Prywatne Muzeum Techniki
i Rzemiosła Wiejskiego jest projektem naszego życia. Zabrzmiało cokolwiek
patetycznie, prawda?
Miałam o tym napisać, jak
dostanę potwierdzenie z Ministerstwa Kultury o spełnieniu wszystkich warunków i
wpisaniu muzeum na listę. Będę mogła wówczas oficjalnie używać nazwy „muzeum”.
Tyle jednak szumu się wokół tej sprawy narobiło, a Ministerstwo może przewlekać
decyzję jeszcze kilka miesięcy, że czekać nie będę, bo eksploduję.
Po dziesięciu latach
życia we względnej stabilizacji i bez perspektyw na jakieś nowe szaleństwo,
zaczęłam po prostu się dusić. „Obyś zawsze miał o czym marzyć”- taka powinna
być podstawowa kwestia, którą życzy się ludziom. A nie „spełnienia wszystkich
marzeń”. Moim największym marzeniem był dom na wsi. Kiedy marzenie się
spełniło, wypadało spuścić kurtynę i napisać „i żyli długo i szczęśliwie”.
Zastanawialiście się, co jest po tej drugiej stronie bajki? Tylko codzienna
praca, zmaganie się z rzeczywistością, konfrontacja wyobrażeń z dniem dzisiejszym.
Gdzie jest tu miejsce na marzenia i nowe wyzwania?
Nie, to nie jest kolejne
moje małe niegroźne szaleństwo. To nie robienie mydła, czerpanie papieru,
dekupażowanie szafy, czy pirografia. To projekt, nad którym w teorii
spędziliśmy już kilka dobrych lat, a który zdeterminuje nasze życie na lata
kolejne. Nie wiedzieliśmy, jak podejść do tematu, w jaki sposób się w tym
wszystkim odnaleźć. Początkowo myślałam o współpracy z Urzędem Gminy. Naiwnie
myślałam, że mając chęć, zapał, przedmioty, uzyskamy jakąś pomoc w pozyskaniu
miejsca na ekspozycję, fundusze na organizację. Nie ma niestety klimatu dla
takich przedsięwzięć. Ludzie, którzy mają wpływ na wygląd naszej gminy są
kompletnie z innej epoki. W tym roku dojrzeliśmy do tego, aby spróbować
zorganizować to sami na podstawie istniejących paragrafów określających zasady
organizacji prywatnych muzeów. Po zatwierdzeniu regulaminu będziemy starać się
o unijne dotacje na remont sali ekspozycyjnej i konserwację zabytków. Jesteśmy
też przygotowani na to, że zostaniemy z tym zupełnie sami. I wiecie co? Też sobie poradzimy!
Od tej pory temat muzeum
będzie przewijał się przez blog dosyć często. Będę opowiadała Wam o zmaganiach
z urzędnikami, o konfrontacji przepisów z rzeczywistością. Dziś powiem tylko,
że w połowie października złożyliśmy
wniosek o zatwierdzenie regulaminu muzeum do Dyrektora Departamentu
Dziedzictwa Kulturowego, pana Jacka Milera. Czekamy na jakąkolwiek odpowiedź.
Już na samym wstępie
zostaliśmy wyróżnieni przez portal wspierający tego typu inicjatywy i zaproszeni
do udzielenia wywiadu. Zainteresowanych serdecznie zapraszam, podobno
gadam tam z sensem :-) Wywiad wprowadzi Was w temat.
P.S. Oczywiście,
honorowym eksponatem w naszym muzeum będzie Chłop, jako podstawowe i niezbędne
„narzędzie rolnicze” dla gospodarstwa wiejskiego, nieżaleznie od czasu.
Z czasem zadbamy o strój z epoki.
Info dla Admina R-O: zdjęcie przedstawia również ofensywną postawę Chłopa wobec niemieckiego zombiaka.
Tak wyobrażam sobie Chłopa w spotkaniu z niemieckimi zombiakami:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=FvRByG04ZME&feature=related
aha, proszę nie oglądać filmiku jeśli ktoś właśnie coś je, albo dopiero coś jadł - przedstawia bowiem rasowych germańskich zombiaków w całej okazałości
OdpowiedzUsuńDopiero coś jadłam i mi się nieco zwróciło. Czyli germańscy zombiacy są realnym zagrożeniem, a ja sobie lekceważę temat! Dam znać, jak będą przekraczać granicę ;-)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że odkryłam Twój blog. Odtąd każdy wpis będzie wyczekiwany :)
OdpowiedzUsuńgooocha- Dzięki za odwiedziny, serdecznie zapraszam, zawsze będziesz mile widziana :-)
OdpowiedzUsuńGRATULACJE SERDECZNE!!!
