O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

niedziela, 1 lipca 2012

Warto znać swoje prawa, warto walczyć!


Być może uznacie, że jestem nienormalna, ale kiedy w środę rano zadzwonił telefon i w słuchawce zabrzmiał miły głos informujący nas o planowanej na następny dzień kontroli z Dolnośląskiego Urzędu Marszałkowskiego w celu stwierdzenia, czy nasze Muzeum istnieje, bardzo się ucieszyłam. Po pierwsze- nie ukrywam, że jestem próżna i lubię się chwalić, jak mam czym. A w tym wypadku mam. Po drugie- moim prywatnym zdaniem, zanim bezrefleksyjnie i powtarzam, bez żadnego uzasadnienia, wydano odmowę przyznania dotacji, należało właśnie zacząć od stwierdzenia, czy Muzeum istnieje.
W tym celu obejrzano ekspozycję (mam nadzieję, że się spodobała), przejrzano i skopiowano dokumenty oraz e-maile pomiędzy Ministerstwem Kultury (wszak mogłam sobie regulamin i pieczątkę ministerialną wyprodukować w photoshopie :-) oraz Dolnośląskim Urzędem Marszałkowskim (pozostająca bez odpowiedzi, a wysłana dwa razy prośba o uzasadnienie odmowy). Dobrze, jeśli nie można po ludzku i po dobroci, skorzystaliśmy z przysługującego nam prawa i uruchomiliśmy procedury drogą oficjalną. Nie mieliśmy prawa odwołania się od tego niepojętego dla nas pisma, zatem wysłaliśmy to, co podkreśliłam poniżej:


Dzięki temu naszą sprawą zajęto się ponownie, tak, jak należało tego oczekiwać od samego początku.

Pogodziłam się już dawno z tym, że w naszym kraju obowiązuje zasada domniemanej winy. Być może ma na to wpływ charakter Polaków, którzy według stereotypów, kombinują, lawirują. Rozumiem to, tak, jak rozumiem potrzebę sprawdzenia i udokumentowania wszystkiego. Żadnych kontroli, żadnych inwigilacji się nie boję, ponieważ nie mam nic do ukrycia. Wszystkie moje działania są jawne i nie piszę niczego, czego nie mogłabym udowodnić.
Przecież nie chcę niczego ponad to, co mi się należy i na co są pieniądze z unijnego budżetu. Nie chcę specjalnego traktowania, ani wymuszania czegokolwiek. Chcę, aby urzędnik uczciwie i zgodnie z wymogami prawa wykonywał swoją pracę.

Nie chcę wnikać w to, jaka była przyczyna wydania odmowy w sposób bezrefleksyjny. Być może chodzi o błędne rozumienie frazy „w organizacji”. Dla przeciętnego człowieka oznacza to, że czegoś jeszcze nie ma. Według ustawy o muzeach, Muzeum powstaje w chwili uzgodnienia regulaminu z Ministrem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Regulamin z frazą „w organizacji” daje nam możliwość dopełnienia wszystkich warunków zawartych w ustawie o muzeach, czyli stworzenie systemu antywłamaniowego, dopięcie dokumentacji na ostatni guzik, etc. Nie ma to nic wspólnego z funkcjonowaniem muzeum, jako instytucji.

Zakładając Muzeum miałam obowiązek zapoznać się z ustawą o muzeach i ją zrozumieć. Tego samego oczekiwałam od urzędnika, który sprawę monitorował. Nie jest zaangażowany emocjonalnie w projekt, ale bierze za swoją pracę pieniądze od podatników. I to już wystarczy, abym oczekiwała profesjonalizmu. Jeśli ktoś nie potrafi czytać ze zrozumieniem ustaw, może powinien rozważyć zajęcie się uprawą ogródka, czy czymś innym, nie wymagającym nadmiernego wysiłku intelektualnego?
Dotacje przysługują muzeom oraz obiektom pełniącym ich funkcję. Jeśli nawet ktoś ma na tyle złej woli, że nie uznał naszego muzeum, jako istniejące, to już na pewno łapiemy się za „obiekt pełniący jego funkcję”.

Na czym stanęło? Otóż chwilowo zawiesiłam broń, ponieważ poczułam się dopieszczona. Szkoda, że dopiero po wielkiej awanturze potraktowano nas poważnie. Mam nadzieję, że zostaniemy DOBRZE ZAPAMIĘTANI :-) w Urzędzie Marszałkowskim i te doświadczenia tylko pomogą obu stronom w rozpatrzeniu nowego wniosku, jaki zamierzamy złożyć we wrześniowym naborze.
Będę publicznie na tym blogu monitorować tę sprawę, chociażby po to, aby w przyszłości pomóc osobom, które znajdą się w podobnej do naszej sytuacji.

