O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

poniedziałek, 16 sierpnia 2010

Stary kościół w Nowym Kościele.

Są w naszym regionie miejsca, które wzbudzają mocno ambiwalentne odczucia. Doświadczyłam tego w ubiegłą sobotę, kiedy spotkaliśmy się ze znajomymi na grilu w ich wiosce, w Nowym Kościele pod Złotoryją. Mam nadzieję, że mieszkańcy wybaczą mi tę opinię, ale to miejsce budzi przygnębiające wrażenie. Wcale nie musiałoby tak być, gdyby ktoś wreszcie wykorzystał potencjał tej wioski. Ma ona bowiem bogatą historię. W XVI wieku Nowy Kościół był jednym z centalnych ośrodków reformacji na Śląsku. W 1518 roku uczeń Marcina Lutra-Melchior Hoffman, na zamku von Zedlitzów wygłosił pierwsze na Śląsku protestanckie kazanie. Po zamku pozostały jedynie fragmenty fundamentów. Przetrwał całe wieki, lecz władzy ludowej, jaka nastała po II wojnie światowej nie przetrzymał.
Mnie zachwycił i oczarował stary XIII-wieczny kościół wraz z cmentarzykiem. Przechodząc przez drewnianą furtkę w niepozornym murze miałam wrażenie przejscia do innego wymiaru. Za plecami pozostała szara wioska pełna zblazowanych ludzi, a ja znalazłam się w miejscu, które epatowało dobrą energią, spokojem, atmosferą intymności wyczuwalną pomimo zruinowanych grobów i walających się wszędzie śmieci.



Bardzo spodobał m się krzyż cmentarny, przyznam, że niegdy takiego nie widziałam

Mam nadzieję, że włodarze tego miejsca z czasem przebudzą się i wykorzystają ten obiekt i piękną historię wioski do celów turystycznych. Stworzyłoby to dla mieszkańców lepszą perspektywę na godne życie. Zniknąłby widoczny wszędzie marazm i zblazowane miny charakterystyczne dla popegeerowskich terenów.

I jeszcze kilka fotek ze spaceru-moje ulubione obiekty-koty:

I krowy, których widok oko w oko wprawia mnie w panikę :-)
Krowa w konfrontacji z pudlem Kają :-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz