Dla rodziny odzyskanie Dworu na Woli Zręczyckiej oraz
wszystkie te rzeczy, które dzieją się w konsekwencji i dookoła tej sprawy, znaczą
bardzo wiele. Strona internetowa, którą stworzyłam na potrzeby zarówno
przywołania pamięci o historii rodziny, jak i będąca w przyszłości dokumentacją
naszego życia we Dworze, to jedna z takich właśnie ważnych dla rodziny spraw. Ja,
chociaż coraz bardziej wkręcam się w te rodzinne historie, a ich opisywanie
sprawia mi ogromną przyjemność, zachowuję do tego co piszę właściwy sobie
dystans. I tutaj pojawia się mały problem, że nie wszystko, co bym chciała,
mogę napisać. Rodzina, czyli Chłop i Mamuśka, mają nieco inne spojrzenie na
własną historię, które szanuję i nie zamierzam się za bardzo wychylać. Jak w
każdej rodzinie, na przestrzeni wieków, zdarzały się jakieś drobne „smaczki”, o
których chętnie bym napisała, bo ludzie lubią pikantne szczegóły. Na razie
jestem stopowana, bo tego nie powinnam pisać, a tamtego nie wypada. Zostałam
ostatnio delikatnie skarcona, kiedy poświęciłam któremuś z pra-wujów akapit pisząc,
że jego głównym zajęciem było latanie za "krakowskimi spódniczkami".
-A nie, nie-rzekł Chłop- To nieładnie tak o nim pisać.
Kilka dni temu popełniłam wpis o wybrykach i przygodach
partyzantów na Woli. Opisałam pewne zabawne wydarzenie, nazwałam sprawy wprost,
nie owijając w bawełnę. Pozwoliłam sobie opublikować tekst bez cenzury.
-A nie mogłaś napisać tego bardziej subtelnie? Musiałaś tak
dobitnie pisać, że chłopaki zasrali cały las?- rzekł z lekką nutą potępienia Chłop.
Pomyślałam sobie, że go zaraz pacnę w ucho. Chyba mu się
jakieś klepki w głowie poprzestawiały, bo najwyraźniej Chłop przepoczwarza mi
się w Arystokratę.
Mogłam, kochanie. Oczywiście, że mogłam napisać, iż kwiat
polskiej męskiej młodzieży, w antrakcie heroicznej walki o wolność ojczyzny, na
skutek zabezpieczenia prowiantu z mleczarni przed zakusami wroga, spożył ów
nabiał, po czym roztoczył po całym lesie dworskim woń z trzewi dalece odbiegającą
aromatem od zapachu róż rozkwitłych letnią porą.
Zapraszam na wpis bez cenzury:
Ja bardzo lubie Twoj styl pisania /przekazu/ :) Pewna doza prawdziwej rzeczywistosci nikomu nie zaszkodzi :) Twoje poczucie humoru jest absolutnie na miejscu jak dla mnie. No zasrali i tyle, zdarza sie :)
OdpowiedzUsuńDzisiaj bedziesz miala kolejny opiernicz od Chlopa, zobaczysz ;)
Pozdrawiam serdecznie :)
Tak, Chłop powie: "I znowu sobie robisz jaja z Chłopa..." ;-)
UsuńAle na całe częście:
1. Chłop bardzo lubi być bohaterem wpisów, zawsze się dopomina: "A piszesz coś o Chłopie?"
2. Chłop ma poczucie humoru, inaczej nie byłby MOIM Chłopem ;-)
Trzeba było dodać, że kwiat polskiej młodzieży męskiej zrobił to wyłącznie z braku kakuarów.
OdpowiedzUsuńNo, no, postawienie kakuarów dla 80 chłopów to byłoby wyzwanie :-) Ciekawe, co by na to niemce powiedziały, jakby to zobaczyły? :-)
Usuń-Dla kogo te kakuary?!
-No, proszę Pana Niemca, a dla kogóż, jak nie dla partyzantów :-)
Poza tym obawiam się, że kakuary i tak by tego nie uniosły :-)
Jawohl - odrzekły niemce. Ordnung muss sein.
