    Nigdy nie naginaj się do innych, bo to już nie będziesz Ty i to miejsce nie będzie Twoje.

    OdpowiedzUsuń
  22. Magoda- i już się nie mogę doczekać, aż pokażesz kózki na blogu :-)

    Go i Rado- na goldenowym forum, gdzie największymi "specjalistami" są kilkunastoletnie dzieci, to dopiero trzeba było ryknąć, aby szacun dostać :-)
    Natomiast właśnie w taki sposób radzę sobie z emocjami :-)
    Anula- posprzątałam, wymiotłam popapraństwo i teraz spokojnie zamierzam się skupić tylko i wyłącznie na normalnych, w moim pojęciu, ludziach :-)
    Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  23. Magdalena- a w życiu się nie zamierzam nagiąć do niczyich oczekiwań :-) To zawsze będzie moje miejsce i każdy, kto się tu dobrze czuje, jest mile widziany :-) Już kilkoma postami, mam nadzieję, to udowodniłam :-))) A tym chyba szczególnie :-)

    OdpowiedzUsuń
  24. Zaraz się pochlastam, napisałam się i poszło...
    Czapki z głów, jestem z Ciebie dumna :)
    Uwielbiam wpadać do Ciebie, a po co ?
    Dla Twych trafnych i celnych, że nie powiem kąśliwych uwag, ale to mi się podoba. Dla Twego poczucia humoru, dla Twego zdrowego podejścia do wielu spraw, dla cudnych psiaków, dla zdrowego podejścia do hodowli i wystaw(parszywy światek),że mogłam dowiedzieć się, że np.kiedyś były takie ciekawe guziki !
    Znajduję u Ciebie to czego sama nie posiadam. Nie umiem walczyć o swoje zdanie, nawet jak wiem, że mam rację. Usuwam się w cień.
    Razi mnie, że takt i kultura słowa czy dyskusji uznawana jest za głupotę.
    Chociaż jak przeczytałam u Magody, że...

    "Jeśli chcesz żyć szczęśliwie, nie przejmuj się tym, że uważją cię za głupca" Seneka Młodszy

    Ten aforyzm powinien przeświecać mi do końca życia :))))
    Pozdrawiam
    Jutro też wpadnę .... pomaślić :)
    Jaki dziwny zbieg okoliczności ...przez kilka ostatnich dni zgłębiałam blog Ewy i Ani(super sobie dziewczyny radzą), i zmroziły mnie tam niektóre komentarze.
    I dzisiaj okazało się, że Ci ludzie tak mają.Muszą chyba być bardzo nieszczęsliwi, a mają tak fajne zwierzątka :)
    jeszcze raz pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  25. nie to, żeby Ci podnieść z lekka ciśnienie na wieczór...
    ...ale u mnie "na gorącej linii" czeka kilka słów prawdy na Twój temat- wnioskuję, iż to niejako komentarz to Twojego postu, gdyż do moich słów tutaj też widzę niejako odniesienie...

    ja już tego nawet nie komentuję. życie.

    OdpowiedzUsuń
  26. Czaroffnico- ja pierdzielę! Zamknęłam wczoraj wcześniej komputer, bo przecież też mam swoje życie w realu. Zaciekawiona "prawdą" o sobie, jaką dzielą się z innymi obcy zupełnie mi ludzie, z którymi nigdy w życiu się nie zetknęłam, wchodzę do Ciebie, patrzę: post usunięty przez autora komentarza! Jestem pewna, że dowiedziałabym się o sobie rzeczy, o jakich pojęcia nie miałam :-)
    Przykro mi, że zbierasz za mnie bęcki na klatę u siebie, ale wiem, że podchodzisz do tego z dystansem. Mam nadzieję, że personalnie nie dostałaś zbyt mocno rykoszetem od nich.
    Mam przynajmniej pewność, że przeczytali posta i komentarze. Może skorzystają z tego, może ta sytuacja czegoś ich nauczy. Już chyba są pierwsze jaskółki. W ich komentarzach na ich blogu pojawiły się takie sformułowania, jak "tkanie z dobrej energii", "miód na skołatane serce" (oj, chyba ktoś miał ciężką noc :-(
    Tak trzymać! Nie tylko u siebie!

