Jeśli na blogu nic się nie dzieje oznacza to, że dużo dzieje
się w realu...
Po tej całej paranoi opisywanej w kilku poprzednich wpisach,
związanej z numerkiem w Agencji, nastał czas względnego spokoju psychicznego.
Emocje się wyciszyły i zapanowała sielanka. W poniedziałek (dzień przed końcem terminu) udało się złożyć wniosek o dofinansowanie projektu i w tej chwili
już od nas nic w tej kwestii nie zależy. Czekamy na decyzję z LGD. Może być
trudno, bo w tym naborze było bardzo dużo wniosków.
Fakt, że miałam ostatnio na uczelni zajęcia tydzień po
tygodniu spowodował dziwne zawinięcie się czasoprzestrzeni. Jak wróciłam z
ostatniego zjazdu okazało się, że zostało zaledwie kilka dni do Świąt, a ja w
ciągle jestem w lesie. Święta spędzamy sami, niemniej jednak bardzo lubimy
tworzyć dla siebie świąteczny i miły nastrój.
Upiekłam zatem całe pudło pierniczków, które czekają jeszcze na
ozdobienie lukrem. Nie wiem, czy zdążą zmięknąć do Świąt. Pożremy je
niezależnie od stanu skupienia, nawet w postaci twardzieli :-)
Lepienie pierogów i uszek do barszczu wciąż jeszcze jest
przede mną.
W ostatni weekend wyjechałam ledwo wydostając się spod
śniegu...
...a jak wróciłam zastałam brzydką jesień.
Pobyt we Wrocławiu wykorzystuję na uzupełnienie swoich
zasobów, przede wszystkim tych związanych z hobby. Mam taką
ulubioną pasmanterię, gdzie można dostać cały asortyment kordonków Aida do
frywolitki. Zrobiłam sobie zapas:
W pasmanterii rozbawił mnie sprzedawca:
-Bo wie pani, jak kiedyś ktoś pytał się o frywolitkę, to ja
myślałem, że ma na myśli frywolną kobietę...
-Ależ jedno drugiego przecież nie wyklucza!- nie byłabym
sobą, gdybym nie wtrąciła czegoś takiego :-)
-Tak... -zamyślił się sprzedawca. -Frywolna i jednocześnie
zdolna...
Z tych cudnych nitek dziergam sobie to i owo. Tym razem
postawiłam sobie wysoką poprzeczkę. Postanowiłam zrobić serwetę.
Jeśli uda mi się ją zrobić w całości, to naprawdę uwierzę,
że wystarczy tylko chcieć, aby móc.
Na razie mam tyle:
Od Tofalarii z bloga Opowieści Tofalarii otrzymałam kilka
dni temu niesamowity prezent. Jest to stara gazetka z przykładami frywolitek.
Jako, że pisana jest w niemieckim gotyku, pierwszy do niej dosiadł się Chłop :-)
Na razie mam wszystkie czółenka zajęte robótkami, ale przy
najbliższej okazji coś postaram się z tych wzorów wykorzystać. Gazetka na pewno
będzie eksponatem w naszym muzeum, bo przecież tematycznie bardzo pasuje. Mamy
też na wystawie przedwojenne czółenko do frywolitki.
Za prezent bardzo dziękujemy, sprawił nam ogromną radość :-*
Jak widzicie, u nas spokojnie i twórczo zrobiło się
ostatnimi czasy. Jeśli jednak chcecie nieco dynamiki, sensacji i przygód,
zapraszam na Korzystne Zakupy i moją opowieść, jak Max Factor zrobił ze mnie gwiazdę filmu.
:-)
Pierniki pyszne są w każdym stanie, a serwetka już jest piękna a na koniec to cudowna będzie.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt życzę i samych dobrych chwil w 2013 roku.
Beata
Dzięki, jeszcze się na święta uaktywnię :-)
UsuńDo pudełka z piernikami wrzuć na noc pokrojone jabłko. Zmiękną.
OdpowiedzUsuń:D
One już miękną same z siebie. Nie mogłam się powstrzymać i schrupałam na próbę :-)
UsuńJak pierniki będą twarde, to pomoczysz je w gorącej kawie; tak robiłam jako dziecko, ale z herbatnikami i w mleku; tajemna to dla mnie sztuka, te frywolitki, świetnie Ci wychodzi zaczątek serwetki, całość będzie bardzo efektowna; radosnych Świąt, Riannon, wszystkiego dobrego i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńZ takim dopingiem ta serwetka musi się udać :-) Dziękuję i ściskam :-*
UsuńSerwetka jest ze wzoru Jana Stawasza. No wyobraź sobie, że i ja się za nią zabrałam! Mam tylko 1 rządek więcej. Zgodnie ze swoimi możliwościami i czasem - zaplanowałam ją jako serwetkę do koszyczka na Wielkanoc 2014....
