Jakoś tak się utarło, że pomiędzy nami, a najbliższym
sąsiadem, który i tak na szczęście mieszka na tyle daleko, abyśmy nie musieli
znosić jego trunkowych stanów, obowiązuje podstawowa jednostka płatnicza-
czteropak. Nazywam to walutą lekką, gdyż przypuszczam, że w innych rejonach
wsi obowiązuje waluta mocna, czyli flaszka. Za czteropak okazuje się, można
załatwić niemal wszystko. A że zarówno sąsiad, jak i my posiadamy sporo
możliwości w sferze zarówno materialnej (rupieciarnia), jak i intelektualnej (o
czym za chwilę), czteropaki krążą pomiędzy nami, niczym ISS po orbicie
okołoziemskiej. Walory niematerialne sąsiada, czyli głownie dojścia do
potrzebnych nam fachowców, opłacamy czteropakiem, sąsiad sunie z czteropakiem w
naszym kierunku, kiedy potrzebuje wypełnić jakieś druki urzędowe. Za czteropak
sąsiad podwożony jest do miasta, kiedy go przyciśnie pilna potrzeba (skorzystania z walorów flaszki, bo w poważnej sprawie niczego byśmy nie wzięli), z
czteropakiem Chłop wędruje, kiedy wypatrzy w stodole sąsiada jakiś ciekawy
rupieć. Ostatnio sąsiad na czteropak wymienił szafę. Czteropak dostaje Chłop za wygrzebane stare radio z naszej stodoły. Tutaj zadziwiły mnie dwie
rzeczy, po pierwsze, że sąsiad, prócz opróżniania flaszki, ma jakieś hobby, a
po drugie, że mimo, iż wiele gratów poszło na śmietnik, wciąż z kątów wychodzą
nam jakieś stare radia.
W pewnym momencie zastanowiłam się, czy nie można byłoby
wymieniać się tym wszystkim bez czteropaka, ale jak to niby miałoby być? Za podwózkę
po flaszkę, szafa? Widzicie, no nie pasuje! A czteropak pasuje do wszystkiego! Jest jak refren pomiędzy zwrotkami piosenki, albo niczym "ojczenasz" pomiędzy
zdrowaśkami różańca.
Jednym z bardziej spektakularnych nabytków za czteropak jest
szafa z pierwszej połowy XIX wieku, stanowiąca pierwotne wyposażenie domu
sąsiada. Na wiele lat trafiła do jego stodoły, stając się miejscem na różnego
rodzaju rupiecie. Chłop, zerkając do owej stodoły przy okazji spacerów z pieskiem, odkrył w szafie ukryte wewnętrzne piękno i we właściwym momencie pojawił się u drzwi sąsiada z czteropakiem. W wyniku tego szafa stanęła na naszym podwórku.
Piękno nowej-starej szafy ukrywało się głęboko pod gruba warstwą lakieru, postanowiliśmy zatem skorzystać ze znanej już czytelnikom wanny z sodą. Przed wywiezieniem szafy do czyszczenia Chłop obejrzał wszystkie jej kąty. Szafa, jakby chcąc odwdzięczyć się za obietnicę drugiego życia, sypnęła skarbami:
Srebrna 1 -markówka (1903 r)
Już wiecie, dlaczego to Chłop został dyrektorem Muzeum :-) Ja to nawet płaszcz do pralni chemicznej potrafię oddać z pełnymi różności kieszeniami :-)
Do towarzystwa dla szafy do kąpieli w sodzie pojechały drzwi, a jak sprzęt powrócił i wysechł, trzeba było zabrać się za wykończenie:
Drzwi nad którymi dziś więcej gadałam, niż robiłam.
Szafa, którą w obroty wziął dziś Chłop. Ze skutkiem jak poniżej:
szufladka "się robi".
Z prędkością zawrotną, nieuchronnie, jak Apokalipsa, zbliżają się Dni Otwarte Domów Przysłupowych (27 maja), na które zobowiązaliśmy się stworzyć prowizoryczną wystawę składającą się z części naszych muzealiów.
Tak w miniony weekend wyglądała obórka, z której w przyszłości powstanie sala ekspozycyjna.
Praca, jaką wykonaliśmy w weekend, pokazuje, że może jednak zdążymy...
...wypróżnić wnętrze, omieść z pajęczyn i kurzu oraz... kocich kup.
Szczerze mówiąc, jak się na to patrzę, to tracę poczucie humoru...
Nie wiem, czy to, że status naszego muzeum "w organizacji" jest bezterminowy, to dobrze, czy źle. Bez wiszącego nad głową terminu tracę motywację do pracy.
Tak na poważnie z organizacją muzeum, dokumentacją, archiwizacją, renowacją ruszamy od czerwca. Na razie mam w głowie tylko jedno- mój cudny Tryptyk Izerski :-) z którym spędzę jeszcze 2-3 najbliższe tygodnie.
Izer Melody
Izer Song
Izer Voice
Boże, jaka cudna szafa! Lecę do stodoły sąsiadów!
OdpowiedzUsuńW naszej szafie też rzędy takich śmiesznych kołeczków.
Dobry barter to podstawa życia na wsi.
Wy macie nowatorski barter, z "czynnikiem pośredniczącym" :)
Chciałam wymienić te kołeczki na klasyczną rurę, ale chyba się nie da. Szafa wydaje się zbyt płytka na wieszaki. Zobaczymy, jak te kołeczki sprawdzą się podczas użytkowania. Szafa będzie Chłopa i obawiam się, że jak to Chłop, będzie nosił tylko rzeczy z wierzchu :-)
UsuńNo nieee... taka szafa za czteropak? Dałabym uczciwą zgrzewkę, gdyby któryś z moich sąsiadów skrywał takie cudo w stodole. Tyle, że... w mojej wsi nie ma stodół...
