O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

poniedziałek, 30 stycznia 2012

Jak bolszewik biurko wyzwalał.


Uparłam się, że tego typu przedsięwzięcie, jakim jest muzeum, wpisuje się w kryteria związane z unijnymi dotacjami. Z regulaminem w zębach przypuściliśmy lekki atak na Lokalną Grupę Działania „Partnerstwo Izerskie” (polecam wszystkim "Izerbejdżanom" i mieszkańcom Pogórza) w celu wysondowania naszych możliwości. Dziewczyny przyjęły nas z otwartymi rękami oraz uśmiechem na twarzach. Okazało się, że tak, owszem, mamy ogromne szanse na dofinansowanie remontu stajenki- siedziby muzeum- pod warunkiem, że prawidłowo wypełnimy wniosek. Od razu zapisaliśmy się na szkolenie, które odbyliśmy w miniony piątek. Rzeczywiście, bez szkolenia ani rusz. Wyjaśniła się tajemnica, dlaczego jako kraj, wykorzystujemy tylko 3% możliwych unijnych dotacji. Bez zrozumienia specyfiki myślowej, jaką musisz zastosować, aby papiery wypełnić, wniosek nie przejdzie nawet etapu pierwszej weryfikacji, która dokonuje się we wspomnianym LGD (Lokalna Grupa Działania). Odetchnęłam z ulgą, gdyż przeraziłam się, że straciliśmy umiejętność czytania instrukcji ze zrozumieniem. Teoretycznie bowiem nie musisz uczestniczyć w szkoleniu, powinna wystarczyć instrukcja wypełniania wniosku. Co ta instrukcja w takim razie daje? Nie mam dzisiaj humoru na wyrażanie się wprost, zatem nie powiem.

Tak wygląda obecnie nasz stół jadalny. Dodam, że już po pozostawieniu tylko papierów dotyczących wniosku. Mam nadzieję, że na drugim planie nie widać tej książki, którą obecnie czytam, bo będzie obciach. Znalazłam na strychu przy sprzątaniu i wiecie... przypomnieć sobie chciałam :-)

Od soboty siedzimy nad wnioskiem, wizualizujemy cele i opisujemy ich realizację. Chociaż nie mam pewności, czy wszystko pójdzie dobrze (zawalisz jedną tabelkę i po sprawie) mam wrażenie, że teraz na wiele rzeczy mogłabym kasę z unii wyrwać. Nie po to, oczywiście, żeby wyrwać, ale żeby po fizycznym stworzeniu muzeum, coś nadal się działo.

-A czy moglibyśmy sprowadzić do Zapusty ludowe?- pyta Chłop z błyskiem w oku. 
Szczerze mówiąc wiedziałam, że  kiedyś padnie to pytanie. 
–Bo ja bym sobie sprowadził Swojaków na oficjalne otwarcie muzeum.

Czochram się po głowie gotowa wyrwać ze zgrozy garść włosów, ale wpadam w tej chwili na znakomity pomysł.

-Dobrze, ale pod warunkiem, że sprowadzimy też Czarnego Rycerza Wiesława z Grodźca.
Wiesława poznaliście przy okazji rekonstrukcji bitwy z husytamiw Lubaniu. To ten postawny mąż, co dumnie wypinał pierś nad końską kupą.

-Mogę sobie Wieśka z Grodźca ściągnąć?- dopraszam się.

Chłop myśli i myśli. Jak się okazało, odtwarza w pamięci mapę terenu działania LGD.

-Możesz. Wiesiek mieszka na terenie LGD jest lokalną gwiazdą, zatem dotowaną, podobnie, jak Swojacy. Dody sobie nie możesz sprowadzić.

Dotowany Wiesiek bardzo mi się spodobał.

-Na co mi Doda? Dawaj Wieśka!

