...sposobem historycznym.
Daje nam przykład jeden z właścicieli zamku Czocha.
Zamek Czocha był od wieków związany z rodami rycerskimi, ale pojęcie rycerskość nie zawsze oznaczało to samo, co w dzisiejszych czasach.
Opowiem Wam miejscową legendę, ale jako, że jestem gorącą orędowniczką równości praw w puszczaniu się (oczywiście, jeśli ktoś już naprawdę musi :-), nie opowiem legendy tak tak przedstawiają ją w przewodnikach. Pokusiłam się, aby spojrzeć na nią oczami zarówno kobiety, jak i mężczyzny.
Legenda o Studni Niewiernych Żon:
Okiem mężczyzny:
Mężczyźni od wieków mieli kłopoty ze swoimi żonami. Co tylko wyruszyli na jakąś dłuższą wyprawę, liczyli się z tym, że po powrocie może spotkać ich jakaś niemiła niespodzianka. Nic więc dziwnego, że na zamku Czocha wykształciła się tradycja wyrafinowanego karania zdradliwych żon. Jeden z panów na zamku z rodu von Nostitz, który powróciwszy z bardzo dlugiej wyprawy wojennej, zastał swą żonę w połogu, po prostu wrzucił ją do studni na wewnętrznym dziedzińcu zamku. Zachęcony tradycją inny przedstawiciel tegoż rodu, zastawszy swą niewdzięczną żonę w ramionach swojego woźnicy, powtórzył ten wyczyn.
Historia wspomina inną niewierną panią z zamku Czocha, niejaką Ulrike, której małżeństwo rostało zawarte z rozsądku, a małżonkowie wyjątkowo mocno do siebie nie pasowali do tego stopnia, że nie utrzymywali cielesnych kontaktów właściwych osobom poślubionym. Mężczyzna jednak swoje potrzeby miał i nic w tym dziwnego, że gdy został zaproszony jako poseł na dwór króla Francji, zabawił tam dlużej niż pierwotnie sądzono. Gdzie jak gdzie, ale na dworze francuskim uciech cielesnych nigdy nie brakowało. Jednak wszystko, co dobre kiedyś się kończy, trzeba było powrócić do domu. Jakież było jego zdziwienie i szok, gdy ujrzał swą żonę z dzieckiem. To się nie mieściło w glowie-żona nie dochowała wierności, podczas gdy on wykonywał swoje obowiązki względem króla. Pomny tradycji ukarał ją wrzucając do studni, a dziecko kazał żywcem zamurować w kominku w sieni skąd jeszcze dziś dobiega jego płacz.
Okiem kobiety:
Mężczyźni zawsze mieli wyrafinowane sposoby karania swoich niewiernych żon. Na zamku Czocha tradycją było wrzucanie ich żywcem do studni. Jeden z władców zamku w ten właśnie sposób rozprawil się ze swoją małżonką, gdy po powrocie z wojny zastał ją w połogu. Jego potomek powtórzył ów wyczyn wrzucając swą żonę, gdy ta szukała pociechy i zrozumienia w objęciach jego woźnicy (musiał mieć niezłą furę! :-).
Legenda upamiętniła jedną z pań na zamku-Ulrike, której zawarte z rozsądku małżeństwo było wyjątkowo nieszczęśliwe i pełne upokorzeń dla samotnej kobiety. Pewnego razu małżonek, który i tak nie spełniał wobec niej żadnych obowiązków wynikających z zawarcia ślubu, został wysłany jako poseł na dwór króla Francji. Długo tam zabawił, gdyż miejsce to znane było ze wszelkiego rodzaju uciech zarówno duchowych, jak i cielesnych. Zwłaszcza cielesnych. Nieszczęśliwa, osamotniona Ulrike znalazła pociechę w ramionach jakiegoś wrażliwego na cierpienie niewiasty człowieka i nic w tym dziwnego, że po długiej nieobecności w domu, mąż zastał ją wraz z dzieckiem-owocem miłości do innego mężczyzny. Okrutnik, znając tradycję tego miejsca, natychmiast zrzucił nieszczęsną kobietę do studni, a dziecko kazał żywcem zamurować w kominku w sieni, gdzie po dziś dzień słychać jego płacz.
Zamek Czocha kryje wiele tajemnic. Część z nich, wraz z informacją o samym zamku i jego atrakcjach, opisałam na blogu turystycznym, serdecznie zapraszam:
Na potrzeby powyższej grafiki wykorzystałam fragment (ale za to najistotniejszy) obrazu Munka "Krzyk".
hi
OdpowiedzUsuńNiemniej jednak sprawiedliwości w tym nie widze- w końcu to ONE trafiały do studni...
