O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

czwartek, 15 marca 2012

W marcu, jak w garncu.


Marzec jest miesiącem, w którym krystalizują się nasze plany na najbliższy sezon. Wszystkie aktywności, jakim się oddajemy, mają na celu inwestycję w przyszłość naszego gospodarstwa. Tyle się dzieje, że czasem zapominam, że z niektórych rzeczy należałoby się cieszyć bardziej niż z innych.

Przede wszystkim nasz złożony w LGD Partnerstwo Izerskie wniosek na dofinansowanie remontu muzeum przeszedł pozytwnie kwalifikacje. Dostaliśmy 7,81 punktów na 10, co uplasowało nas w pierwszej połowie wszystkich dopuszczonych do dofinansowania wniosków, a było ich niemało, bo 38 sztuk. Wnioski składały głównie urzędy gmin, organizacje i stowarzyszenia oraz parafie. Wniosków od osób prywatnych było może trzy. Jako, że nie ma lepszego miejsca na chwalenie się takimi rzeczami, jak osobisty blog, bez skrępowania i bez obłudy wspomnę, że pośród tych prywatnych wnioskodawców, byliśmy pierwsi. Cieszy to tym bardziej, że pierwszy raz składaliśmy taki wniosek i złamanego grosza nie dawaliśmy za naszą skuteczność.

Największym smaczkiem okazała się informacja, że nasz Urząd Gminy, który ma zatrudnionego etatowego pracownika od pisania wniosków biorącego za to pieniądze, uplasował się z wnioskiem o dofinansowanie wyposażenia świetlicy w Biedrzychowicach na 35 miejscu. Gratulujemy! Może nie byłabym taka złośliwa, gdyby nie fakt, że naszej wsi, pomimo obietnic pani Sekretarz Gminy, nie dopuszczono do programu związanego z unijnymi dopłatami. Wspomniana pani Skretarz osobiście i w cztery oczy obiecała mi objęcie naszej wsi programem. Tak właśnie spełnia się obietnice przedwyborcze. Wstyd, pani Sekretarz!
Cała ta ponura sprawa spowodowała, że zniechęciłam się do pracy dla dobra lokalnej społeczności i skupiłam się jedynie na aktywności w granicach mojego własnego płotu ze szczególnym uwzględnieniem kłucia w oczy włodarzy gminy naszymi pomysłami.

Zostaliśmy zaproszeni do wzięcia udziału w Dniach Otwartych Domów Przysłupowych. Z tej okazji wzięliśmy udział w warsztatach, które odbyły się w Szklarskiej Porębie w pięknie odnowionym domu przysłupowym Chata Sudecka, najstarszym w miasteczku, bo jeszcze pamiętającym XVIII wiek. Imprezę, mającą na celu wypromowanie lokalnej starej architektury, organizuje StowarzyszenieDom Kołodzieja. Głównym celem, który łączy miłośników domów przysłupowych, jest podniesienie świadomości ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z obiektów, które posiadają. Stare przysłupy postrzegane są jako rudery, a ich właściciele często wolą je rozebrać i postawić na ich miejsce jakiś niekształtny bezduszny klocek. Bardzo spodobała mi się praca u podstaw ludzkiej świadomości, aby w naszym regionie nie stawiać chat w stylu zakopiańskim, a skorzystać z projektów nowych domów przysłupowych, które wpiszą się zarówno w historię, jak i w krajobraz lokalny.

Nasz dom przysłupowy w Zapuście. 
Im więcej mówi się o domach przysłupowych, tym bardziej jestem z niego dumna.