Przed piątkiem była to jakaś abstrakcja, ale dziś wizja Czarnego Wiesława- Rycerza z Grodźca pod płotem w Zapuście, tudzież ludowych na posesji, wydaje się być całkiem realna i w zasięgu ręki. Podobnie, jak zaproszenie punk- rockowego zespołu z Gryfowa. A może zrealizuję kiedyś marzenie z mojej bajki i zorganizuję piknik gotycki lub przynajmniej taki rodem z epoki wiktoriańskiej? Wystarczy tylko dobrze wypełnić wniosek.

Ech, marzenia... Tymczasem prace remontowe gabinetu i renowacja biblioteczki posuwają się powoli, ale do przodu. Na wysprzątanym kawałku strychu stanął regał. Będzie dodatkowe miejsce na lamus.

Na razie przerzuciłam tam katalogi z wystaw oraz prenumerowane od lat czasopisma- "Wiedza i Życie", "Pies", luźne gazetki "wnętrzarskie" i ogrodowe.

Gabinet został pomalowany. Zyskał szlachetną barwę na ścianie- Dzikie Wino. Rzeczywiście, kolor przypomina wybarwiające się jesienią na czerwono liście winobluszczu. Zrobiło się przytulniej.
Ze ściany zniknął straszący nas od lat bohomaz.

Co to w ogóle miało być, na litość boską!!!???

Do gabinetu wjechała siłą mięśni Chłopa i jego kolegi-naszego przyszłego sąsiada- biblioteczka. Po odkurzeniu jej i przyjrzeniu się detalom, jakoś mniej zaczęła mi się podobać.

Biblioteczka podczas polerowania

-Ona taka jakaś uboga jest. Na pewno lepsza od regału, ale szału nie ma.
-A bo to taki dziadowski eklektyk- machnął ręką Chłop i wyjaśniło się czemu nie naciskał przez te dziesięć lat na sprowadzenie bliblioteczki ze strychu.

Dziadowski, nie dziadowski, zabrałam się za robotę. Przy ściąganiu uchwytów okazało się, że są one z... żelaza. Zatem to bardzo dziadowski eklektyk.
Z zapałem zabrałam się do szlifowania i woskowania. Moja praca została doceniona.

-Nie pamiętam, aby ta biblioteczka była kiedyś w takim dobrym stanie- rzekł Chłop, który miał ten mebel na wyposażeniu swojego pokoju od czasu urodzenia.

Przed woskowaniem

Po dwóch woskowaniach już zasiedlona. Szufladki jeszcze się kleją.

Biblioteczka zajmuje połowę miejsca niż regał, zatem wreszcie znaleźliśmy miejsce na piękne zdobione biurko. Stało w stodole dziesięć lat i czekało na swój czas.


Biurko na drugim planie, na którym pracuję przy komputerze, zostanie zamienione na to biurko ze stodoły. Obecnie użytkowane stanie koło biblioteczki (jest mniejsze i lepiej się wpasuje) i będzie przeznaczone do przechowywania dokumentacji muzeum.



To biurko ma ciekawą historię. Pochodzi z jakiegoś dworu lub pałacu, który został przerobiony na PGR. Ma uszkodzone drzwi. Bolszewik nie wytrzymał i postanowił wyzwolić biurko z zawartości. Włamywał się do środka- wyrąbał dziurę, zniszczył też szufladę. Biurko stało w tym PGR-rze służąc kurom za grzędy. Zabrał je pradziad Chłopa, sam wyzwolony z całego majątku na Woli Zręczyckiej. Po śmierci przodka, w latach 80-tych, biurko trafiło do garażu teściów, a stamtąd do naszej stodoły. Przez dziesiątki lat poniewierane, zyska lada dzień swoje godne miejsce do ekspozycji.
W tym tygodniu przywrócę biurku blask. Nie wiem, jak potraktować tę bolszewicką dziurę. Przecież to zabytkowa dziura, ma swoją historię.


 Podczas gdy ja nie wiem, w co łapy wsadzić, są tacy domownicy, którzy mają wszystko w nosie i spędzają te mroźne dni na słodkim leniuchowaniu.

Pozycja Jaskra "na Rejtana", czyli: nie zabierajcie mi mojej kanapy!
Zdjęcie podczas przygotowań do remontu.