Zamek w Czorsztynie też ma legendę ze studnią i z niewiernością, ponoć każdy pan, który głośno wypowie swoją wierność, która jest nieprawdą- wyłysieje...
Aleś się rozblogowała...
Ja to myślałam, że Ty piszesz o planach, a jakiejś bliżej nie określonej przyszłości, a to już? Nic, lecę czytać :)
:)))) Fajnie to opisałaś :)
OdpowiedzUsuńA w ogóle to cieszę się, że już piszesz nowe blogi. Tak trzymać ! Oczywiście już przeczytałam wszystko i czekam na dalszy ciąg ! Pozdrawiam :)
Zapewnić chłopu tyle zajęcia i roboty, że mu zdrady i inne amory z głowy wylecą.
OdpowiedzUsuńMówię to jako chłop.
Aha i koniecznie chłopa pochwalić po robocie!
OdpowiedzUsuńNie ma dla "naszego gatunku człowieka" większego anty-afrodyzjaka niż narzekanie baby.
Agik- one lądowały w studni, a oni umierali na syfilis :-) Ale, jak mówisz, sprawiedliwości w tym żadnej.
OdpowiedzUsuńInkaw- siłą rzeczy szybciej czytasz, niż ja piszę, zatem trzeba się uzbroić w cierpliwość :-) Do następnego :-)
Admin R-O- w dzisiejszych czasach to działa, zarówno zapewnienie chłopu roboty, jak i pozytywne wzmocnienie po robocie, ale w czasach historycznych, jakby nie bardzo :-)))
Równouprawnienie w puszczaniu się - niezłe ;-)
OdpowiedzUsuńNiestety mam wrażenie, że to nadal mrzonka, nadal pokutuje dawny sposób myślenia - facet musi się wyszumieć, ale baba, jak sobie kogoś znajdzie, to dziwką jest i tyle.
widzę, że w tej rozmowie jestem rodzynek
OdpowiedzUsuńheh drogie Panie
czy któraś z was używa może CB-radia?
Asjah- ja nie namawiam, żeby nie było :-) Jeśli już ktoś musi, to niech to będzie traktowane sprawiedliwie. Niestety, masz rację, tego typu myślenie jest bardzo powszechne, szczególnie na wsi.
OdpowiedzUsuńAdmin R-O- i teraz wszystkie panie zastanawiają się, czemu pytasz o CB radio? :-)))
Kiedy znowu na Czocha?
OdpowiedzUsuńCB?
OdpowiedzUsuńRozmowy mężczyzn w piątek wieczorem, zawodowi kierowcy zjeżdżają na parkingi, atmosfera się rozluźnia...
Niezwykle sugestywne ;)
OdpowiedzUsuńZ tego wynika, ze baby jak zwykle sa wszystkiemu winne. Zgadzam sie z opinia Asjah.
OdpowiedzUsuńKurcze, jak to dobrze, ze teraz studni jak na lekarstwo:)))
Jesli chodzi o CB-radio, to nie jedna zona po wysluchaniu tych rozmow zatluklaby meza jak nic:)
Pozdrawiam.
Ataner- wbrew pozorom, zostało jeszcze bardzo dużo starych studni, niestety :-( Ostatnia znana mi akcja śmierci poprzez wrzucenie do studni, rozegrała się w naszej okolicy, kiedy niepodzielnie rządziła tu w latach 90-tych mafia Carringtona. W zamian za śmierć jednego ze swoich ludzi, wspomniany przyjemniaczek, wrzucił łbem do dołu ludzi konkurencji.
OdpowiedzUsuńEla- i mam nadzieję że dające niektórym wiele do myślenia :-)
Za horyzontem- ja chyba nie chcę w najbliższym czasie odwiedzać Czochy. Znam tam każdy kamień na dziedzińcu. Chętnie wyskoczyłabym w jakąś inną stronę.
Admin R-O- no popatrz. Oglądałam kilka dni temu w Uwadze na TVN, jak to tirowcy zarzekali się, że oni niewinni i że nie korzystają z panienek. Nawet to w jakiś mądry sposób uzasadniali. Może i uwierzyłabym, gdyby nie fakt, że mam znajomą, która pracuje w biurze w firmie transportowej. Mając żywy, codzienny kontakt z kierowcami, opowiedziała mi o wszystkich panienkach na ich trasach, ich zwyczajach, która jak daje i za ile. Do której stoją kolejki, a która ma takie, czy inne wymagania. Najbardziej poruszył mnie cennik za "w paszczu"-50 zł. Oraz stwierdzenie:
"jak ci Masza zrobi, to prześcieradło dupą wciągniesz".