    Kolejny raz pytam, dlaczego nie u mnie zostawili tego komentarza? Ja chcę porozmawiać z nimi na mojej przestrzeni. Prawda przecież potrafi się obronić!

    Mirka- dziękuję, przede wszystkim za to, że mimo iż poleciało Ci wszystko w kosmos, drugi raz chciało Ci się zostawić dobre słowo.
    Dobry cytat z Seneki. W tym przypadku nie mam z tym problemu, bo cóż mnie obchodzi, czy ktoś uważa mnie za głupca lub mnie nie lubi? Mam poczucie własnej wartości i nie zabiegam o publiczność. Nie startuję przecież w wyborach na prezydenta. Nie jestem też agencją towarzyską, aby zadowalać wszystkich. Tu sęk tkwi w tym, aby ludzie, którzy coś do mnie mają powiedzieli mi to tutaj u mnie, a nie u kogoś innego na blogu.
    pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  27. Miewam problemy z pisaniem miłych słów i pewnie to się przekłada na to, że zazdroszczę tym, którzy to potrafią. Ale od nadmiaru słodkości może zemdlić. W krytyce skierowanej do mnie staram się znaleźć sedno, w krytykowaniu innych cenię umiar. Jeśli mnie czyjeś pisanie drażni mam dwa wyjścia: albo nie czytać, albo zastanowić się, czemu mnie to drażni (bo przyczyna moich emocji zawsze jest we mnie).
    A jeśli sobie ktoś ulży na duszy przez pisanie bzdur u mnie, to może jest szczęśliwszy? Chociaż na chwilę, dopóki balonik ego znów nie sklęśnie.

    OdpowiedzUsuń
  28. Cudzinko- Na pewno to wiesz. Każdy ma swoją własną elokwencję (nie ma co zazdrościć :-) i wcale nie trzeba pisać słodko, aby wyrazić swoje pozytywne emocje. Negatywne też można wyrażać w sposób rzeczowy, a nie polecieć od razu pomyjami, chyba, że owe pomyje mają czemuś służyć i są niejako ozdobnikiem w rzeczowej dyskusji. Ja to toleruję, szczerze mówiąc. Nie przeszkadzają mi nawet, na mojej przestrzeni, uznawane za wulgarne słowa. Wręcz przeciwnie, jeśli słowo użyte jest w kontekście, albo rubasznie, dowcipnie, lub dając pozytywne wzmocnienie, pycho śmieje mi się od ucha do ucha :-)))
    Słodkość w mojej przestrzeni nie mdli mnie, najwyżej troszkę zawstydza. U innych wiadomo, nawet jeśli zemdli, zawsze wiem, że dla autora bloga są to słowa ważne, potrzebne i nawet na myśl by mi nie przyszło puścić między te pozytywne emocje jakiś jad.
    Nie ważne, jaką elokwencją ktoś się posługuje, cieszę się z Waszej obecności i zostawianiu śladów. Oczywiście, nie oczekuję, że będziecie robić to za każdym razem, ani że każdego posta będziecie czytać. Sama zapuszczam się w różne światy, jeśli czuję potrzebę, zostawiam ślad, jeśli nie mam czasu/humoru, lub nic nie mam do dodania- po prostu jestem. Wiem, że i Wy tu jesteście i to jest fajne, dziękuję :-)

    OdpowiedzUsuń
  29. O matko to nie jestem sama, tylko w bardzo dobrym towarzystwie :) Od razu mi lepiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. :-)))
    A ja się cieszę, że mogłam wyrazić to również w imieniu Waszym :-)

    OdpowiedzUsuń
  31. może to będzie offtop, ale nie mogę się oprzeć:

    otóż niedawno w pewnym towarzystwie JA zostałem posądzony o sabotaż - kradzież ładowarki do aparatu cyfrowego (miała być taka kostka i kabel jak do komórki)

    było bardzo niemiło

    dziś przy kolejnej konfrontacji i oskarżeniach wziąłem w końcu do ręki omawiany aparat

    okazało się, że urządzonko nawet nie posiada portu do ładowania! jest za to dość sprytnie ukryta klapka i wysuwają się 2 baterie-paluszki!

