O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

niedziela, 20 lutego 2011

Jak niedziela, to ludowe!

„Ja strasznie lubię ludowe”!- Tymi słowami wita mnie każdej niedzieli dżingiel w Radiu Wrocław. Co tydzień bowiem, na antenie tegoż radia, prowadzona jest od 7.00 do 11.00 rano audycja „lista przebojów ludowych”. Gdy zaś w niedzielny poranek rozbrzmiewa ów dżingiel, jęczę i skrywam głowę pod poduszkę. Nie znoszę bowiem ludowych. Myślicie zapewne, że to przecież nic trudnego przełączyć się na inną stację. Otóż mylicie się. Po pierwsze następną stacją jest czeska rozgłośna katolicka i już sama nie wiem, co stanowi większy hardcore (zawsze myślałam, że Czesi to ateiści, a w najgorszym wypadku Husyci), ale po drugie i najważniejsze, dzielę przecież przestrzeń życiową z Chłopem. Nie wiem dlaczego, ale wyczuwam tu pewną perwersję, Chłop z entuzjazmem wita niedzielny poranek i energicznie kopie mnie pod kołdrą, abym rozpoczęła ten dzień, jak najszybciej. Ja zwlekam, ile tylko mogę, aż psy zaczynają nogami przebierać. Koło 9.00 wychodzę z łóżka, włączam tę nieszczęsną audycję, wysłuchuję sprośnych ludowych piosenek i patrzę na roześmiane pycho Chłopa radośnie pogwizdującego, powiedzmy, że w takt i rytm melodii. Pogwizdy owe są raczej z boku melodii, ale to i tak nie ma większego znaczenia, gdyż ludowe mają to do siebie, że tam nikt w melodii nie tkwi.
Z czym mam problem? Przecież bardzo lubię muzykę folkową. Uwielbiam kapele wywodzące swój rodowód od nurtu ludowego. Nie jestem natomiast w stanie przełknąć „źródła” owych inspirujących moich ulubieńców kapel.
Może cały problem tkwi w tym, że bozia dała mi jako taki słuch muzyczny? Chłop, mimo tylu swoich zalet, ani poczuciem rytmu, ani melodii, nie dysponuje. Radośnie więc rechocze tam, gdzie ja krzywię się, bo moje ucho nie może tego ścierpieć i niestety, czasem dołącza się on do kapeli swym „śpiewem”.
Podoba mi się bardzo otoczka, te starsze babeczki, które czerpią radość z tego, że się po prostu świetnie przy tym bawią, kolorowe stroje, ten dystans do siebie. Cieszy to, że mają radosne hobby, a nie tylko klepią różańce i modlą się o lekką śmierć.
Fajnie, niech to wszystko sobie będzie, ale dlaczego ja muszę tego słuchać?
Uwielbiam bawić się słowami, wyłuskiwać dwuznaczności, czy nawet wieloznaczności, tworzyć metafory, często te rubaszne, nie jestem jednak w stanie przyjąć bez jęków prostego, ludowego, podanego na tacy, sprośnego tekstu, śpiewanego przez bezzębnych staruszków, którzy niejednokrotnie narzekają, jaka to młodzież dziś ordynarna, niewychowana, bezczelna i wulgarna. Nie młodzi to stworzyli i nie oni tak śpiewają:

„Idzie Maryś drogą, komary ją gryzą,
urwała se lipkę, omiata se cipkę”

„Siedziała na dębie, dłubała se w zębie,
Myślały ludzie głupie, że grzebie se w dupie”.

„Srała baba srała w garnek malowany,
dupa jej furgała, jak stare organy”.

„Srała baba w garnek, aż po lesie grzmiało,
Przykryła fartuchem, żeby nie śmierdziało”.

„Na Bochurskim Dziale diabeł golił babę, 
jak mi nie wierzycie kłaki leżą w życie”

„Cipka i kutasek wozili se piasek, 
popatrz się kutasku jaka fura piasku”

„Jak szedłem z Dynowa najadłem się rzepy, 
jaja mi stanęły jak dębowe cepy”

„Wisiały wisiały jaja u powały, 
a te głupie dziwki myślały że śliwki”

„Co ja się najeździł siwymi koniami, 
jeszczem tak nie użył jak między nogami”

„Żenił się nie będę, aż mi sto lat minie, 
aż mi się fujarka w obwarzanek zwinie”

„Tańcowała baba z Pickiem:
Wybiła mu zęby cyckiem.
Teraz Picek zgubił zęby
Zrobiła się dupa z gęby
Teroz Picek oślepiony,
Baba ściąga kalesony.
Oj, to stara ci cholera
Już do Picka się zabiera”.

