O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

sobota, 21 sierpnia 2010

Święto ceramiki

W naszym regionie ani tubylcy, ani turyści nie mogą narzekać na brak imprez i wszelkich atrakcji. W Bolesławcu co roku w przedostatni weekend sierpnia odbywa się święto ceramiki. Jest to okazja dla rzemieślników do wystawienia swoich wyrobów, a dla nas zwiedzających do nacieszenia oka, zrobienia zakupów lub po prostu zaczerpnęcia inspiracji do udekorowania swojego domu. W tym roku pogoda dopisała, zaszalałam z aparatem i oto rezultat:





Mnie urzekły właśnie te wzory.

Psiarze nie są w stanie przejść na ulicy obok szczeniątka. Mój Krzyś twierdzi, że nie ma to jak ugryzienie psa w nos. Oczywiście w ludzki nos szczenięcymi mleczakami, które są ostre jak igiełki. Odczepił się od psa, jak zalał się łzami :-) 


Nawiasem mówiąc nasze 8 tygodniowe szczenięta prezentują jakby inną jakość :-)

Wracamy po tych miziankach do ceramiki. Zagadką pozostaje dla mnie fakt, jak oni robią tak ogromne gary?



Nie zapytałam Agi, czy pozwala mi udostępniać swój wizerunek na blogu. Jeśli zaprotestuje, zrobię jej opaskę na oczach, jak podejrzanym na Discovery Investigation :-)



Ostatnimi miesiacami zauważyłam niepokojącą słabość mojego męża do ludowości. Objawia się tym, że w niedzielne poludnie na kanale Radia Wrocław musimy wysłuchiwać klasycznych ludowych sprośnych nierzadko przyśpiewek, a we wzornictwie preferuje takie oto motywy:



Dwa pierwsze motywy-baba, kwiaty i te jajka również mnie urzekły, jednak ja wolę we wzornictwie  mniej ludowe, a bardziej ludyczne klimaty. Czyli impresja na podstawie klasycznych wzorów. O, właśnie coś takiego:







Zaciekawiły nas piece do wypalania ceramiki nazwane przez konstruktorów ARKADY OGNIA. Są one inspirowane kształtem bolesławieckiego wiaduktu:

Oraz niezwykła konstrukcja-WRAK WYGASŁEGO SŁOŃCA:

Wydaje się, że aby w pełni docenić owe konstrukcje, trzeba obejrzeć je nocą podczas procesu wypalania ceramiki. Nawiasem mówiąc, nazwy tych projektów są nie mniej fascynujące od nich samych. "Wrak wygasłego słońca"- smakuję ten tytuł jak cukierek.

Jeszcze kilka fajniutkich kompozycji i pomysłów na ceramikę:






I znalazłam te najbardziej ulubione wzory Krzysia:


I mała głupawka :-)




Przy okazji warszatów można bylo podejrzeć, jak zdobi się ceramikę. Dla dzieciaków zorganizowano warsztaty malowania:

A teraz to, co tygryski lubią najbardziej. Do wystawy ceramiki przykleiła się giełda staroci. Czyli wszelkiego rodzaju rupiecie, śmiecie, pośród nich prawdziwe skarby dla dekoratora. Ceny kosmiczne, kompletnie nierealne. Mogliśmy tylko nacieszyć oko.

Dla równowagi z ceramiką, tym razem projekty z kamienia:

Prawdziwy pozytywny wstąs przeżyłyśmy na widok lalek vintage. To nie przesada, mało brakowało, a wróciłybyśmy z lalami do domu. Chciałabym zobaczyć wówczas miny naszych mężów :-)


Już wiem, dlaczego ludzie decydują się na posiadanie dzieci. Aby usprawiedliwić swój pociąg do tego typu pierdułek. Ja wykorzystam zdjęcia do montażu jakiejś fotki w stylu vintage. Szczególnie mnie zachwycił ten wózeczek stylizowany na stary . Cena wraz z lalą-130 zł. Trochę za drogo, jeśli brać pod uwagę, że nie mam żadnego pretekstu na kupowanie takich dekorów.

Żadnego rupiecia nie kupiłam, ale za to pośród pstrokacizny wyrobów ceramicznych wypatrzyłam prawdziwe cudeńka. Kubeczki tak subtelne, tak skromne, a w swojej skromności tak bardzo eleganckie, że długo się nie zastanawialam nad nabyciem, tym bardziej, że były zaskakująco tanie-6 zł jeden:

Na zdjęciu tego nie widać, ale brzeg wylewu i środkowa część ucha są złocone. Oczywiście sprzedający uporczywie próbował przekonać mnie, iż jest to prawdziwe złoto, a ja konsekwentnie mu nie wierzyłam i nadal nie wierzę. Wydaje mi się, że do tego typu złoceń używa się tombaku. Jakoś nie potrafię sobie wyobrazić złoconego kubeczka w cenie 6 zł :-)

Tu lepiej widać:



Kubki najlepiej komponują się z tuskulańskim tortem tiramisu:



1 komentarz:

  1. Oszałamiająca mnogość kolorów, wzorów i kształtów. Pewnie zabranie worka pieniędzy na taką imprezę mocno wskazane ;))

    Złocone kubeczki bardzo mi się podobają. A ta figura do robienia zdjęć, z wycięciem na głowę - pierwsza klasa!

    OdpowiedzUsuń