    a ładowarka nigdy nie istniała!

    ale moja opinia została zszargana i tak

    wniosek taki chyba:
    nie przejmować się głupimi tekstami,
    psy szczekają a karawana jedzie dalej

    OdpowiedzUsuń
  32. Ale za to jakie fajne uczucie, udowodnić tej drugiej, oskarżającej stronie, że jest palantem :-) Chociaż istotnie, niesmak pozostaje :-(

    OdpowiedzUsuń
  33. Mimo wszystko trudno nie odnieść wrażenia że w mniej lub bardziej zawiązanym towarzystwie blogerów (o podobnych.....) mamy do czynienia z Towarzystwem wzajemnej adoracji;)Po prostu lepiej unikać konfliktowych wypowiedzi....anonimowy czytelniku wybór blogów czy innych form przekazu komunikacji jest dość bogaty i jeżeli w pełni nie akceptujesz danego autora szukaj następnego:) krytyka lub przekonywanie do swoich racji ze strony anonimowego komentatora nie ma najmniejszego sensu;)aczkolwiek "celne trafienie"(nie mylić z bydłem) podjęte przez "właściciela" może w znaczny sposób poszerzyć min wyobrażenie czytelników na temat osobowości autora;)

    OdpowiedzUsuń
  34. A to prawda z tym poszerzeniem informacji na temat osobowości autora. Zależy, kto czego szuka na takich blogach. Jedni lubią szperać w ludzkich głowach i szukać nie tylko samej treści, ale i rzeczy "między słowami", innych interesuje tylko prezentacja tematu i mają w nosie osobowość autora.
    Natomiast nikt nie zaprzecza, że tworzy się towarzystwo wzajemnej adoracji, gdyż człowiek jest zwierzęciem stadnym. Ja nie mam żadnych wątpliwości, że powstaje to w sposób bardzo naturalny, a nie jest powodowane jakimiś wyrachowanymi pobudkami. Pewnie niekiedy jest.
    Można o takich sprawach sobie dyskutować, i o innych też, można się ze sobą nie zgadzać, ale sęk w tym, że nie mamy prawa nikogo personalnie obrażać. Słowa te kieruję również do siebie, bo na totalną jazdę bez trzymanki, jaką zafundowały mi lamy, dałam się wciągnąć w ich popaprane emocje i rzuciłam "fakiem na cudzym blogu! ". Faki mogę "sprzedawać" tylko u siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  35. Oczywiście jak to w życiu nieraz można a nawet trzeba "wyjaśnić niedomówienia" ale przynajmniej podstawy kultury powinny obowiązywać również w tym Naszym świecie między ekranami:)...nie mogę znależć "lam";( bo przyznam że chętnie prześledził bym temat w którym chyba nie doszukam się rzeczy "między słowami" ;)

    OdpowiedzUsuń
  36. ja tu jestem "świeżak"

    ale rzeczywiście jak patrzę na statystyki swojego bloga to jest towarzystwo wzajemnej adoracji - i np. na wielu blogach: moim oraz podlinkowanych u mnie jest coś o Ziemiach Zachodnich, a teraz chyba rozpoczyna się powszechna rozmowa o handlu wymiennym, wymianie usług między sąsiadami, o zrobieniu remontów samemu...

    jakoś w końcu wszyscy piszemy o tym samym

    chociaż z gugla mi ludzie też wchodzą, szukają jak oszczędzić na żarówkach,itp.