Pewnego pięknego majowego dnia, wpadliśmy na pomysł wzięcia udziału w imprezie, znanej jako święto kultury południowosłowiańskiej, w Bolesławcu. W naszych okolicach bowiem mieszka sporo reemigrantów z terenów byłej Jugosławii. Kultywują oni stare obyczaje, mające swój rodowód zarówno w dawnej Polsce, jak i w Serbii, serbską kuchnię i folklor. Gwiazdą imprezy był cudnie śpiewający (o dziwo, można!) i tańczący zespół z Serbii „Lala”. 

Naprawdę, doceniam profesjonalizm tego typu grup.

Niestety, nie można tego było powiedzieć o reszcie zawodzących uczestników, znanych nam właśnie z radiowej listy ludowych przebojów.





Jednym z elementów owej imprezy było przygotowanie serbskiej pity (która nic wspólnego ze znaną nam pitą z fastfoodów nie ma). Wodzirej, który z godziny na godzinę miał coraz bardziej w czubie, co rusz popijając z polskimi czy też rdzennymi Serbami, postanowił ożywić imprezę i wciągnąć na scenę jakiegoś faceta, na którym babinki mogłyby trochę sobie poużywać. Facecik miał bowiem posmakować trudu wałkowania ciasta na ową potrawę. I tu przebudził się mój Wewnętrzny Diabeł, gdyż wyczułam szansę na małą prywatną zemstę za ludowe. Jako zainteresowana nowinkami kulinarnymi, zaciągnęłam wcześniej Chłopa pod samą scenę. Teraz wystarczyło tylko lekko wymanewrować się do tyłu, dać oczami znać zawianemu, a więc podatnemu na manipulację, wodzirejowi, któregoż to facecika można sponiewierać. Tak, kochani, na scenę wszedł Chłop we własnej osobie, ku uciesze baby, która turlając się ze śmiechu cykała fotkę za fotką.


Konferansjer przedstawia Chłopa


Chłop przy pracy, cudowny widok :-)

Dumny z siebie Chłop wygląda tak, jak powyżej :-)

Chłop nie dał się sponiewierać. Wałkowanie ciasta to jedyna czynność, którą wykonuje on w kuchni. Uwielbia pierogi, a ja nie mam zdrowia, aby wyrabiać i wałkować ciasto. Do ciasta zakupiliśmy maszynę, ale jak mają być domowe pierogi, chłop musiał do perfekcji opanować sztukę wałkowania. Zamiast "bęcków" od babeczek i utrąbionego wodzireja, zyskał wielki szacun. 

Po tych okropnych przeżyciach, które poraniły moje uszy, udaliśmy się na najlepszą na świecie kawę mrożoną, jaka podaje bolesławiecka Kurna Chata.


Kiedy ja delektowałam się kawą, Chłop dorwał się do cycatej baby:
Mówił potem, że była trochę drętwa.

Z naszymi "ulubieńcami" z listy przebojów ludowych mieliśmy okazję spotkać się na zamku Grodziec. Pojechaliśmy tam zwabieni obietnicą rekonstrukcji pojedynków średniowiecznych, a natknęliśmy się na "Swojaków". W albumie na facebooku napisałam najlepiej oddający moje uczucia komentarz: "niech je cholera weźmie po trzykroć!"


Kiedy już zabrzmiała czwarta piosenka, według nas taka sama jak pierwsza, nerwowo zaczęłam się rozglądać w poszukiwaniu czegoś, czym mogłabym zastrzelić basistę. Nie dosyć, że grał na roztrojonym basie, to w dodatku cały czas się mylił. Widząc moje dziwne zachowanie, zmierzające ani chybi do destrukcji jakiegoś elementu tej imprezy, żywego lub martwego, przechwycił nas strażnik. Po rewizji i sprawdzeniu ważności biletów wstępu, zaproponował zrobienie sobie z nim zdjęć, z czego skorzystaliśmy. 



Więcej na ludowe na żywo się nie wybieramy!

Jako, że w tym temacie było wiele serbskich klimatów, zapraszam na prawdziwą, artystyczną, muzyczną serbską ucztę- Goran Bregovic- Kalashnikov.