Dwa leniuszki po remoncie gabinetu. Gaja na krześle i Mantra na kanapie.

Leniuszek w koszyku w sypialni- Fiona.

I wyrzucony z kanapy przez Mantrę leniuszek Jaskier w kuchni.

Najchętniej sama zwaliłabym się, jak nasi podopieczni i przespała te mrozy. Niestety, jakoś musimy to przeżyć, ponoć najgorsze mrozy jeszcze przed nami :-(



27 komentarzy:

  1. Qrcze na grillu! Na Rycerza-Wieśka to sami mielibyśmy chrapkę się do Was wybrać! A Rycerza zaprosicie z kupą, czy bez?
    Niechby nawet bez konia, ale za to z kupą !
    I tak by sobie dumnie stał w eksponowanym miejscu! Najlepiej na stałe! Cudo!

    Biureczko - ŚLICZNOTA!
    Cium!

    OdpowiedzUsuń
  2. Acha! Na rysunku, niewątpliwie przedstawiona jest Pani po porażeniu prądem. Świadczy o tym zjeżone futerko, wywalony zżółkły jęzorek i trzymany w ręku, urwany kabel od urządzenia elektrycznego. Czy w pobliżu fresku nie znajduje się przypadkiem gniazdko?
    Pzdr.

    OdpowiedzUsuń
  3. Biblioteczka mi się zdecydowanie podoba, a biurko ze stodoły przyprawiło mnie o palpitację z zawiści, która okrutnie źle o mnie świadczy, ale co ja na to mogę poradzić?:-))) Co do szkoleń i dotacji - mam to samo. Jestem po pierwszym szkoleniu i teraz wybieram się w lutym na " trzydniówkę". Na razie piszę wniosek dla naszego stowarzyszenia i niechybnie od tego do reszty osiwieję!
    Z mroźnym pozdrowieniem ( w nocy -21!!! )
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  4. Go i Rado- A to zależy, jeżeli kupa gratis, lub wejdzie w koszty kwalifikowane, to jak najbardziej z kupą :-) Zawsze lepiej brać więcej, jak dają darmo :-)
    Przy fresku była podwieszona lampka, zatem teoria o porażeniu zyskuje wiarygodność :-)

    Asia- Twarda jesteś. Po tym, co wpisuję w te rubryczki, w życiu nie dam się wrobić w pisanie wniosku dla naszego Stowarzyszenia :-)
    U nas jeszcze "tylko" minus 15, ale ma być gorzej. Na razie nie panikuję, przeczytawszy wpis Jacka i Twoje tam w komentarzu opisane przygody. U nas, prócz tego, że oczywiście skończyło się drewno (jak to jest, że drewno, ile by go nie nazbierać, zawsze kończy się w połowie stycznia?), to wszystko gra. Wszyscy zdrowi, wszystko na chodzie, w domu ciepło. I mam nadzieję, że tak zostanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nam też skończyło się drewno, a wydawało się, że wystarczy do oporu...Dobrze, że mamy elementy stodoły do rozbiórki:-)))

      Usuń
  5. Piszcie ten wniosek, a dobrze, coby tego Rycerza z kupą czy bez dało się zaprosić. Formularze wnioskowe znam dobrze więc współczuję szczerze. Czy aplikujecie o środki z tzw. małych projektów? Powodzenia

    Meble bardzo mi się podobają, zazdrość we m,nie wielka jest. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajny post, macie co robić w te zimowe mrozy :) Psiaki słodkie, Gajka na krześle wygląda jak jakaś porzucona peruka ;)

    Dziura w biurku może i zabytkowa, ale ja bym była za zgrabnym załataniem... jakoś. Biblioteczka po wywoskowaniu wygląda bardzo szykownie, całkiem jak nie dziadowski eklektyk. Pozdrawiam mroźno. U nas w tej chwili tylko 6 na minusie (w nocy -13 no nic wielkiego). Ale pieruńsko wieje od wschodu.

    OdpowiedzUsuń
  7. Rogata Owca- Tak, chodzi o Małe Projekty.