    OdpowiedzUsuń
  37. R-O- po prostu wszyscy się nawzajem inspirujemy i to jest fajne :-)))
    Mnie najbardziej rozłożyła fraza, którą ktoś wpisał w google: „dialogi o posranym życiu” i... trafił do mojego bloga :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Andrzej- nie używam ich nicka w owej "rozprawce", bo mimo wszystko szanuję ich prywatność i tzw dobra osobiste. Srał to pies, że moje nie zostały uszanowane. Potępiam bowiem nie samych ludzi, ale zjawisko i postawę, jaką prezentują (ach te moje zrywy do chęci naprawiania świata :-)
    Jeśli nie jesteś psychologiem/ psychiatrą/ psychopatologiem, to naprawdę nie warto zadawać sobie trudu. Nawiasem mówiąc, jakbyś porządnie prześledził komentarze, to tam jest tyle wskazówek, że aż się sama za głowę łapię :-) Owszem mogłabym poprosić autorkę bloga, aby podesłała mi na priv te posty (pewnie ma je na swojej poczcie), bo dwóch z czterech nawet nie zdążyłam sama przeczytać. Mój powyższy post na pewno zyskałby inny wymiar, a może nawet i walory artystyczne :-) Tylko, po co? Ani mnie to nie interesuje, ani nie jestem masochistką, by całemu światu machać przed nosem idiotycznymi wynurzeniami i krzyczeć "patrzcie ludzie, jak mnie skrzywdzili"!.
    Jeśli chciałabym jeszcze w ogóle z nimi rozmawiać, a skoro muszą gdzieś wyładowywać swoje emocje, to poleciłabym im pisanie drugiego, emocjonalnego bloga, skoro pierwszy mają w określonej (bardzo nawiasem mówiąc ładnej) konwencji. Tylko, że wówczas trzeba mieć odwagę stanąć do konfrontacji nie tylko z czytelnikami, ale i ze sobą samym.

    OdpowiedzUsuń
  39. Post jest już stary, ale i tak postanowiłam się wypowiedzieć - dla mnie jest nowy, bo przeczytałam go bardzo niedawno.

    Też zostałam "obsobaczona" przez tych ludzi, też na cudzym blogu i też nie zaczepiałam ich, nie odzywałam się do nich ani nawet nie miałam pojęcia o istnieniu tych osób. Zostałam zelżona, umniejszona, wyśmiana za to, że odważyłam się napisać o kupowaniu wełny alpak poza granicami naszego kraju. Ludzie Ci wyciągnęli jakieś wnioski na mój (osobiści) temat z przysłowiowego kapelusza, nie znając mnie w ogóle. Nieważne są teraz względy merytoryczne powody, itd. Pewnie większości osób i tak nie interesuje wełniany temat.

    Chciałam tylko napisać, że oni tak mają i już, nic się na to nie poradzi poza omijaniem ich szerokim łukiem i ostrzeganiem innych przed tymi osobistościami. Tudzież pisaniem takich postów, jak Twój.

    Fajnie by było, gdyby każdy znał choćby podstawowe zasady savoir vivre'u i myślał według przysłowia - nie czyń drugiemu co Tobie niemiłe, ale to idee. Niektórzy widać mają do przeprowadzenia misję, która każe im deptać, miażdżyć, obsmarowywać błotem i lżyć wszystkich którzy mają inne zdanie.

    A i u siebie te osoby potrafią urządzać niezłe batalie.

    Niech Cię pocieszy fakt, że ci ludzie są już znani ze swojego chamstwa i wiele osób ma o nich jak najgorsze zdanie.

    OdpowiedzUsuń
  40. Post jest wciąż aktualny, mimo, że pisany na początku tego roku. Może nawet bardziej aktualny teraz. Wcześniej nie widziałam objawów agresji tych ludzi w stosunku do innych na ich blogu. Przeczytałam, co napisali o jednej z Waszych prząśniczek i to spowodowało, że wyciągnęłam swój post na ich temat na stronę główną. Mnie się takie rzeczy w głowie nie mieszczą. Na swój przypadek patrzę już obojętnie i z dystansem, ale nie znaczy, że obojętne mi są tego typu zachowania w stosunku do innych.

    OdpowiedzUsuń
  41. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  42. O jej, ktoś Ci zalazł aktualnie za skórę?
    Ja, prócz tych wariatów z tego posta, nie miałam za bardzo do czynienia z chamstwem. Może to zależy od profilu bloga, może od prawdopodobieństwa i też jeszcze będę zmuszona coś cenzurować. Na razie nie mam takiej potrzeby. Tyle, że od początku zablokowałam anonimy wiedząc, co dzieje się na otwartych dla wszelkiego "bydła" portalach. Nie zdzierżyłabym, gdyby mi na blogu hodowlanym jeden czy drugi pisał o psich kupach na trawnikach, jak to się zawsze dzieje, gdy pojawia się artykuł o psach.