UsuńNo ja nie wiem, czy o takie pisanie Chłopu chodzi?
OdpowiedzUsuńNo przecież ładnie napisałam, buuu... Był podmiot liryczny w postaci Chłopa, był wątek matki, były cudne okoliczności przyrody, takie jak las, róże i rozmaite wonie. Był wątek romantyczny w postaci rozdarcia mojej duszy... Czegóż chcieć więcej?
UsuńZwłaszcza rozmaite wonie.
UsuńAle gdybyś to napisała tak, jak chciałby Chłop, to nie byłby już Twój styl pisania o!
OdpowiedzUsuńTo też usiłuję znaleźć jakiś kompromis. Na razie :-D
UsuńBo co innego przy obiedzie opowiadać o rodzinnych wpadkach a co innego opisywać to publicznie. Przypomniały mi się moje ciocie a raczej ciociobabcie. Wolę czytać niecenzurowane.... : )
OdpowiedzUsuńKażdy woli ;-) A ja kieruję się w życiu zasadą "czyń drugiemu to, co i tobie miłym jest" :-)
UsuńW poczucie humoru Chłopa wierzę niezłomnie i mam nadzieję, że cenzura nie będzie zbyt intensywna. Musisz wszak zachować swój barwny styl, przesubtelnienie też nie jest za dobre.
OdpowiedzUsuńZ drugiej strony, nie wiem, czy mój śp Tato byłby zachwycony, jakbym opisała, jak to dziecięciem będąc objadł się po kryjomu kiełbasą w Wielki Piątek, schowawszy ją uprzednio w dziupli i tak się pochorował, że całe święta nic nie jadł...:)
Nie zapomnij o głosowaniu na kicz!
Bo gdybyś chciała zagłosować, to wejść trzeba przez stary post. Nie wiadomo dlaczego blogger nie pokazuje, że jest nowy wpis - bo jest!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście mam nieodświeżony Wasz post, dobrze, że dałyście znać, to zdążę zagłosować :-)
UsuńNo cóż, może powinnaś Chłopa tytułować Pan Hrabia od następnego wpisu. To może i cenzurę uchyli, jak go tak awansujesz.:-)
OdpowiedzUsuńChłopem to Chłop jest z racji KRUS-u :-) Niestety, nie mogłabym uwiarygodnić pisania o nim per Hrabia.
UsuńTy Anetko nawet jak cenzurujesz wpis, to w takim stylu, że wszystko wiadomo ;-))
OdpowiedzUsuńOboje macie takie poczucie humoru, jak lubię: lekko zgryźliwe ;-))) (wiesz, że nie lubię słodyczy... ale to Twoje rafaello ;-D)
No właśnie. czy uda mi się troszeczkę stępić moją zgryźliwość pisząc na drugim blogu? Hm... zobaczymy ;-) Na pewno jednak nie wyrzeknę się swojego stylu, gdyż wyraża on moją osobowość.
UsuńTrochę smutną mamy historię o wybrykach polskiej powojennej młodzieży... Mój pradziadek i jego syn zostali przez takich zgładzeni na własnej ziemi, gdyż dziadek nie zgadzał się żeby syn przystąpił do partyzantki. Przyszli i załadowali kulki oszczędzając łaskawie babię i prababcię... Tragiczne. Teraz o tym lepiej nie mówić bo potomkowie tamtejszych partyzantów jeszcze mogą krzywdę zrobić :(
OdpowiedzUsuńTrochę smutny komentarz. Ale i smutny temat.
Pozdrawiam serdecznie
Witaj Aniu, dziekuję za komentarz. Niestety, świat nigdy nie jest czarno-biały, choć niektórzy bardzo by tak chcieli. W czasach komuny partyzantów opluwano, potem przyszła rehabilitacja i niemal wynoszenie ich na ołtarze. Tymczasem prawda jest zawsze pośrodku, a ludzie są ludźmi. W każdym środowisku są kanalie i choć to niepoprawne politycznie, trzeba o takich rzeczach mówić.
Usuń