O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

niedziela, 17 marca 2013

Mroczne oblicze Pogórza Izerskiego.


 Od niemal trzech lat pokazuję Wam tutaj życie jak z sielskiego obrazka. Piękne widoki na okolicę, zabytki, przysypane śniegiem pola i łąki, domowe sery i pyszne żurki, złote sztabki i miłe ludzkie relacje. Tymczasem pod tą piękną powłoczką kryją się czasem krew w żyłach mrożące historie.

Pewnego wieczora, pod koniec lat 90-tych siedziałam sobie przed telewizorem w naszym wrocławskim mieszkaniu. Pamiętam jak dziś, kiedy w wiadomościach usłyszałam informację, że w okolicach miejscowości Leśna doszło w lesie do strzelaniny, w wyniku której zginęło pięć osób. Początkowo wiązano to z porachunkami mafijnymi, ale wkrótce okazało się, że była to pomyłka i ludzie ci zginęli przypadkiem. 
Słowo daję, że nie mam pojęcia dlaczego akurat ta informacja zapadła mi w pamięci. Nie miałam wówczas pojęcia, gdzie jest miejscowość Leśna i że za kilka lat będę mieszkała 2 km od tego miejsca. Asfaltowa droga biegnąca przez las, to dziś nasza trasa do weterynarza, który ma gabinet w Leśnej. Na drzewie przybity jest krzyż, a niegdyś często widywaliśmy zapalone znicze, mimo że od wypadku minęło już sporo czasu.

Nasza okolica w latach 90-tych była objęta „opieką” mafii Carringtona. Zajmował się on głównie przemytem spirytusu i papierosów. Miejscowa ludność pracowała dla tego człowieka z kilku powodów. Po pierwsze, w latach 90-tych, kiedy upadły gospodarstwa rolne, jakoś trzeba było związać koniec z końcem, a po drugie Carrington był uznawany za bardzo solidnego pracodawcę. Charakteryzował się tym, że był lojalny względem swoich ludzi i to niezależnie, jak wysoko w hierarchii znajdował się jego pracownik. Jednym zdaniem Carrington dbał o ludzi i przejmował się ich losem. I to bardzo. Jest do dziś tutaj bardzo ciepło wspominany.


Do historii  miejscowych opowieści przeszła jedna z bardziej spektakularnych akcji, po której mało kto miał ochotę na konfrontację z Carringtonem. Bogacący się na przemycie Carrington był łakomym kąskiem dla konkurencji. Jedna z mafii postanowiła przejąć jego interes. Wysłani ludzie uprowadzili pracowników Carringtona i uwięzili ich w jakimś odludnym miejscu, jeśli dobrze pamiętam, w okolicach Lubomierza.
Myślicie, że szef odwrócił się plecami do swoich ludzi? Nie dosyć, że zorganizował akcję odbicia swoich pracowników, to jeszcze wysłanników mafii, będących na gościnnych występach w naszej okolicy, znaleziono jakiś czas potem utopionych w studni. 
Tak właśnie dba się o swoich przyjaciół.

Historia Carringtona jest już przeszłością, choć jeszcze żywo pamiętaną przez mieszkańców. I co najciekawsze, ciepło wspominaną. Nie wszystko jednak należy do historii. Przetrwała bowiem idea. O los przyjaciół i o ich interesy dbamy tutaj nadal. Niech za tymi słowami przemówi przykład:

Jeden z dobrych kolegów Chłopa, człowiek miejscowy, znany z różnych hmm… ciekawych kontaktów, opowiedział nam pewną historię, która może wpisywać się w tradycję spuścizny po Carringtonie.
Jego dobry znajomy kupił na allegro generator, który okazał się wadliwy. Sprzedawca został o tym poinformowany oraz uprzejmie poproszony o zwrot pieniędzy. Niestety, nie poczuwał się do uregulowania zobowiązań, przestał odpowiadać na maile, nie odbierał telefonów.

-I co- mówi kolega- Sytuacja wyższa. Przecież każdy z nas może znaleźć się w podobnych okolicznościach, koledze trzeba pomóc. Nie ważne, że daleko, nie ważne, że dzień trzeba poświęcić. Dziś jemu pomożesz, jutro on pomoże tobie.

Wspaniały przykład lojalności i wsparcia.

W tym przypadku obeszło się bez interwencji i bez podróży. Wystarczyło roztoczyć przed nieuczciwym sprzedawcą wizję, co stanie się, jak wpadnie mu do domu ekipa.

-Pamiętaj- mówi kolega do Chłopa- Jak ty, czy ktoś z Twoich bliskich będzie miał jakieś kłopoty, będzie zalegał z pieniędzmi lub skrzywdzi ci babę, mówisz słowo i masz ekipę.

