O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

sobota, 18 lutego 2012

Warszawa pod zaborami.

A jednak znalazłam w pudle ze strychu coś z czasów carskich :-)
Oto mapa z 1915 roku, opracowana przez prusaków dla terenu haniebnie zwanego "zachodnia Rosja".









Przy mapie znalazła się książeczka z widokówkami z czasów zaboru. Świadczą o tym pisane cyrylicą szyldy na budynkach:



W programie graficznym podciągnęłam jakość skanów, co pozwoliło zniwelować wyblakłe ze starości barwy.
Zezwalam na korzystanie z poniższych skanów do celów prywatnych i publikacji, pod warunkiem podania źródła oraz poinformowania mnie o tym fakcie.













Nie mogę oprzeć się puencie, jaka piękna była niegdyś Warszawa :-)

11 komentarzy:

  1. Dokladnie w 1915 na swiat przyszla moja matriarchalna Babcia, na terenie obecnej Rosji...

    Wspaniale skarby!
    pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten sobór prawosławny na pierwszej widokówce; chyba w Pamiętniku Legionisty albo Płomyku babuni wyczytałam, że został rozebrany przez mieszkańców Warszawy po 15 latach od zbudowania jako znienawidzony symbol zaborów i prawosławia, to sobór św. Aleksandra Newskiego; pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mario. Ponoć nic w przyrodzie nie ginie. Teraz jest tam Pałac Kultury i Nauki! :D Cerkiew chyba jednak ładniejsza. Pzdr.

      Usuń
  3. Nie do końca: sobór, zresztą - jak widać - przepiękny, stał na Placu Saskim. Fragmenty wystroju wnętrza przeniesiono do prawosławnej katedry Marii Magdaleny na Pradze (skądinąd: a nie można było przenieść gdzieś na Pragę całości..?). PKiN im. J. Stalina stoi jednakowoż prawie 2 km od Placu Saskiego. Dzwonnica tego rozebranego w 1916 roku (po wycofaniu się Rosjan z Warszawy) soboru miała 60 m wysokości i była wówczas najwyższym budynkiem w mieście - Prudential wybudowano dopiero w okresie międzywojennym. A dziś najwyższym budynkiem Warszawy jest, po staremu, PKiN im. J. Stalina właśnie...

    Cóż można o tym napisać?

    1. Jak widać - pewne metody "znaczenia" terenu przez sąsiadujące z nami od wschodu Imperium się nie zmieniają, niezależnie od tego, jaki kolor ma sztandar, jaki nad nim powiewa (tak na marginesie "rusyfikacja" Warszawy po Powstaniu Styczniowym to nie tylko ten główny sobór w centrum - do tej pory ma się dobrze cały "wianuszek" mniejszych, a uroczych cerkiewek przy wszystkich rogatkach...).

    2. Skądinąd jednak - gołym okiem widać, że choć wiele się musiało zmienić, aby wszystko pozostało po staremu (tj. aby w Warszawie dalej, po staremu, rządzili Rosjanie...) - to jednak, w ramach tych zmian, niestety, w oczywisty sposób ucierpiała estetyka. I pewnie nie tylko. Co dla mnie jest dobrym punktem wyjścia dla refleksji historiozoficznej, której się już u siebie ze dwa czy trzy razy oddawałem: dlaczego ten dureń Piłsudski nie ruszył na Smoleńsk latem 1919, kiedy była realna szansa pogrzebać czerwonych..?