OdpowiedzUsuńPowiem Ci, że też byłam w szoku, ale sąsiad miał pilną potrzebę. Wykorzystaliśmy go bez wyrzutów sumienia. U nas szafie będzie dobrze, a sąsiad miał porąbać ją na opał :-(
UsuńU nas się niestety skończyło, dawniej walutą był jabol, teraz, bez flaszki nie podchodź. Szafa jest zjawiskowa, dałabym za nią nawet dwie flaszki. Wasze maluchy cudne, też bym je na rękach nosiła, przesyłam pozdrowienia :) a i gratulacje dla Chłopa, pięknie tą szafę wyrychtował, no i wypatrzył.
OdpowiedzUsuńMy sobie wychowaliśmy sąsiada. Pewnie, jakby była potrzeba i z flaszką bym biegała :-)
Usuńo matko jakie cuda.szafa super .ale najpiekniejsze sa Izery .
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńgratuluję dobrego interesu, szafa szafą, ale stare monety są na pewno więcej warte :)
OdpowiedzUsuńcoś mi się w sumie wydaje, że gdzieś w swojej kolekcji mam taką monetę jak ta ostatnia, hmmmm :)
Ech, niezupełnie. To pospolite monetki, w bardzo złym stanie zachowania. W każdym razie nie pokryją kosztów czteropaku ;-) Ale nie o to chodzi. Fajnie jest znaleźć coś takiego. Bardzo możliwe, że masz taką markówkę.
UsuńWaluta mocna u nas raczej obowiązuje. Z czteropakiem niby też można, ale to jakby iść do sklepu i odliczać żółtymi. Niby też pieniądz, ale papierek o wiele milej w ręku widziany. Czasem tylko chcą drobne (rano zwłaszcza, jak suszy).
OdpowiedzUsuńDni otwarte... Ja planuje się tam pojawić. Dwie rzeczy mnie właściwie interesują: piec chlebowy i traktor. Pierwsze dlatego, że mam i nie wiem, jak się zabrać za renowację, a drugie.. no bo to traktor...
Jak wspomniałam wcześniej, sąsiada wychowaliśmy. Z niewiadomych nam powodów sąsiad chce wobec nas uchodzić za piwosza :-) Trzyma fason i twardo biegamy z tymi czteropakami. Sąsiad zna nasze gusty i byle czego nie przynosi :-)
UsuńSerdecznie zapraszamy, pokażemy wszystko, co tylko Cię interesuje :-)
super szafa , a coś więcej na temat kąpieli sodowej możesz powiedzieć ??
OdpowiedzUsuńO kąpieli w sodzie pisałam pod tym linkiem, zapraszam :-)
Usuńhttp://tuskulum-riannon.blogspot.com/2011/10/renowacja-mebli.html
Wiele lat temu, jakeśmy podróżowali z naszymi kobyłami hen od samiuśkiego Kaukazu do samiuśkiej Warszawy, to w drodze "tam" przezornie zajechałem do przedsiębiorstwa o wdzięcznej nazwie "Koniaki Kubania". I zaopatrzyłem się w większą ilość "waluty wymiennej" (przepiękny to był widok - osada milutka i czyściutka, ludzie przyjaźni i uśmiechnięci, a pośrodku drewniany sklepik od posadzki po powałę zastawiony kartonami pełnymi flaszek...). Przydała się bardzo! Ech, wspomnienia... chyba popełnię kolejny recykling - bo już te przygody, dawno, dawno temu - opisywałem..?
OdpowiedzUsuńA za paczkę kawy to co można na wsi załatwić? :)
OdpowiedzUsuńPaczka kawy może być jedynie dodatkiem do czteropaku :-)
UsuńZa paczkę kawy i rajstopy ha ha ha:)
OdpowiedzUsuńWaluta walutą, ale dobrze, że intelektem sąsiad nie grzeszy, bo gdyby poczytał wpisy stawka byłaby wyższa. A nie dałoby się za flaszkę przejrzeć zawartości stodoły, a za drugą wybrać co lepsze kąski?
A może na porządki wiosenne sąsiad dałby się namówic? Proponuję wersję: "za jeden czteropak wywieziemy sąsiadowi zawartość stodoły, szybko, sprawnie, a sąsiad usiadzie pod drzewkiem i odpocznie". I tym sposobem mielibyście wszystkie dobra i jeszcze czteropak:)
Trzymam kciuki za muzeum:)
Ja się ze swoimi stodołami nie wyrabiam, a co dopiero sąsiadowi sprzątać :-) Poza tym trzeba jakoś pielęgnować stosunki sąsiedzkie. Wędrówki z tymi czteropakami to niemal rytuał :-)
UsuńTakie historie zdarzają się chyba tylko tym w czepkach urodzonym...
OdpowiedzUsuńA maluchy strasznie kochane!
Pzdr.
Dzięki :-)
UsuńSzkoda, że ja nie mam warunków do takich kąpieli dla mebli... Na czyszczenie czeka parę sztuk... A w kwestii wymiany międzysąsiedzkiej - u nas króluje właśnie " handel wymienny". To znaczy - ja tobie w zamian za przysługę na ten przykład chleb własnego wypieku, ty mi swoje wino, albo powidła. I tak się to toczy.
OdpowiedzUsuńI mizianka dla słodziaków!
A.
Nam tego trochę brakuje. Tutaj wszyscy żyją raczej obok siebie, niż ze sobą.
UsuńTradycyjne miziaństwo dla maluchów :)
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńZe tez Wam sie chce tyle robic w tych szafach, podziwiam! Psiaki przeslodkie:-)
OdpowiedzUsuń