Bardzo długo omijałam szerokim łukiem tematy związane z
naszym gminnymi miasteczkiem-Olszyną. Pomimo, że zaangażowałam się w
działalność lokalnego stowarzyszenia mającego na celu przywrócenie Olszynie
chociaż cień dawnej świetności, prywatnie uważam, że jest to sprawa
beznadziejna. Garstka mieszkańców tego małego i świeżego miasteczka, jeszcze
przed paru laty, dużej wsi, w dodatku będąca w opozycji do burmistrza i
większości rady miejskiej, ma niewielką moc sprawczą. Wiem, trzeba próbować
małymi kroczkami coś zmieniać. Tymczasem sama Olszyna jawi mi się, jak w
tytule. Niegdyś hulała tu słynna fabryka mebli Ruscheweyha. Zasłynęła z
opatentowania rozkładanych stołów. Ze zdumieniem odkryliśmy jakiś czas temu, że
stół, który przywieźliśmy z Wrocławia i wstawiliśmy do stodoły, aby czekał na
swoją kolej do renowacji, wyszedł właśnie z tej fabryki. I był to jeden z
bogatszych modeli- obiekt westchnień współczesnych miejscowych lokalnych
patriotów. Trzeba będzie potraktować go priorytetowo i zabrać się za niego w
pierwszej kolejności.
Dziś po fabryce mebli pozostały zgliszcza i ruiny. Złomiarze
przepijają dawną jej świetność. Podobnie stało się z pięcioma majątkami,
jakie funkcjonowały we wsi.
Tydzień temu postanowiliśmy wyskoczyć na jednen taki były
majątek i zrobić dokumentację fotograficzną, póki jeszcze cokolwiek stoi. Po pałacyku nie został nawet smrodek, stoją jedynie fragmenty zabudowań folwarcznych i "czworaki", gdzie mieszkają obywatele Olszyny. Teren
po majątku został wykupiony przez lokalnego mięsnego bonza. Wieść gminna
niesie, że miał zbudować w tym miejscu zakład do rozbiórki kurczaków. Coś nie
widać początków prac, jednak jak znam życie, budynki zostaną wkrótce
zniwelowane.
Może to jesienna zgniła aura mnie tak nastraja, może energia samego miasteczka jest kompletnie rozminięta z moją wrażliwością. W każdym razie trudno mi zachwycić się się tym widokiem, a mojej wyobraźni nie staje, aby ujrzeć obraz takim, jakim był w przeszłości.
Po prostu udokumentowałam te resztki, które wkrótce znikną z krajobrazu Olszyny. Uwierzcie, że wcale nie pomoże to wizerunkowi miasteczka. Mam wrażenie, że miejsce to składa się z samych resztek.
To były przepiękne stajnie
Z granitowymi kolumnami
z krzyżowymi sklepieniami
Dolnośląskie "czworaki" wyglądają, jak niejeden dwór w głębi kraju. Mieszkali tu robotnicy zatrudnieni na majątku.
-Zrób mi zdjęcie instalacji elektrycznej, bo to bardzo ciekawe- poprosił mnie Chłop.
Cyknęłam, ale nie zdążyłam zapytać, co do diabła jest ciekawego w tych drutach i jakież to nowatorskie rozwiązanie tu zastosowano, bo do pomieszczenia zajrzała mieszkanka okolicznych "czworaków".
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się i zaczęłam tłumaczyć, że my tu nic nie niszczymy, ani śmieci nie wyrzucamy, tylko chcemy utrwalić na fotografii miejsce, które niedługo będzie tylko wspomnieniem.
-Pani, a co mnie to obchodzi- mówi na to mieszkanka, z racji wczesnej pory (niedzielne przedpołudnie), jeszcze trzeźwa. -Macie papierosy?
-Eee... nie, nie palimy.
-A dwa złote, bo mi zabrakło.
-A jakoś tak bez portfela wyskoczyliśmy sobie na wycieczkę...- uśmiechnęłam się robiąc nieszczerze zbolałą minę.
Przeciętna obywatelka Olszyny udała się zatem szukać swojego szczęścia gdzieś indziej, a my podążyliśmy do włości pewnego barona, do miejsca, które chętniej polecę moim turystom, jako obiekt do zwiedzania, dlatego znalazło się na blogu turystycznym.
Zapraszam Was na króciutką wycieczkę do:
Smutno bardzo.
OdpowiedzUsuńStajnie fantastyczne! Aż trudno uwierzyć, że nikt ich nie chce...
Pozdrawiam!
Cóż, Olszyna jest za to znana szeroko z pamiątkowych zdjęć, które otrzymują niejednokrotnie podróżujący za szybko na trasie Zgorzelec - Jelenia Góra...