Internet to broń obosieczna. Może służyć inwigilacji i szukaniu na nas haka, ale może też pomóc wyznaczać nowe, właściwe standardy.
Warto znać swoje prawa i warto walczyć!

Równolegle z tą sprawą, nasza Rada Gminy uchwaliła projekt studium zagospodarowania przestrzennego. Miała się na niej znaleźć farma wiatraków usytuowana tuż przy zabytkowym zameczku Rajsko, zupełnie niedaleko nas. Oczywiście, to skandal, na który nie można się godzić! Któreś z kolei pismo do „wszystkich świętych” zadziałało (konkretnie nasze uwagi do projektu studium) i stał się cud. Wiatraki wprawdzie nie zniknęły, ale przesunęły się w rejon, który nam bezpośrednio nie zagraża. Cała wieś została objęta proponowaną ochroną konserwatorską, a tuż za naszym sadem, obejmując nasze pola, zaprojektowano Park Krajobrazowy. Dla mnie to wspaniała sprawa. Będziemy mieli pewność, że nikt nie zdewastuje naszej przestrzeni ani wiatrakami, ani kopalnią uranu. Znając pomysły naszego burmistrza, obawiałam się, że po wiatrakach zafunduje nam, wzorem leżącej niedaleko gminy Stara Kamienica, kopalnię uranu na Złotnickiej Czubie.

Mam chwilowo dosyć wszystkich urzędniczych spraw, szarpania się o swoje, walki z wiatrakami. Aby wyciszyć umysł i opanować wszystkie negatywne emocje rozpoczęłam wędrówkę po średniowiecznym trakcie Via Regia, który w naszej okolicy pokrywa się z drogą św. Jakuba prowadzącą do katedry Santiago de Compostela w Hiszpanii. 


Szlak wytycza nam muszla. 

I tak, mimo, że jestem niewierząca :-), ruszyłam na pielgrzymkę pokonując własną chorobę i własne słabości. Za mną pierwszy etap- 20 kilometrów w morderczym upale na trasie Złotoryja-Lwówek Śląski. Do Hiszpanii, niestety nie dojdę, ale chciałabym spenetrować wszystkie etapy i odnogi Via Regia w naszym regionie. Cała relacja, podzielona na wiele części, będzie sukcesywnie opisywana na blogu turystycznym.

 Tymczasem chciałabym Was zaprosić na króciutką relację z nakręconego przy naszym domu i w naszym Muzeum reportażu. Jest tam wywiad z Chłopem, który choć z zaskoczenia, wg mnie poradził sobie bardzo dobrze :-)


32 komentarze:

  1. Oglądnęłam - wq mnie bardzo dobrze wypadł Twój mąż :-)
    Możesz być dumna :-)
    Trzymam kciuki za pozytywne zakończenie problemem z Urzędem Marszałkowskim.
    Dzisiaj przejeżdżałam przez Biedrzychowice i błysnęła mi myśl, żeby Cię odwiedzić :-)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I szkoda, że tylko błysnęła :-) Trzeba było wpaść, byliśmy całą niedzielę w domu. Składaliśmy do kupy mięśnie, stawy i ścięgna po pierwszym etapie trasy :-)

      Usuń
  2. Nie, no Chłop - Dyrektor stanął na wysokości zadania. Krzysiek, gratuluję:)
    Bardzo cieszę się, że obrzydliwa biurokracja nie podcięła Wam skrzydeł, że jesteście silni, świadomi i gotowi do walki (bo niestety jak widać to jedyna droga)o to, co się Wam należy, nie o cudze, tylko uczciwie zapracowane. Tak trzymać, od początku bardzo wam kibicuję:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Anetko, bardzo do twarzy Ci z tym krajobrazem i z kijkami:) Mam nadzieję, że połkniesz bakcyla. Zapraszam na spacery po plaży:) Może na początek część drogi jakimś pojzdem pokonaj, nie od razu z kijkami:)Buziaki:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna z odnóg Via Regia szła na północ :-) Kto wie, może kiedyś zajdę i nad morze :-)

      Usuń
  4. Chłop-dyrektor pierwsza klasa :) Domy przysłupowe są mi bliskie, mimo, że nigdy żadnego nie widziałam (tkackie ciągoty?). Mam nadzieję dotrzeć do krainy przysłupów, prędzej czy później.
    A wędrowanie po prastarym szlaku to już w ogóle pełen wypas :))