Początkowo miałam stracha, co do wzięcia udziału w tej imprezie, ale zadziałała wyobraźnia. Stowarzyszenie organizuje bowiem wycieczki autokarowe w dniu zwiedzania. Jedyne miejsce, gdzie mógłby zaparkować autokar, znajduje się pod domem naszej pani sołtys. Czyż nie wpisuje się to idealnie w moje plany podniesienia ciśnienia lokalnym kacykom?  :-) Zatem cóż z tego, że nie mamy jeszcze zapiętego na ostatni guzik muzeum. Szybciutko w naszych głowach powstał plan zorganizowania w tym dniu prowizorycznej wystawy sprzętów wchodzących w skład inwentarza muzealnego, wypieczenia chleba w tradycyjnym piecu, będącym przecież na wyposażeniu gospodarstwa oraz zrobienia domowego smalcu. Ostatecznie mogę też trochę posprzątać i oprowadzić ludzi po domu. Nie ma to, jak odpowiednia motywacja :-)

Zatem oficjalnie ogłaszam, że w dniu 27 maja (niedziela) otwieramy nasz dom dla zwiedzających. Serdecznie zapraszamy!

Moja obecna działalność polega na inwestowaniu w reklamę gospodarstwa i przyszłego muzeum, głównie na rynku lokalnym. Z tej okazji postanowiliśmy wziąć udział w Jarmarku Wielkanocnym, który odbędzie się w Lubaniu w Galerii w dniach 30-31 marca. Liczę na miłe spędzenie czasu oraz nawiązanie kontaktów. Będzie nam bardzo miło, jeśli osoby z okolicy, zaglądający na mojego bloga, zechcą odwiedzić nasze stoisko.

Jarmark rządzi się swoimi prawami. Trzeba przygotować wystawę. Postanowiłam wystąpić z rękodziełem, aby w ten sposób zareklamować nasze gospodarstwo. Być może nasza wystawa jedynie ucieszy oczy, a może ktoś skusi się na jakiś uroczy rękodzielniczy gadżet za kilka złotych. Cały dochód  ze sprzedaży tych drobiazgów zostanie przeznaczony na renowację naszych muzealiów.
Z tej okazji zamówiłam mnóstwo materiałów do zdobienia. 


Powstają z nich prace dekupażowe oraz pirografy. Do wzięcia udziału tym przedsięwzięciu zaprosiłam koleżankę Kasię, która jest mistrzynią szydełka. Od początku marca, w każdy wieczór, siadamy przy robótkach i przez kilka godzin bawimy się, jak dzieci.
Oto rezultaty naszej pracy. Podstawki pod kubki:





I jaja:



Zainspirowana twórczością Gugi i jej jajami, stworzyłam własne wersje sznurkowych jaj:




Kasia, mistrzyni szydełka, dzierga śliczne serwetki oraz wielkanocne zawieszki, które po wykrochmaleniu usztywnią się.



Kiedy Kasia zaczyna przerabiać zajączki na wisielców, to niewątpliwy znak, aby skończyć robótki i porządnie się wyspać :-)


Na wystawę powędrują też dwie kasine zazdrostki z ptaszkami, zwane w niektórych kręgach "majtkami" :-)

Wczoraj wstąpiłam do Raju. Raj znajduje się 40 km od nas, w Bolesławcu. Chodząc po tych składach porcelany,  szukałam inspiracji, lecz nie mogłam wyjść bez jakiegoś gadżetu. Mam bowiem dziwną słabość do... kubków. Znalazłam najpiękniejszy na świecie kubeczek (o każdym kolejnym tak mawiam) i... okazało się, że Kasia ma "dzień dobroci" dla gospodarzy Tuskulum. Ja otrzymałam upatrzony kubeczek, a Chłop zatyczkę do butelek.


To taka rzadkość zobaczyć dziś na przedmiocie inną sygnaturę niż "made in China".


Chyba mnie dopadło i zachorowałam na bolesławiecką ceramikę. W ramach celebrowania lokalnego patriotyzmu zamierzam powoli wymienić posiadaną ceramikę na wyroby tej właśnie marki.