OdpowiedzUsuńMoże zdążę.....
Pozdrawiam serdecznie i świątecznie.
Świetny pomysł z tym koszyczkiem wielkanocnym! :-) Też mi się wydaje, że na najbliższą Wielkanoc nie zdążę. A może będziemy się wzajemnie dopingować i sobie kibicować, to nam łatwiej i szybciej pójdzie? :-) Robisz czółenkiem, czy igłą?
UsuńChcieć nie zawsze znaczy móc - przynajmniej w moim przypadku, w kwestii tzw. subtelnych robótek ręcznych. Za groma nie mam cierpliwości! Kapę uszyć? Proszę bardzo! Torbę gigant do szkoły nie ma problemu! Ściany otynkować i pomalować - w te pędy. Ale frywolitki mnie przerażają po prostu! Co nie przeszkadza zachwycać mi się tymi wykonanymi przez Zdolne Ręce bardziej cierpliwych osób:-))) Podziwiam więc i pokłony biję! My w córą pierniczkujemy dopiero w sobotę bo chwilowo nadal padamy na twarze z powodu nadmiaru zajęć wszelakich. U nas nadal zima trzyma na maksa, chyba już wolę lekką ( podkreślam - lekką! ) chlapę:-))) I pozdrawiam przedświątecznie, bo świątecznie to jeszcze pewnie będzie okazja:-)))
OdpowiedzUsuńAsia
Też lubię robić remonty :-) Nie lubię za to robić pierogów, a ja właśnie to zaplanowałam na sobotę :-) I trzeba się przełamać, bo bez pierogów nie ma świąt :-)
UsuńDzięki za dobre słowo. Ja za to jestem na bakier z szyciem, ale to chyba z braku czasu. Natomiast frywolitka mnie po prostu zafascynowała i uparłam się jej nauczyć :-)
Ależ smakowite pierniczki!!! A ja jeszcze nic tak przed świątecznie nie zrobiłam:( Czy można więc już składać zamówienia???
OdpowiedzUsuńprzedświątecznie* :P
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie użyłabym jakiegoś sposobu teleportacji, żeby Wam przerzucić część tych słodkości :-)
UsuńAlcia, dasz radę! :-) Będziecie mieć i tak magiczne święta-pierwsze z Izerkiem :-)
Pierniczki to taki przedsmak świąt, czasem nawet nie doczekaja właściwego czasu:)
OdpowiedzUsuńA serweta juz jest piękna, a zapowiada się jeszcze lepiej. Ja postanowiłam złapac za druty, bo dziecię zamarzyło sobie komin. Były kiedyś dawno modne, dziś wróciły. Zatem dołaczę do grona rączkowych czarodziejek, ale frywolitka to wyższa szkoła jazdy - szacuneczek:)
Ten obrazek zimowy bardzo mi sie podoba, ten po roztopach już mniej - nie ten czas i nie ta pora, nawet u mnie mimo wszystko jest biało!
Riannon - dziękuję i całuję, Ty wiesz za co:)
Sama nosiłam komin, hi hi... Ale go zgubiłam :-) Druty mnie coś nie kręcą i nigdy nie miałam parcia, żeby się nauczyć. Mama robiła, to wygodniej było składać zamówienia :-)
UsuńŚciskam :-*
Cieszę się, że mogłam wspomóc Muzeum. :) Frywolitki to trochę kosmos, nie wyszłam poza pojedyncze gwiazdko-kwiatki. Za to druty i szydełko to mój żywioł!
OdpowiedzUsuńDziś też będę robić jakieś ciasteczka. Może nie pierniczki, tylko bardziej kruche, bo piernik - taki z formy - już mam. Foremki pożyczam od sąsiadów, muszę poczekać, aż wrócą z pracy. ;)
Serwetka piękna, pierniczki były za pewne pyszne. Pozazdrościć takiej gazety:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarze i za to, że tu do nie wpadłaś :-) Pierniczki były pioerwsza klasa :-) Serwetki przybyło już troszkę :-)
Usuń