24 komentarze:

  1. Poległam ze śmiechem na ustach :DDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD Lubię do Ciebie przychodzić :DDDDDDDDDDDDDDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. ech, kaganek oświaty bym tu wniosła, ale czas nagli...
    i ja jako etnolog nie lubię tej "ludowości" w radio- wiem o co chodzi! bo trzeba mieć na uwadze iż to, co na scenie i w radio (-w większej mierze) to FOLKLORYZM- czyli folklor na sprzedaż! i z naszym folklorem ma niestety coraz mniej wspólnego (-ooo!temat rzeka!!).
    te stylizacje folklorystyczne zniechęcają niestety większość ludzi do zagłębienia się w naszą ludowość....

    wiesz, jest spora liczba osób, którzy sięgają do źródeł i inspirują się tradycyjną muzyką w sposób absolutnie fantastyczny i profesjonalny, albo polska scena in crudo...
    ... tylko, że to są antypody na które trafiają pasjonaci i miłośnicy, albo tacy desperaci as me :)))

    Kapela Ze Wsi Warszawa jest bardziej znana za granicami niż u siebie. Tam się nią zachwycają (i nagradzają), trwają w osłupieniu, że za wschodnią bramą Niemiec dochodzi do takich barbarzyńskich dźwięków i pogańskich wolt!

    Riannon- nie zniechęcaj się :>

    p.s.
    lubiałam słuchać czeskich rozgłośni- nadają dużo psychodelicznej i transcendentnej łupanki ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. MÓJ TOP ONE PRZYŚPIEWEK TO:
    Tańcowała baba z Pickiem:
    Wybiła mu zęby cyckiem.
    Teraz Picek zgubił zęby
    Zrobiła się dupa z gęby
    Teroz Picek oślepiony,
    Baba ściąga kalesony.
    Oj, to stara ci cholera
    Już do Picka się zabiera”

    PS
    ORYGINALNE IMIĘ PICEK :-)
    błaha ha ha ha :-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Riannon no co Ty!-za rok powtórka na Grodźcu, ludowe czeka..
    :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Kasia Bajerowicz- dziękuję, zawsze jesteś tu mile widziana :-) Lubię rozśmieszać ludzi :-)


    by azi- byłabym wdzięczna za ów kaganek oświaty. Jeśli znajdziesz wolną chwilkę napisz tu, lub zrób u siebie wpis na ten temat. Chyba zrozumiałam, o co Ci chodzi, ale chciałabym zgłębić temat. Dotrzeć do źródła. Naprawdę muzyka jest moją pasją, a tego, co podaje się za ludowe, wprost nie idzie ścierpieć i tekstowo i przede wszystkim muzycznie.
    Uwielbiam takie grupy jak Kapela Ze Wsi Warszawa, czy Żywiołak, lecz zawsze postrzegałam ich, jako opierające się, czy czerpiące inspiracje właśnie z nielubianych przeze mnie ludowych. Czyli nie czysty nurt ludowy, a ogólnie pojęty folk.
    W sprawach związanych z muzyką, które mnie nurtują, na pewno się nie zniechęcę :-)

    Za horyzontem- Halynka, ja nie wiem, może latem dam się skusić, ale na razie (dziś niedziela) ludowych mam dość.
    W oryginale imię było WICEK, ale że znam jednego szczerbatego Picka, związanego muzycznie z nurtem ludycznym (ale o tym sza :-) to mi podpasowało :-)))

    OdpowiedzUsuń
  6. W folklorze "gruby" humor mnie zupełnie nie razi, w autobusie bym zgrzytał zębami. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  7. Go/Rado- widzisz, a ja mam z tym jednak problem. W autobusie, jeszcze w jakimś kontekście, zapewne bym się ze śmiechu posikała, a w ustach staruszków to wszystko wydaje mi się tak zawstydzające, że zamykam oczy i jęczę :-) Rzadko komu mówię, że czegoś nie wypada robić (w zasadzie to nigdy), a tu chce mi się krzyczeć na staruszków! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. He, he - dobre.

    Na szczęście, tak samo jak Twój Chłop - mam kompletnie drewniane ucho, w związku z czym nic mnie jakoś specjalnie nie razi, nawet disco polo. Choć tak w ogóle, to jednak ciut przyjemniej się słucha Mozarta :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Boska Wola- O nie, ja odpadam jednakowo przy disco-polo, jak i przy Mozarcie. Nie uwłaczając w niczym Mozartowi, oczywiście. Po prostu ja i muzyka poważna poważnie się omijamy :-) Nie trafia w moją wrażliwość, co nie znaczy, że uważam ją za gorszą.