OdpowiedzUsuńKiedyś może będziemy czerpać pełnymi garściami z Waszych doświadczeń :D
Pzdr.
Go i Rado- bardzo chętnie pomożemy, jak tylko przetrzemy wszystkie te szlaki. Na razie czujemy się jak pionierzy. Nikt nic nie wie, do wszystkiego dochodzimy sami.
OdpowiedzUsuńCóż można dodać...trzymam kciuki Pani Kustosz, oby plan się powiódł i przyniósł Wam dużo radości oraz satysfakcji :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńRiannon Ty nie masz czasu na nudę :) Gratuluję pasji i realizacji tych pasji. Za nowe przedsięwzięcie trzymam kciuki :)
OdpowiedzUsuńTo teraz będę mówiła znajomym, że jadę nie na agro tylko do Muzeum na urlop :-)) Oby wszystko się udało, zrobimy Wam dokładne fotosy eksponatów.Co ty Na to?
OdpowiedzUsuńMamy chętkę na te przetarte szlaki. Póki co, mamy KLASKANIEM OBRZĘKŁE PRAWICE i nie żałujemy :DDD
OdpowiedzUsuńPzdr.
Szczerze gratuluję i życzę wytrwałości! Rozbudzanie entuzjazmu gminnego i powiatowego, to niezła orka na ugorze.:) Nasze lokalne władze podniecają się jedynie tym, co przypomina ich marzenia o miejskości.
OdpowiedzUsuńŻe dacie radę - nie mam wątpliwości!
Go i Rado- podeślę Wam na maila ważny artykuł dla osób, które myślą o założeniu prywatnego muzeum. Ewentualnie można go przeczytać w bieżącym numerze "Odkrywcy". Na prowincji magazyn nie do dostania.
OdpowiedzUsuńYarnAndArt, Anovi - Dzięki :-*
Za horyzontem- nie wiem, czy wiesz, na co się porywasz, ale trzymamy Cię za słowo! Dokumentacja fotograficzna, to podstawa.
M.- Dzięki :-) Nasza gmina przekwalifikowała się na miasto kilka lat temu. Ludziom podnieśli czynsz, podatki, etc. Masakra jakaś. U nas jest klimat na totalne zasyfienie tej cudownej okolicy. W gminie dążą do postawienia wiatraków, za Kwisą chcą wydobywać uran!
Nie mamy wyjścia, kochani. Tyle szumu się narobiło wokół naszego projektu, że byłby to prawdziwy obciach, gdybyśmy polegli.
Gratuluję, podziwiam, trzymam kciuki!!!!
OdpowiedzUsuńJesteście naprawdę niesamowici :-))))
Kontrolerka - :-*
OdpowiedzUsuńGratulacje! A CHŁOPA trza wyeksponować :)
OdpowiedzUsuńGratuluje i podziwiam, wiem ile trudu trza sobie zadac, żeby zbierać i zadbać o takie przedmioty, jestem pod wielkim wrażeniem, życze powodzenia i oby jak najszybciej przyszły dobre wieści. Warsztat tkacki mnie też się marzy, tym bardziej, że wieść gminna niesie, że właśnie w naszej chałupie był taki. Sama zbieram takie przedmioty, teraz już trudniej upolować coś za pszysłowiowe grosze. Drewnianą wialnię oddałam znajomemu, bo nie było jej gdzie trzymać.
OdpowiedzUsuńRiannon GRATULACJE! dla Was, bo przebić się z taką sprawą, mimo że zasługującą na wszelką pomoc ze strony państwa, na pewno trudno i trzeba dużo silnej woli żeby się nie poddać. A może warto założyć jakąś fundację, chętnych na zakup cegiełki na Wasze muzeum na pewno by się znalazło wielu. Dzięki Tobie dowiedziałam się że istnieje takie wirtualne muzeum! Super! Jestem pełna podziwu!