    OdpowiedzUsuń
  43. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  44. Coś wyczułam, że jesteś od jakiegoś czasu z lekka przygaszony i podkurwiony.
    Wg mnie, nikt nie powinien Cię ograniczać, ani wpływać na Twoje zachowanie, ani na blogu, ani w życiu. Nie powinieneś dostosowywać się do popaprańców. Jasne, że życie nie sypie nam wciąż kwiatów pod nogi, ale ja, po otrząśnięciu się z całej sytuacji, nie dopuściłabym, aby ktoś miał wpływ na kształt mojego bloga, moje wypowiedzi, czy na sposób postrzegania innych ludzi.

    Mam trochę łatwiej, bo u mnie siedzą osoby głównie naładowane pozytywną energią. Jest mi łatwiej tę energię oddawać dalej. Twojego bloga przeglądają ludzie zajmujący się finansami, zorientowani w życiu tylko na na kasę, pewnie jacyś kombinatorzy, a pośród takich, to sukinsynów nie brakuje.

    Nie potrafiłam sobie poradzić emocjonalnie z popaprańcami, to wywaliłam im publicznie, co mam do powiedzenia i zrobiło mi się lepiej. Już teraz, nawet jak próbowali jeszcze gdzieś mi bluznąć u kogoś, to nie robiło na mnie żadnego wrażenia. To jest moja metoda na oczyszczenie atmosfery. I jak napisałeś... karawana jedzie dalej.
    Nie namawiam, bo każdy ma swój własny sposób na rozładowanie negatywnych emocji, ale polecam. W moim przypadku działa.

    OdpowiedzUsuń
  45. Jesteś dobrym psychologiem. No ale właśnie nie może tak być, że coś co ma być przyjemnością przestaje nią być.

    Nasze blogi są różne, Twój ma jak dla mnie jasny kształt - mój to taka wędrówka w terenie. Tylko, że niestety w tym malowniczym terenie wdepnąłem w psią kupę :)

    Z wywaleniem publicznym, heh, w sumie właśnie to częściowo zrobiłem - bo interesuje mnie słowo Twoje i kilku ludzi zainteresowanych właśnie tym wpisem o popaprańcach - a nie szerokiego ludu.

    Jeśli ktoś jest osłem - będzie osłem. Moja publiczna krucjata nic nie zmieni :) Osioł doprawił sobie ostrogi i udawał ogiera - źle oceniłem - mój błąd. Ale taki osioł będzie próbował przeskoczyć przez przeszkodę i w końcu rypnie w bandę. I niech sobie rypnie - ja nie będę edukował i tresował (za pracę tresera się płaci).

    OdpowiedzUsuń
  46. miało być podkowy, nie ostrogi - ale mentalny obraz osła w ostrogach tak mnie śmieszy, że nie będę poprawiał błędu w poście :D

    OdpowiedzUsuń
  47. Jako fanka nieodkrytych jeszcze do końca teorii związanych z fizyką kwantową uważam (i spotkałam się z tym nie raz), że każda wysłana myśl- jako fala i nośnik energii, ma moc sprawczą. Wysłana energia wraca, czasem w dwójnasób. Niech Cię zatem pocieszy fakt, że "osioł w ostrogach" też trafi w końcu na kogoś na kim się "przejedzie", jeśli sam w tę bandę nie rypnie. I tego mu zbiorowo możemy życzyć :-)

    OdpowiedzUsuń
  48. I te słowa najlepiej podsumowują sytuację jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie trafiłam tu przez przypadek:) Brawo, brawo, brawo, taką mam dla Ciebie wazelinę:)) A teraz poczytam sobie Twojego boga.......

      Usuń
    2. Witaj i czytaj ku pokrzepieniu serc :-) A jak się spodoba, wracaj :-)

      Usuń