OdpowiedzUsuńM.- owszem, chce... je zburzyć :-( I niejeden chce te granitowe kolumny wyszabrować sobie.
OdpowiedzUsuńPrzemek- Bowiem gmina musi zarobić na pensję burmistrza, która wynosi tyle, co wypłata prezydenta Wrocławia, kilkanaście tysięcy miesięcznie.
zal serce sciaka.niestey.
OdpowiedzUsuńKurczę, aż żal patrzeć...
OdpowiedzUsuńMajowababcia/Asia- Żal, ale patrzeć trzeba teraz, bo potem to już wcale nie będzie na co :-(
OdpowiedzUsuńAleż to musiała być perełka! Jak wiesz, z masochistycznym samozaparciem dokumentujemy rujnację substancji historycznej w naszym regionie, i mamy już dziesiątki zdjęć "ostatniej chwili", ale nic nas to nie znieczuliło. Wciąż boli.
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy serdecznie
Gmina chyba nie, bo fotoradary (te akurat) nie należą do gminy (ostatnio chyba przejęła wszystkie ITD). Zarabianiem na pensje zamuje się zazwyczaj Straż Miejska (tudzież Gminna), a tej akurat w Olszynie z radarem nie widziałem. A co do obiektów maści różnej w Olszynie - zdaje się, że jest jeszcze jeden pałac, ostatnio remontowany, jadąc w stronę granicy - po prawej stronie drogi? Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńGo/Rado- mnie też boli, ale przy takich obiektach, to mi już ręce opadają. Póki stoi, jest nadzieja. Jeśli teren jest wykupiony i jest zgoda na wyburzenie, nic nie możemy poradzić, tylko się z tym pogodzić.
OdpowiedzUsuńPrzemek- do niedawna były gminne, teraz nie wiem, może i już zostały przejęte.
Ten pałacyk, o który pytasz, to majątek w Olszynie Dolnej- jeden ze wspomnianych pięciu. Niestety, została z niego tylko skorupa, środek został wyrabowany i wyszabrowany na złom. Kupił go od gminy inny lokalny bonzo, ale się nim udławił i jak się nie mylę, pałacyk jest na sprzedaż.
Piękne budynki, "gdybym był bogaty", kurcze, powstają takie stwory z pseudowieżyczkami, maszkarony architrektoniczne, ludzie prześcigają się - czyj domek będzie brzydszy, a niszczeją takie cuda. Podobnie jest niedaleko od nas w Lanckoronie, urokliwe miasteczko pełne niszczejących drewnianych domów i wszystko to w pięknych okolicznościach przyrody :)
OdpowiedzUsuńniestety brutalna prawda jest taka, że takie dobra muszą przynosić dodatni przepływ finansowy
OdpowiedzUsuńnikt nie będzie trzymał majątku, który przynosi straty, albo nie pracuje, co gorsza z konserwatorem zabytków na karku
niestety z punktu widzenia przedsiębiorcy najracjonalniejszym jest właśnie wyszabrowanie tych kolumn i cegły rozbiórkowej
idealnie jak taki budynek zniszczeje do reszty, lub spali się "od pioruna" - aby konserwator zabytków nie miał wątpliwości
na odzyskanym terenie lepiej postawić blaszaną halę, która nie będzie już podlegała konserwatorowi (który jest prawdziwym przekleństwem dla przedsiębiorców i zwykłych ludzi)
możecie się za mną nie zgadzać, i być na mnie źli za przedstawienie gołych faktów, ale nic nie zmieni faktu, że połowa Dolnego Śląska rozpada się przez konserwatorski terror, blokujący nawet niezbędne remonty
Jola- też smutno. Szkoda,że nie umiemy zadbać o to, co mamy. Jak zniknie, ludzie się ockną i będą żałować.
OdpowiedzUsuńAdmin R-O- nie można się z Tobą nie zgodzić, bo mówisz prawdę. Akurat tematy związane z działaniami konserwatora mam "obcykane". Myślisz, że dlaczego nie zgodziłam się, aby podciągnąć mój dom na listę zabytków? A chodzili za nami, chodzili...
Cóż - przyjeło się w tym kraju, że konserwator raczej wydaje opinie i sprawuje nadzór (często do czasu, gdy jest jeszcze nad czym nadzór sprawować) niż "konserwuje", tj. czynnie uczestniczy w ochronie zabytków. Czasem rozbrajające są wypowiedzi w róznych mediach, jak to konserwator "od lat ze smutkiem obserwuje, jak obiekt popada w ruinę" (moje ulubione słówko w tym kontekście - "popadać", sugeruje, że proces dzieje się ot, tak sobie, niezależnie, samodzielnie, bez udziału żadnej siły zewnętrznej). Różnie z tym bywa, najczęściej motywowane jest finansowo.