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzielni jestescie, gratuluje! Dopieliscie swego, trzeba walczyc i nie poddawac sie i wy jestescie przykladem, ze warto.
    Niekompetencja urzednikow jest przerazajaca, moze dlatego, ze czuja sie bezkarni.
    Chlop, wypad swietnie - jak prawdziwy dyrektor! Usciski dla niego:)

    Nie dziwie sie, ze po tych wszystkich "biurwowych sprawach" potrzebujesz wyciszenia, szlak wspanialy z niecierpliwoscia bede czekala na relacje.
    Buziaki, trzymajcie sie:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Również w imieniu Chłopa :-)

      Usuń
    2. mnie się zdaje, że zasada domniemanej winy jest pochodną przyjętego w naszych instytucjach dogmatu świętego spokoju urzędnika, a narodowa skłonność do chachmęcenia jest naturalną reakcją na ów dogmat.

      jeśli chodzi o Wasze boje, możemy się tylko cieszyć, że (poza załatwieniem sprawy dla siebie) torujecie drogę takim jak my.. oczywiście gdybyśmy mogli jakoś Was wesprzeć – to my chętnie C-: [g]

      Usuń
    3. Dzięki, i wzajemnie też możecie na nas liczyć :-) Przede wszystkim musimy się jakoś wzajemnie odwiedzić, bo jak to tak, żeby bliscy przysłupowcy, biorący udział we wspólnej imprezie, jeszcze się nie poznali :-)

      Usuń
    4. wlecim do Zapusty nim poschodzą Wam wykwity po ostatniej peregrynacji ;-)

      Usuń
    5. Dajcie znać na priv (dostępny w profilu), żebyście nas zastali w domu, bo przed nami kolejne etapy Via Regia ;-)

      Usuń
  6. Fuszerki urzędnicze karmią się zaniechaniami skrzywdzonych petentów, którzy bądź z niewiary, bądź z lenistwa nie walczą o swoje. Gdyby wszyscy robili tak jak Wy, co przecież wymaga trochę zachodu ( przedzieranie się przez paragrafy, komentarze, zarządzenia do zarządzeń itd. itp. to straszna mordęga), urzędasy zmuszone byłyby do myślenia i profesjonalizmu. Niechby wreszcie poczuli, że stołki, na których siedzą mają rozchwiane nóżki!

    Pozdrawiamy "klaskaniem mając obrzękłe prawice"

    OdpowiedzUsuń
  7. Tak, brawa i gratulacje serdeczne!
    A wywiad Krzysiek dal profi!:-)
    Zas na filmie widac przez chwile okienko pokoju w ktorym mieszkalem:-):-)
    A urlop tuskulowy byl piekny! Ze po raz drugi na tym forum to napisze. Jedzcie ludzie do Tuskulum. Letnistuskulujcie sie:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo dziękujemy :-) Zadowolony klient, to najlepsza reklama :-)

      Usuń
  8. Odpowiedzi
    1. Tak :-) Był punktem odniesienia dla pielgrzymów i średniowiecznych kupców, którzy zmierzali w kierunku Złotoryi.

      Usuń
  9. Gratuluję uporu i nieustępliwości tak trzymać,przydała by się Pani burmistrz taka kompetentna i znająca przepisy,następnym razem trzeba podjąć decyzję i kandydować,pozdrawiam serdecznie Was oboje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, to chyba jeszcze za wcześnie na takie kandydowanie. Ja za nerwowa jestem, to już bardziej Chłop :-)

      Usuń
  10. Rozważamy przyjazd do Was jesienią - hurra, my też pójdziemy w peregrynację :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A można zapytać, gdzie rada gminna przesunęła te Wasze wiatraki ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mają stanąć dookoła Olszyny i Grodnicy. A niech się im tam telepią na zdrowie!

      Usuń
    2. Nie można tego przegnać precz? Już Zagrodno miga na dziesiątki kilometrów, wszędzie to widać. Nie można tego wywalić z planu?

      Usuń
    3. Żartowałam sobie :-) Oczywiście, razem z kolegami i koleżankami z Olszyny, nadal walczymy aby wiatraki w ogóle nie pojawiły się w naszej gminie. Powiem szczerze, że wydaje mi się, że tę sprawę wygramy.

      Usuń
  12. Jeśli znajdą się w planie, to już będzie ciężko je przegnać. Trzeba pilnować rady gminy. Tak czy inaczej życzę powodzenia, a w razie czego - oferujemy pomoc sąsiedzką :)

    OdpowiedzUsuń