    YarnAndArt- Coś wymyślimy z tą dziurą. Szkoda, że pradziadowi nie przeszkadzała i używał biurka mimo dziury :-( Byłoby mniej roboty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie wiem o co chodzi z tymi wnioskami, ale sie zgadzam i trzymam kciuki:-) Leniuszki urocze. Aby do wiosny, bo nawet mieszczuchom daje sie we znaki, mi cztery razy pod rzad wysiadala pompa w grzejniku i mialam juz nawet 11.5 stopnia w domu. Zaczelam chodzic w kurtce po domu, jednak zakup tej artctic parka sie naprawde oplacil!! Na tyle przyzwyczailam sie do marzniecia, ze 18 stopni to dla mnie full wypas. Tyle z wiesci mieszczucha:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z Ciebie to chyba byłby dobry mors. Jak mam 18 stopni, zamykam się w sypialni z wszystkimi psami, żeby mnie grzały i ubieram na cebulkę :-)

      Usuń
  9. Byłam na samym poczatku drogi z wnioskami, udałam się do LGD i na tym się skończyło, uznałam, że za cienka jestem, żeby przez to przebrnąć. Życze cierpliwości, no i powodzenia. Te Wasze mebelki przed i po woskowaniu i bez wprawiaja mnie w niemy zachwyt, cuda, cudeńka. Ja przywlokłam ostatnio stare krzesło, ale wymaga tapicera, oczywiście spróbuje sama ubrać go na nowo, zobaczymy, co z tego wyjdzie. Riannon najlepsza metoda na zimno, jak mówi Tomek, to wyjść na dwór, poodśnieżać, albo pobiegać na nartach, jak wrócisz będzie Ci gorąco i tak w kółko :) My w tym roku zrobiliśmy duży zapas opału, ale jak usłyszałam od leśniczego ile już kosztuje buk w lesie, to chyba przestanę dokładać do pieca, nie wiem jak u Was, u nas cena w lesie już 170 złotych za kubik.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam dużo siewek brzozy na polach i wzdłuż rowów. To wszystko trzeba i tak usunąć. Mam więc swój darmowy opał. Na razie jest super, bo w domu 21 st. Co do metod, to faktycznie, na zimno najlepsza jest praca :-) Odśnieżać nie ma za bardzo co, bo śniegu tak wiele nie napadało. A teraz te resztki są i tak zmrożone. Na nartach nie jeżdżę :-( Biegam za to z psiakami non stop i z tą brzozą do pieca, albo poleruję biurko. Robota to się zawsze znajdzie :-)
      Szkoda, że się poddaliście. Spróbować zawsze warto. Każda LGD robi szkolenia ze składania wniosków. Może kiedyś spróbujecie ;-)

      Usuń
  10. Ja mam kontakt tylko z wnioskami o dopłaty unijne do naszej łąki, ale i tak sama nie zabieram się za to, idę na łatwiznę i kroki kieruję do doradztwa rolniczego, tam robią za drobną odpłatnością, ale też czasami mylą się.
    Te płachty papieru, jeszcze więcej instrukcji do nich, odstraszają bardzo zwykłego śmiertelnika, ale ponoć wszystko dla ludzi. Strasznie fajne rzeczy wyjmujesz z tych swoich przepastnych stodół, strychów, pewnie jeszcze niejedną rzeczą nas zaskoczysz, i fajnie idzie Ci to odnawianie, może Mateus poradzi w sprawie nadgryzionego biurka, pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. My staramy się sami sobie radzić z wnioskami. Do tej pory wszystko się udawało, nawet wygraliśmy sprawę z ARiMR, bo posądzili nas, że zawyżyliśmy uprawy.
      Do biurka trzeba dobrać lub dorobić listwę. Dziury to nie problem- zaszpachluje się.