OdpowiedzUsuńAle znam osobiście przynajmniej dwa przypadki, gdy konserwator zgodził się choć specjalnie "nie przeszkadzać" (oczywiście w ramach prawa) i współpraca się układa. Wymagana chyba dobra wola po obu stronach...
Przemek- dobra wola to podstawa, ale mimo wszystko wolałabym jasną i logiczną sytuację prawną, która będzie i chronić zabytki i nie będzie upierdliwiać życia inwestorom. W tej chwili sytuacja jest taka, że zawód archeologa (dlatego nie zależy mi, aby pracować w zawodzie wyuczonym) i konserwatora zabytków to jedne z najbardziej skorumpowanych posad. Archeolodzy biorą w łapę, aby niczego nie znaleźć pod inwestycją, konserwator stosuje rozmaite kruczki (oczywiście, wszystko zgodnie z prawem), aby wydawać zgodę na wyburzanie zabytków. Ludzie, którzy są wykształceni w tym kierunku i powołani do opieki nad historycznym dziedzictwem sami przyczyniają się do destrukcji owych pozostałości. Nie zgadzam się na taki proceder.
OdpowiedzUsuńPrzygotowując się pod względem prawnym do zarejestrowania prywatnego muzeum odkryliśmy kilka bardzo interesujących paragrafów, które umożliwiają owo "nie przeszkadzanie". Tylko, że za to "nie przeszkadzanie" w ramach prawa (bo to oczywiście jest uznaniowe i zależy od woli konserwatora) zapewne otrzymuje się solidne "co łaska" do kieszeni. Wiem, że to powszechne i swoim gadaniem nic nie zmienię, ale co? Mam to akceptować?
Riannon - poniżej - współdzieło konserwatora zabytków u mnie:
OdpowiedzUsuńhttp://www.youtube.com/watch?v=82xqSaH00eU
miała być rewitalizacja i coś robione, wygląda to tak samo do dnia dzisiejszego po 6 latach
Admin R-O- ja pierdzielę! Kto, jak kto, ale Wasze miasto powinno mieć rynek srebrem i miedzią wyłożony, a tu jedna wielka dziura...
OdpowiedzUsuńpodaję link do strony RATUJEMY POLSKIE ZABYTKI, również są na Facebooku :)
OdpowiedzUsuńhttp://ratujemypolskiezabytki.blogspot.com/
* można sie jak najbardziej do tej grupy przyłączyć :)
a i pozwolę sobie Twój post umieścić na FB grupy :)
OdpowiedzUsuńzgłoś ten fakt do nich :)
oki, już udostępniłam Twój post na FB grupy :)
OdpowiedzUsuńzałożeniem tej grupy jest ratowanie zabytków odtakiego właśnie losu, o którym napisałaś w poście, każdy może pomóc, w ramach pomocy, wystarczy podać na skrzynkę grupy swój adres mailowy, szczegóły na stronie RPZ
pozdrawiam :) i zachęcam do uczestnictwa w akcjach ratowania zabytków, im więcej osób, tym wieksza szansa :)
zabytkiprzemysl- W sumie, to czemu nie :-) Dzięki za linka.
OdpowiedzUsuńRiannon, rolę funkcjonalnego centrum przejęły dwie, trzy reprezentacyjne ulice oraz coś takiego - http://tiny.pl/hjqsp
OdpowiedzUsuńrzeczywiście wyłożone "złotem i srebrem" wszystko, całe miasto odpicowane i przystrzyżone
Historyczny rynek jest jedynie zapomnianym przez ludzi blokowiskiem, który udupili lokalni politycy oraz konserwator - to pole bitwy między różnymi frakcjami politycznymi i biznesowymi.
mieszkańcy z niego nie korzystają - no chyba, że w starym ratuszu jest sklep mięsny a blisko rybny
Potwornie mnie najpierw złoszczą a potem dołują takie historie :(
OdpowiedzUsuńSzkoda...
OdpowiedzUsuńJa mogę tylko napisać... szkoda.
OdpowiedzUsuńAle przeraziło mnie to co napisałaś o archeologach i konserwatorach.
Czemu człowiek ma takie, jakieś nieżyciowe w dzisiejszych czasach pojęcie, o tych zawodach.
To raczej nie powinien być zawód tylko powołanie.
No zawód, bo z czegoś przecież trzeba żyć.
Jak czytam, jak konserwator potrafi "umilić" życie to się cieszę, że mieszkam w normalnym domu.
Tylko czemu tak musi być ....
A potem ogladając albumy będziemy się zachwycać, oj jakie to pieęne ... a to zniknęło za naszego życia.
Mirka- chyba każdy zawód ma jakieś swoje mroczne tajemnice, a Polak zawsze mądry po szkodzie :-(
OdpowiedzUsuń