    3. Nie mniej symptomatyczne jest, że sobór który, choć piękny, stał w ZDECYDOWANIE niewłaściwym miejscu (kiedy piszę, że można go było przenieść na Pragę, to i to mam na myśli, że nawet nie idąc z Denikinem na Moskwę, ewentualnie - idąc, ale celu chybiając - można jednak było przygarnąć większą liczbę rosyjskich wychodźców i taka "rosyjska dzielnica" wokół prawosławnej katedry na Pradze, wcale by się Warszawie przysłużyła: tylu lekarzy, inżynierów, poetów, uroczych próżniaków i bawidamków, aktorów i kurew pierwszej klasy - za darmo - nigdy w dziejach "przygarnąć" nie mieliśmy szansy..!) - został przez ludność Warszawy, za przyzwoleniem niemieckiego okupanta rozebrany. A PKiN, choć paskudny, wciąż stoi! Rozumiem, że przyzwolenia okupanta - brak..?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jacku, "Dziadek" mógł mieć uzasadnioną nadzieję, że bolszewicy wyrżną się sami, i całkowitą pewność, że "biała" Rosja do Końca Świata Polsce nie odpuści. Pzdr.

      Usuń
    2. E tam! "Biała" Rosja to był w tym momencie całkowicie nieokreślony zbiór jednostek, formacji i organizacji, z których co by po ewentualnym zwycięstwie wyniknęło - nikt nie mógł przewidzieć. Z całą pewnością jednak mowy nie było (latem 1919 roku PO PODPISANIU TRAKTATU WERSALSKIEGO!) o powrocie do "Przywiślańskiego Kraju", a co najwyżej mogliśmy się spierać, czy Żytomierz i Mińsk będą w Polsce - czy jednak w Rosji?

      Natomiast do czego zdolni są "Czerowni", to tego latem 1919 roku mógł nie dostrzegać - tak blisko nich będąc - tylko idiota, który ciągle jedną nogą tkwił w tym "czerwonym tramwaju"...

      Usuń
    3. E tam! Tylko Idiota mógłby sądzić w tamtym czasie na zimno kalkulując "kto wygra".
      "Dziadek" miał do wygrania Polskę i, będąc "z Rosji", carską Rosję znał jak zły szeląg.

      Popełniasz niestety niewybaczalne dla historyka anachronizmy. Pzdr.

      Usuń
    4. Nieuzasadnionym anachronizmem jest mniemanie, iż ktokolwiek mógł sądzić, że "bolszewicy sami się wyrżną". Niby na jakiej podstawie..?

      Zaś tow. "Ziuk", dla którego nie mam ani krzty szacunku nota bene - to zwykły intrygant i awanturnik, któremu całkowicie przypadkowo udało się osiągnąć więcej niż powinien - gonił za całkowicie nierealnymi już na pierwszy rzut oka chimerami. Jak "niepodległa i sojusznicza Ukraina", czy "odtworzenie Wielkiego Księstwa Litewskiego"...

      Usuń
  4. moi tez zwiewali z ukrainy i do konca mysleli ze kiedys wroca

    OdpowiedzUsuń
  5. Komentarz Chłopa- Naród stracił jaja! Kiedyś rozprawiano się z pomnikami i wszelkimi śladami po zaborcy natychmiast po odzyskaniu niepodległości. Dziś pielęgnuje się i obsypuje kwiatami pomniki hańby. Przykładem niech będzie Pomnik Braterstwa Broni, na który miasto Warszawa wydaje grubą kasę, obecnie po to, by go przenieść jedynie kawałek dalej.

    OdpowiedzUsuń
  6. A ja mam dylemat, co robić z takimi "znacznikami terenu". Cerkiew mnie zachwyciła i serce zabolało, że została zniszczona. Rozumiem kontekst, ale mimo wszystko nie sposób odmówić tej budowli walorów estetycznych. U nas, na rubieżach zachodnich cerkwie są ekstremalnie rzadkie, może stąd mój zachwyt.
    Czy gdybyśmy dziś zburzyli PKiN, nasi potomni, za sto, dwieście lat, również uznaliby, że w ten sposób straciliśmy cenne dzieło sztuki i świadectwo epoki? Wszak budynki, pomniki opowiadają o historii i dziejach, jakie by one nie były.

    OdpowiedzUsuń