Wielu ludzi pyta się nas, czy nie boimy się mieszkać na odludziu.  Hmm… cóż my mamy odpowiedzieć…
My nie. To niech inni się boją :-)

9 komentarzy:

  1. Mafia na calym swiecie dziala tak samo - mniej-wiecej.
    Problem zaczyna sie, kiedy jest ich kilka i walcza o swoje. Wtedy jest tak jak np. jak na przedmiesciach wielkich miast w USA. Wyciagam ten przyklad, bo widzialam na wlasne oczy. Jestes w niewlasciwym miejscu, o niewlasciwym czasie i masz duza szanse na odstrzelenie lba a przynajmniej bycia ofiara. Polska to jes maly pikus, aczkolwiek tutaj wszelki wiekszy interes/firma/biznes bez przychylnosci mafii nie pociagnie. Wychodzisz poza pewien poziom obrotow - masz do czynienia z byla especja i nomenklatura. Dalej nie pojedziesz, o czym sie przekonalo mnostwo ludzi... jednym z najbardziej medialnych kozlow ofiarnych byl R. Kluska.

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak, pamiętam tę sprawę z Optimusem. Oczywiście, oficjalnie dziś mówi się o tym, że takie sprawy miały miejsce w latach 90-tych, a dziś mafii już nie ma. Tymczasem, co rusz dowiadujemy sie o jakichś dziwnych przypadkowych samobójstwach ważnych dla kluczowych spraw osób. Śledzę wówczas to, co piszą dziennikarze i co mówi się na ten temat w TV i włosy stają mi na głowie. Większość ludzi wierzy w to, co się mówi i co przeczytają, rzadko kto ma umiejętność wyciągania własnych wniosków na podstawie faktów. Mówię tu o racjonalnych zdroworozsądkowych wnioskach, nie o teoriach spiskowych.
      Wystarczy sobie przypomnieć, jak lata temu zrobili wariata z Leppera, kiedy mówił o Talibach w Klewkach. I co się parę lat później okazało? :-) Nie mówiąc już o tym, jak skończył żywot wyżej wymieniony.

      Usuń
  3. Niestety, to, co piszesz to prawda. Nie chciałabym mieć do czynienia z takimi ludźmi i mam nadzieję, że nigdy się z nimi nie zetknę. Brzydzą mnie, zniesmaczają, wzbudzają odrazę i strach, bo to często ludzie ze spaczoną psychiką. Taki ciemny światek to obrzydliwość, ale jest wszędzie, w wielkim mieście i małej wioseczce. Nienawidzę wszelkich układów, wojny podjazdowej, manipulacji, wykorzystywania siły czy jakiejkolwiek przewagi w osiąganiu swojego celu po trupach.
    Jakiś czas temu znajomy opowiadał mi, jak to mafia rządzi knajpkami i jak traktują tych, którzy się nie chcą podporządkować. Coś okropnego. Żal mi jednak tych bandziorów i życzę im z całego serca, aby sparwiedliwość dopadła ich w najmniej oczekiwanym momencie.
    Przyszła mi refleksja na temat przyjaźni, bo każdy ma pewnie w tym zakresie doświadczenia dobre, ale i rozczarowania. Słowo przyjaciel to wielkie słowo, dla niektórych jednak niezrozumiałe. Przyjaciel to ktoś, kto trwa przy nas na dobre i złe, który nas rozumie i wspiera, który cieszy się z nami i z nami płacze, który wytyka nam błędy w dobrej wierze, ale przede wszystkim umie przyznać się do własnych. To ktoś, na kogo zawsze, niezaleznie od okoliczności możemy liczyć.
    Życzę Wam wspaniałych przyjaciół, nie wielu, ale choć jednego lojalnego i prawdziwego.
    A tacy z mafii niech kiszą się w swoim światku, oby nigdy ich drogi nie krzyżowały się z naszymi.

    OdpowiedzUsuń
  4. Egzekucje i porachunki ludzi Carringtona to staje się Modrzewie. Chyba, osobiście nie znam. Wobec mnogości komentarzy, których nie rozumiem - spokoju życzę i uzdrawiam, Przemek

    OdpowiedzUsuń
  5. Mnie też podoba się ta mrożąca krew w żyłach opowieść. I wierzę, że jest prawdziwa, jednak nie dostrzegłam w niej żadnych dziwnych podtekstów.
    Kiedy upragniony wyjazd? Spakuj się, zrób przed wyjazdem ostatnie korzystne zakupy, a potem zapomnij o wszystkim i odpocznij. I wróć, i opowiedz jak było - troszkę Ci zazdroszczę Prowansji, ja tam byłam dwa lata temu i tęsknię...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyjeżdżam w piątek. Jeśli nie skupię na tym myśli, zapomnę połowy rzeczy! Szczegóły postaram się tutaj napisać jutro. Na KZ też się coś ukaże i to jeszcze dziś :-)

      Usuń
  6. widzę, że coś mnie ominęło i wcale mnie to nie martwi oceniając po śladach.

    mam nadzieję Riannon, że nie zostawisz k-z odłogiem.

    a horror-story całkiem fajne :]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postaram się jakoś to udźwignąć, choć chwilowo jestem nieźle tym wszystkim oszołomiona.

      Usuń