    OdpowiedzUsuń
  10. świetne teksty, nie ma co ;-)))

    mogę dorzucić jeszcze cuś po góralsku:

    w Zakopanem, na tem równem
    baba bacę zucił gównem
    kto nie wiezy, niechaj biezy
    póki jesce gówno lezy
    heeej

    dobranoc ;-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kapela ze wsi Warszawa super, dodał bym jeszcze do zestawu De Press. A nasz folklor z radyjka to taki świat wg. Kiepskich. Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Przyznaję, że z muzyki ludowej lubię rzecz jasna Bregovica, ale tak naprawdę ciary przechodzą jak słucham dziewczyn z chóru Widymo. A ostatnio odkryłam zespół Tołhaje. I w jednym i w drugim przypadku to muzyka Karpat.

    OdpowiedzUsuń
  13. noooo, kaganek oświaty trza tu zdecydowani wnieść ;))))

    niebawem.
    tymczasem baj!

    OdpowiedzUsuń
  14. Madrzy ludzie powiadaja, ze muzyka lagodzi obyczaje. Ale chyba byli nieswiadomi istnienia muzyki ludowej w wykonaniu pan z kolek wiejskich:)
    Ja rowniez nie przepadam za tego typu muzyka w szczegolnosci w ich wykonaniu, wrecz moge powiedziec, ze jestem uczulona na nia. Rozumiesz, swedzenie calego ciala, czerwone plamy itp.:)
    Te panie w swych pieknych strojach jak ladnie moglyby prezentowac takie dziedziny sztuki (bo to tez sztuka) jak pieczenie chleba, hafciarstwo, ziololecznictwie czy chociazby wyplataniu koszkow. Kazdy chetnie skorzystalby z ich umiejetnosci z wielka przyjemnoscia. A one nie! Uparly sie i spiewaja.
    Pozdrawia serdecznie wrazliwa na dzwieki, Ataner.

    PS. Jestescie bardzo fotogeniczni, zdjecia super. Babka obok Twojego Chlopa faktycznie jakas dretwa, do Ciebie tez jakis kawaler uderzal gdy popijalas mrozona kawe:)))

    OdpowiedzUsuń
  15. Kilka lat temu podczas wyprawy na Ukrainie jechalismy 6 godzin autobusem. Kierowca miał tylko jedna kasetę z takim "folklorem" po ukraińsku. Po siódmym odsłuchaniu kasety kierowca się zmiłował nad nami i zrobił przerwę w koncercie. Wtedy wsiedli nowi pasażerowie i zapytali: "woditiel a u was muzyka jest?" W ten sposób zostalismy skatowani na śmierć. Jeszcze jak dzisiaj gdzies przypadkiem usłyszę te ich "kanikuły" to dostaję czkawki! Brrrr.....

    OdpowiedzUsuń
  16. Tańcowała Maryjanka z Wickiem
    Wybiła mu śtyry zęby cyckiem
    A czemuś ty Maryjanka cyckiem trząsła
    Wybiłaś mi śtyry zęby z dziąsła
    A czemuś się nie obracał Wicek
    Kiedyś widział rozpędzony cycek...

    To z Beskidów. Nie razi, jeśli prócz zaśpiewania, jest także zagrane. Folk lubię i ludowiznę lubię, choć istotnie, ludowizna musi być na porcje dzielona. Kazimierski Festiwal Kapel i Śpiewaków Ludowych prezentuje wysoki poziom i wciąż mnie zastanawia, dlaczego te radiowe zaśpiewy wpadają w manierę biesiadną, a to samo śpiewane w Kazimierzu jest sztuką ludową.