To nie koniec naszych marcowych aktywności. Kilka tematów przerzucę do następnego wpisu, którego można spodziewać się już za kilka dni. Będzie o spłacaniu długu wobec przyrody, naszych postępach we frywolitce oraz o małych puchatych kruszynkach, które są już w drodze :-)

A jeśli nie macie mnie jeszcze dosyć, zapraszam na potraktowany z humorem, niezbyt długi artykuł mojego autorstwa na temat zastępczego pieniądza w Gryfowie Śląskim.


24 komentarze:

  1. Dom jest rzeczywiście piękny. Jaja cudne. Ceramikę bolesławiecką zbieram również :o)
    Fajnie, że już w maju otwieracie podwoje dla gości. Na pewno będzie się działo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie, to goście przewijają się przez cały czas przez nasz dom, bo agroturystyka działa od kilku lat. Tym razem czeka nas wyzwanie przeprowadzenia przez dom i pokazania fragmentów powstającego muzeum całym tabunom :-) Brzmi przytłaczająco i trochę się lękam, ale cieszę się i niecierpliwie czekam na gości.

      Usuń
    2. No właśnie o te tabuny mi szło ;)

      Usuń
    3. Damy radę :-) A jak przez to przebrniemy, ileż rzeczy potem wyda nam się łatwym :-)

      Usuń
  2. Żeby się tak dało uszczknąć choć trochę Twojej ożywczej energii ...
    Wspaniałe pomysły i realizacje idące jak burza!
    Jedno mnie tylko zastanawia - jak docierać do tych najmniej "świadomych"? Bo przecież na takie spotkania, jak Dni Otwarte Domów Przysłupowych, przyjdą ich zdeklarowani pasjonaci. Ci, którzy je zrównują z ziemią i budują domy w stylistyce tatrzańskiej lub hacjendowej, raczej tam się nie pojawią. I właściwie wszystko zostanie w rodzinie ...
    Dom macie wspaniały i nienadgryziony czasem!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, to jest największy problem, aby rozbudzić świadomość ludzi. Właśnie rozreklamowanie takiej imprezy, jej cykliczność, robienie szumu w mediach wokół przysłupów, powinno uświadomić niejednego posiadacza takiego domu. Oczywiście, nie do wszystkich to dociera, ale część właścicieli robi krzywdę swoim domom nie z głupoty, czy wyrachowania, ale z niewiedzy.

      Usuń
  3. Dom macie wspaniały. Gratuluję dobrze napisanego wniosku, bo nie jest to łatwe zadanie (wiem, co piszę, bo oceniam, ale w innym LGD). Energii i pasji pozazdrościć Wam tylko należy. I zazdroszczę bezwstydnie. Cieszę się, że weźmiecie udział w w Dniach Otwartych, bo warto.
    Na ten jarmarek to wy ciężarówki będziecie potrzebować. Rękodzieło widzę w natarciu. Fajne gadżety. Zapału zazdroszczę i pomysłów. Mnie coś niemoc ogarnęła w temacie imaginacji i twórczości. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że dobrze zaopiniowany w LGD, równie gładko przejdzie przez Urząd Marszałkowski. Niestety, jeszcze nie możemy się cieszyć i uznać, że pieniądze mamy pewne.
      Rzeczywiście, obawiam się, że bez przyczepy do auta (jeszcze sprzęt wystawienniczy) się nie obędzie :-)

      Usuń
  4. Witaj,
    Gratulacje !! Ale macie powera! Super. Najważniejsze, żeby coś robić, najtrudniejszy pierwszy krok ... Macie motywację, macie kopa, macie pomysły ... dacie radę.

    Sznurkowe jaja debeściarskie, koronki też, myslałam, że frywolitki na wydmuszki utkasz (Boże, jak się uśmiałam pod frywolitkowym postem).

    Wyroby z Bolesławca sprzedawał sam Robert Redford w swoim sklepie internetowym !

    Ja mam całą potężną zastawę, ale w kolorze piaskowym, głównie wyciągam ją na święta. Kupiłam kiedyś porcelanową, śliczną, z delikatnym szlakiem w granacie i złocie (Lubiana). Jakoś mi nie pasi, rzadko ją wyciągam, a kocham skorupy.