OdpowiedzUsuńEla G-P- Chłop to podstawa, jak nie przymierzając, amen w pacierzu :-)
OdpowiedzUsuńJola- ja takiego warsztatu, jak tu stał, to nie dostanę. Zajmował on całe pomieszczenie i opierał się o ściany. Ale chociażby taki przykładowy przydałby się do pokazów.
Anula- taki właśnie mam zamiar. Jak przepchniemy wszystkie sprawy związane z muzeum, chciałabym przy nim założyć fundację, aby mieć fundusze na warsztaty i pokazy, na nowe zabytki, czy konserwację. W statucie jest, że muzeum może pozyskiwać darowizny, zatem na razie też nic nie stoi na przeszkodzie, aby chętni nam pomogli. O tym będę pisać, jak muzeum zostanie zatwierdzone przez Ministerstwo Kultury.
Świetny pomysł! pamiętam, że pokazywałaś również maszyny rolnicze w jakiejś opuszczonej zagrodzie, może można i stamtąd coś odzyskać. Takie różne warsztaty i pokazy bardzo mnie nęcą, i nauczyć się można fajnych rzeczy, wypoczynek, a przy okazji coś dla ducha, powodzenia, serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMaria z PP- Przede wszystkim właśnie na podstawie tych maszyn rolniczych powstanie muzeum. Na razie ich nie kataloguję, bo są wrzucone do stodoły i stoją w sadzie. Od wiosny będą poddane konserwacji i wciągnięte na listę zabytków.
OdpowiedzUsuńPamietam jak pisalas, ze marzycie o tym aby powstalo muzeum tych zapomnianych juz przedmiotow rolniczych.
OdpowiedzUsuńWielkie gratulacje samego pomyslu! Posiadacie wiele fantastycznych maszyn i urzadzen, wiec zycze powodzenia i trzymam kciuki za to przedsiewziecie.
Musze Cie zmartwic, Twoj Chlop na eksponat nie nadaje sie i jeszcze dlugo nie bedzie:))))
Seredcznosci!
Jesteśmy pod WIELKIM wrażeniem. Kiedyś (przed wojną) istniały w wielu miejscowościach naszego regionu "heimatowe" izby regionalne ,takie mini-muzea wnętrz (a właściwie tradycji i rzemiosła).Po wojnie zlikwidowane i rozszabrowane albo -docelowo- spryzmowane w magazynach nieco kuriozalnego muzeum etnograficznego we Wrocławiu. Rzemiosło w takich muzeach obejmowało (w skrócie):malowane meble+ kołowrotek+ obrazy na szkle. Ciekawe, ale oparte na zasadzie "wejść i wyjść". Czyli dla amatorów gatunku. Muzeum sprzętów rolniczych daje faktycznie znacznie większe możliwości - to jak różnica między kilkoma starymi mundurami w gablotach a ekspozycją czołgów i armat:) Dla mnie ,i zapewne tak zwanego przeciętnego turysty-zasadnicza;).Będziemy wypatrywać eksponatów. Dozgonnie kibicujemy.
OdpowiedzUsuńPS. Dziękujemy na naprowadzenie na MyViMu (I czyja to czaszka;))
Ataner- Chłopa się jakoś zagospodaruje, tak czy siak :-)
OdpowiedzUsuńMateus- dołączyliście trochę później i nie mieliście jeszcze okazji poznać Iwana. Zrobiłam mały dowcip czytelnikom, taką małą wkrętkę na jego temat tutaj:
http://tuskulum-riannon.blogspot.com/2011/03/czerwonoarmista-iwan-kopytko-i-wagon.html
A tu było sprostowanie w następnym wpisie:
http://tuskulum-riannon.blogspot.com/2011/03/aneks-do-iwana-czyli-kwestia.html
Iwan pochodzi z czasów, kiedy nawet ludzkie zwłoki były towarem reglamentowanym i studenci medycyny uczyli się na plastikowych odlewach.
Bardzo bym chciała doczekać takich czasów, gdzie w każdej wsi będzie podobna atrakcja- a to wystawa, a to prywatne muzeum, kolekcje, pokazy. Mam nadzieję, że pociągniemy za sobą jeszcze kogoś.
Kilka naszych maszyn rolniczych prezentowałam tutaj:
http://tuskulum-riannon.blogspot.com/2011/01/zapomniany-swiat-konne-maszyny-rolnicze.html
Życzę Wam powodzenia w tym przedsięwzięciu i obyście zawsze mieli o czym marzyć :)
OdpowiedzUsuń