    OdpowiedzUsuń
  17. Asjah i cudzinka- dzięki za wrzutkę nowych "obsceniów" :-) Mamy tu inną wersję historii o Wicku i cycku :-) Pewnie mniej by mnie raziło, gdyby te nasze babeczki potrafiły śpiewać, a faceciki grać :-) Myślę, że do Kazimierza zapraszają kapele prezentujące naprawdę wysoki poziom. Brałam kiedyś udział w takim festiwalu w Żywcu (po mieczu jestem góralka tatrzańsko- beskidzka :-) i też mam wrażenie, że poziom grających był wysoki. Bawiłam się tam całkiem fajnie.

    by azi- czekam :-)

    Ataner- dzięki :-) Ten facecik poza mną cały czas stał, nieśmiały widać jakiś. Czekałam, aż się odezwie, a on nic :-) A ja, jako grzeczna skromna dziewoja, nie zaczepiam obcych chłopów :-)

    Zawrócony- De Press też bardzo lubię :-)

    Asia/Wojtek- dzięki za podpowiedź, zaraz sobie sprawdzę Widymo i Tołhaje.

    s. nawojów- rozumiem torturę, bo jak muszę jechać z kimś, kto puszcza np ziomalską muzę, to mam ochotę się pociąć. Natomiast muszę powiedzieć, że chętnie bym posłuchała sobie ukraińskich ludowych, bo nigdy na nie się nie natknęłam. Chętniej w ogóle słucham ludowych z innych krajów, bo ogromnym plusem jest nierozumienie słów :-)

    OdpowiedzUsuń
  18. Do Kazimierza pchają się wszyscy, acz nie wszyscy dostają szansę stanąć na scenie i zaprezentować. Kiedyś triumfy święciła Kapela Władysława Pogody, nie tylko w Kazimierzu - to też mnie nieco dziwiło, bo to było stadko babeczek wokół tytułowego Władka Pogody z akordeonem. Acz i w tym znalazłam dobre strony: babeczki się dobrze bawią i integrują, tworzą sztukę na swoją miarę i jakoś tam muzykę ludową upowszechniają. Cóż, dobrze zaśpiewać to nie tylko znaleźć swoje stadko, ale nie wstydzić się śpiewu solo.

    OdpowiedzUsuń
  19. Doskonały tekst;-) Popłakałam się ze śmiechu. Od zawsze zastanawiałam się dlaczego nasza muzyka ludowa jest taka sprośna. Kiedyś nawet usłyszałam odpowiedź w jakiejś audycji w radio, ale już jej nie pamiętam;-)))))))

    OdpowiedzUsuń
  20. Cudzinka- ja oczywiście doceniam i cieszy mnie, że ludzie na starość spełniają się w jakiejkolwiek dziedzinie, poza kółkiem Radia Maryja. Niech śpiewają sobie na zdrowie :-) Niech ja tego nie muszę słuchać :-)

    Alutka- szkoda, że nie pamiętasz, bo jestem ciekawa, co mają w głowie owe dziadki, wyśpiewując publicznie te małe świństewka? :-)

    OdpowiedzUsuń
  21. Cóż- nie potrzeba innych krajów, aby nie rozumieć słów. Co prawda to kolęda, a nie piosenka ludowa, ale dopóki bożonarodzeniowo za oknem... http://www.youtube.com/watch?v=WrU5iNQINH4&feature=related

    OdpowiedzUsuń
  22. Maczeta O.- To jest ekstra! Niesamowicie podoba mi się brzmienie gwary kaszubskiej. to, że jest słabo rozumiana, akurat w tej "piosence" jest plusem :-)
    Z resztą podobnie lubię wsłuchiwać się w języki południowosłowiańskie.
    Żałuję też, że rodzice nie przekazali mi takiej spuścizny po przodkach w postaci znajomości swojej regionalnej gwary. Oczywiście, na Dolnym Śląsku byłaby to sztuka dla sztuki. Aby ten konglomerat ludzi, ze wszystkich stron kraju i kresów, mógł się porozumieć, niezbędny był wspólny literacki polski. I tak między innymi, my tutaj straciliśmy swoją tożsamość.

    OdpowiedzUsuń
  23. @cudzinka. Władysław Pogoda to skrzypek i nigdy nie słyszałem żeby ze skrzypkami się kiedykolwiek rozstawał. Sporo folku z całego świata mamy u siebie, ale czegoś takiego jak Kwartet Jorgi (od tego zacząłem) nie spotkałem. Widymo z Sanoka jest super, bardzo lubimy chóry ale ostatnio najczęściej leci u nas Zulal (żeńskie trio wokalne z Armenii). Rewelka. Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  24. z radiem to można podłączyć radio satelitarne bez wielkich problemów, jakakolwiek miska i jakikolwiek dekoder, może być bez karty, albo tvnk z 2giej ręki, podłączony do głośników z komputera

    a ile arabskiej, hinduskiej i innej muzyki ludowej jest? heh

    pozdrawiam,
    racjonalne-oszczedzanie blogspot

    OdpowiedzUsuń