    Serdeczności ślę i trzymam kciuki
    jolanda

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, za wcześnie jeszcze na ozdoby frywolitkowe, ale mam nadzieję bombki na przyszłe Boże Narodzenie tak już zdobić.
      Na Bolesławce będę patrzeć, nie zaryzykuję w/na nich jeść, bo ja mam talent do tłuczenia naczyń :-(

      Usuń
  5. Dom pięknie się prezentuje no i muzeum napewno przyciągnie wielu turystów,chleba chętnie też bym spróbowała z Waszego pieca niestety brak czasu,pozdrawiam rajka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Na pewno będzie jeszcze kiedyś okazja :-)

      Usuń
  6. zatyczka do butelki piękna :) i sznurkowe jednobarwne jajka super i bardzo trendy :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Jaja tak mi się spodobały, że gdyby nie brakło mi sznurka, byłoby ich więcej. I będzie :-)

      Usuń
  7. Gratulujemy oszałamiającej liczby punktów! Wow! Ceramika z bolesławca ma swój urok. Swego czasu przeszukiwałam rupieciarnie i targowiska w poszukiwaniu tejże, Zebrała się spora kolekcja, której teraz nie mam gdzie trzymać...Ech życie!
    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gwarantuję, że spojrzałabyś na nią życzliwszym okiem i miejsce by się znalazło, gdybyś trafiła do tego opisanego przeze mnie Raju :-) Ja od wczoraj biegam po strychu i eksploruję :-) Oczywiście na moim strychu jest dosłownie wszystko, zatem co rusz znajduję... tu Bolesławiec, tam Bolesławiec :-)

      Usuń
  8. Powiało iście wiośnianym optymizmem! Szczere gratulacje. Na pewno się impreza uda. Zwłaszcza, że przecież nie tylko my nieustająco trzymamy za Was kciuki. Zatyczka ładna, ale, że się tak wyrażę, najmniej potrzebna ze wszystkich "okołobutelkowych" utensyliów. :DDDDD
    Ukłony dla Chłopa.

    Pzdr.
    Rado

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A to prawda, że jak się już butelkę otworzy, to nie bardzo jest co zatykać :-) Dziękuję, ukłony przekażę ;-)

      Usuń
  9. Witaj Anetko, wpadłam do Was przypadkowo i planuje zatrzymać się na dłużej. Tyle w Was pozytywnej energii, piszesz pięknie i masz poczucie humoru jakie mi odpowiada. Gratuluję Ci Twoich prac. Mam sentyment do Twoich stron, często odwiedzamy Zgorzelec (teściów),a w Olszynie mamy rodzinkę teściowej. Trzymam kciuki za Wasze zamierzenia i plany i pozdrawiam z Wrocławia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witam serdecznie i bardzo się cieszę, że mój blog przypadł Ci do gustu ;-)

      Usuń
  10. cieszę się, że bierzecie udział w tegorocznych DODP ;)
    niestety prawdopodobnie Was nie odwiedzimy :( , choć przez ostatnie dwa lata buszowaliśmy po domach przysłupowych w ostatni weekend maja.
    wszystko wskazuje na to, że my też otworzymy śledzibę ;).
    w końcu kraina domów przysłupowych i po polskiej stronie się rozrasta, a Wasze muzeum będzie piękną jej atrakcją.
    pozdrawiam,
    [i]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My się przecież możemy odwiedzić w każdy inny dzień :-) Serdecznie zapraszam od maja :-)

      Usuń
  11. A ja się na pewno wybiorę ,żeby dzieciakom wtłoczyć do głowy jakieś pojęcie czym nasz region "stoi". Większość ludzi na hasło dom przysłupowy reaguje pytaniem "A co? słup energetyki przy chałupie stoi"???
    Łęce łopadjo....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. He, he... niezłe skojarzenie :-) Miło nam będzie, jak wpadniecie :-)

      Usuń