Po wysłuchaniu tego wszystkiego doszłam do wniosku, że pracują w ciężkich, niehigienicznych warunkach i zdecydowanie za mało im płacą.
Najśmieszniejsze, że na CB siedzi też coraz więcej Pań, z roku na rok więcej - a chłopy jak nic - dalej swoje - i to na publicznej 19stce :)
OdpowiedzUsuńoczywiście w piątkowe wieczory one jakoś raczej delikatnie się wycofują - ale wszystko słyszą - całkiem prawdopodobne w mniejszym mieście, że np koleżanka żony może podsłuchać jej mężulka, który zjeżdża do domu
ja byłbym dyskretniejszy
Czytając to wszystko aż strach się bać...
OdpowiedzUsuńJaki kierunek Ci chodzi po głowie Riannon?
OdpowiedzUsuńGdzie chcesz wyskoczyć?
Super wpis. Czocha jest pięknym zamkiem. Dzięki. Chcę jeszcze tylko Drogim Zbulwersowanym Paniom zwrócić uwagę, że okrucieństwo Panów von Nostitz było chyba raczej wyjątkiem niż regułą skoro trafiło do legendy. Zaś co do Panów Tirowców i "tirówek". Być może rozwiązaniem (dla Żon! :D ) byłyby odpowiednie odkurzacze? Wpadłem na to przeczytawszy pewien dialog ze sklepu AGD.
OdpowiedzUsuńKlient- Dobry ten odkurzacz?
Sprzedawca - Znakomity?
Klient - Ale czy dobrze ciągnie?
Sprzedawca - Panie! Aż łzy lecą!
Dobrego dnia.
Warszawianko- witaj :-) Przyznam Ci się, że ja też troszeczkę boję się studni :-) Ale z innych powodów niż owe panie. Mój Chłop bowiem uważa, że Niemcy do studni nawrzucali różne skarby i niestety, co rusz jakąś studnię eksploruje, ku mojej zgrozie.
OdpowiedzUsuńZa horyzontem- Halynka, na razie to po głowie chodzi mi dziurawy bojler i w jego kontekście nadciągający jutro na święta goście. Mam czarne wizje, że zaproponuję gościom wypoczynek historyczny i mycie się w miednicy!!! I nie mam, uwierz głowy, do żadnych kierunków przyszłych wycieczek.
Go i Rado- i mnie też łzy poleciały :-) W znaczeniu, że po przeczytaniu dowcipu, nie po zabawie z odkurzaczem :-)
Tylko na zamku, w tamtych czasach, była na tyle głęboko kopana studzienka, aby wrzut baby był śmiertelnie skuteczny.
buziaki :-*
hmm, i potem pili taką wodę z baby...
OdpowiedzUsuńA propos baby, to wszystkim już w głowie te wielkanocne :-)
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że sposób skuteczny - więcej ich już nie zdradzały. Niestety do większości współczesnych studni człowiek się nie zmieści. Są zatem tak jakby... mniej wielofunkcyjne :)
OdpowiedzUsuńWojtek- u nas są wypasione studnie. Zmieści się. Nie doczytałeś w komentarzach wyżej, jak wspominałam, iż tradycja uśmiercania poprzez wrzucanie do studni na tym terenie wciąż powraca :-) Ostatnio, w latach 90-tych, mafioso Carrington, załatwiał w ten sposób swoje porachunki z wrogami. Jakoś mi ich nie żal :-)))
OdpowiedzUsuńŻe są, to się zgodzę, no ale czy to są relikty przeszłości czy ktoś je takie szerokie (bo nie oszukujmy się w przypadku topienia to chodzi o głębokość i szerokość głównie) teraz kopie? Mówię Ci, do tych współcześnie wykopanych to co najwyżej jacyś namiętni kawosze się tylko zmieszczą :D
OdpowiedzUsuńSwoją drogą to niezbyt rozsądne wychodzić za mąż za osobę z rodziny w której za niewierność wrzuca się do studni a nie rokującą nadziei na spełnianie obowiązków małżeńskich. Przynajmniej jak się jest kobietą!
Niestety, kiedyś męża się nie wybierało :-( W każdym niemal przypadku babeczka kończyła marnie. Jak nie w mężowskiej studni, to tatuś ją do ciemnicy wkładał, albo na wieży zamykał, jak chłopa nie chciała :-(
OdpowiedzUsuńU nas są naprawdę nowożytne szerokie i głęboko kopane studzienki, nie tylko dla kawoszy, przyjmujących ten napój bogów inaczej, ale i amator krwistych soczystych, tuczących steków z powodzeniem się w nią zmieści :-)
W jednej z takich utopił mi się kotek :-(