      Usuń
  11. Witam
    Czytuję regularnie ale jakiś marazm mnie ogarnął by chociaż odrobinę energii z siebie wykrzesać i w klawisze podusić :)))
    Ale ta biblioteczka o szybsze bicie serca mnie przyprawiła ...cudeńkiem już była przed woskowaniem, a po to już zabytek do muzeum i nie dotykać ... piękna.
    Mam pytenie, jakim woskiem ją potraktowałaś ?, jeśli można :)
    Co do biurka to może jakiś konkursik rozpisać na legendę do tej dziury, tak na potrzeby muzeum :)))
    Przeczytawszy regulamin muzeum, Jackowi najbardziej spodobał się w 2 rozdziałe, 9 paragrafie, 1 punkt ... zwłaszcza początek :)
    I mam jeszcze malutką prośbę, brak mi na Twoim blogu banerka do muzeum, tam u góry pod gospodarstwem agroturystycznym, albo nad.
    Tak jakoś pomyślałam :),jest w "warto zajrzeć" ale tak skromniutko, a przecież macie czym sie chwalić !!!

    U nas zimno, w nocy -25C, teraz słonecznie -10C
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że można :-) Używamy wosku Antiquaire firmy Starwax o barwie średni dąb.
      Tak, banerek miał być wstawiony, ale tak się zakałapućkałam w ten wniosek, że cały świat mi przesłoniło. Na dniach wstawię.
      Co to za punkt, muszę sprawdzić :-)...
      A tak :-) Jak widać, poszukiwania terenowe klepnięte przez ministra, pozwalają nam na legalne grzebanie w ziemi, oczywiście za zgodą właściciela terenu :-)

      Usuń
  12. Czy skoro ten bohomaz zniknął, mogłabym otrzymać go w prezencie i zawiesić na swojej ścianie? Zachwycił mnie, jest cuuudowny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś jak na razie jedyną fanką bohomaza. Tak naprawdę to niestety, on z nami wciąż jest, ukryty zaledwie pod warstwą nowej farby. Nasi następcy będą mieli kiedyś fajną niespodziankę ;-)

      Usuń
    2. Ech, szkoda... To może chociaż zdjęcie? :)))

      Usuń
    3. A proszę bardzo :-) Nie przejmuj się ACTA, ściągnij sobie śmiało :-)

      Usuń
  13. Ja poproszę trochę tego Twojego zapału, determinacji i energii tak trochę przez eter.. :))) U mnie się wali, grzeźnie i takie tam... i mam deficyt w tej materii ..ale powol iwracam znów do wirtualnej rzeczywistości :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O jej. Mam nadzieję, że to walenie i grzęźnięcie jest tylko chwilowe i wszystko wróci do normy :-)

      Usuń
  14. Hmmm, nie chcę by wyszło namolnie, ale stęskniłam się, chętnie bym poczytała co tam u Was ciekawego się dzieje. Wnioskuję o nowy post :D Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :-D Powoli wygrzebuję się spod papierów, zatem pewnie wkrótce coś z siebie wyduszę :-DDD

      Usuń
  15. Riannon przyznaj się co to za ukryta lektura na blacie obiadowym.Po"Brombie..." ha ha
    nic Mnie nie zaskoczy :-)
    Bohomaz przedstawia śliczną kaczuchę , co trzyma różyczkę.
    Kopiować nie będę :-)
    Za to meble tak pięknie wypieszczone przez Ciebie wzbudzają podziw i zazdrość.To są meble z duszą bez dwóch zdań!Czego Wy nie macie na tym strychu?
    Na widok biurka to Mi kopara opadła, nadaje się do muzeum jak nic!
    A odnośnie pozyskiwania środków z Unii Europejskiej: procedury zniechęcają, szkolenia zamęczają, ale warto, naprawdę warto
    - nie tylko w dziedzinie , w której WY działacie obecnie.
    Moja siostra doszkalając się powiedziała, że w Unii to pieniądze leżą na ziemii, tylko trzeba umieć je zgarniać.
    Kupę kasy dofinansowywuje do kształcenia się itp.
    Odnośnie tej Obleśnikowej kanapy-chcecie ją wywalić?
    Obleśnik się chyba zapłacze...
    Ciągle Mu coś zabieracie?:-)
    Pozdro!
    U Nas dzisiaj ciepło minus 10 :-)

    OdpowiedzUsuń