Jako uzupełnienie poprzedniego posta, wstawiam zatem skan starych rycin, których kopie wpadły mi w ręce. Ryciny pochodzą z jakiegoś bliżej mi nie znanego leksykonu niemieckiego, stanowią kopię z kopii, zatem nie dojdę źródła ich pochodzenia. Na jednej rycinie wykonujący ksero obciął napisy, na co nie zwrócono uwagi.
Pobawcie się sami w zgadywanki, bo ja jestem w kompletnej rozsypce. Jeśli kogoś zainteresuje temat, możemy pokusić się wspólnie o rozpracowanie poszczególnych ras.
Zdrówka życzę, pij jakieś pomocne mikstury ziołowe, nalewki może, herbatki, to przynosi ulgę. Może napięcie ostatnich dni dało o sobie znać, taka nerwówka nie jest obojętna dla zdrowia, pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńStres na pewno osłabił organizm i złapałam od Chłopa coś, z czym on się zmagał jedynie 3 dni. U mnie jakoś się to rozbuchało. Piję i zażywam, co tylko mam pod ręką, głównie na bazie czosnku, ale to antybiotyk nieco postawił mnie na nogi (przepisany nawiasem mówiąc, przez zaprzyjaźnionego weterynarza, bo na wizyty lekarskie nie mam czasu).
OdpowiedzUsuńNa pierwszej fotce to grupa psów mysliwskich, setery, pointer, wyżły, posokowiec, bassecik, jamnik, terier i jakaś odmiana spaniela, no i oczywiście słynne w dawnych czasach charty....
OdpowiedzUsuńDruga fotka to psy obronne i do towarzystwa. Mastiff , nowofunland, dog, a także dalmatyńczyk, szpice, pinczery, protoplaści sznaucerów, pudel, pekinczyk, maltańczyk , chyba miniaturowy spaniel, i jakiś nie znany owczarek...chyba też widzę włoskiego piccolo ;) i pewnikiem protoplastę bokserów lub buldogów...może to jakis bullenbaiser..fajne ryciny , ależ się rasy zmieniły
ops...zapomniałam zdrowia pożyczyć :( nadrabiam :)
OdpowiedzUsuńZdrowia,zdrowia, zdrowia...szybkiego wypędzenia choróbska.
no a mówiłaś, że te wizyty lekarskie na wsi raczej bezproblemowo :) ?
OdpowiedzUsuńtak czy inaczej zdrowiej szybko - co cię nie zabiję - to cię wzmocni, będzie lepsza odporność
no, a jak z niemieckim tak z Chłopem dobrze stoicie - to może przyjmuj też Helmutów na letnisko i skasuj ich za pobyt w euraskach :)
Zdrowiej, zdrowiej szybciutko! Bo przecież szczeniaczki są... ;-))
OdpowiedzUsuńJa tez czasami wolałabym się leczyć u naszego weta - miło, sprawnie i fachowo, aż tylko pozazdrościć moim suniom ;-))
Ryciny świetne, niektóre rasy znajome na pierwszy rzut oka, inne... czyżby aż tak ewoluowały?
Ściskam czule!
Admin R-O- jest jak mówiłam. Mam od ręki lekarza do 10 rano, ale w tej sytuacji po prostu nie mam czasu ani sposobności tam pojechać (Chłop odsypia nocki przy maluchach do 12.00, a ja prawka nie mam). Poza tym mam w domu zawsze prosty antybiotyk w razie nagłych przypadków, który zawsze mi pomaga. W tym względzie też warto się na wsi zabezpieczyć- mieć pod ręką nawet cięższe środki, niż zwykły apap. I móc z nich skorzystać w sytuacji awaryjnej. A ja się właśnie znalazłam w sytuacji awaryjnej. Nie umieram, ale nie chcę dopuścić do powikłań. Poza tym nienawidzę chodzić po lekarzach :-)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za Niemcami- to a propos naszej rozmowy na temat tolerancji i braku uprzedzeń, hi hi... :-) Głupio byłoby mi brać inne stawki od Polaków, a inne od Niemców. Jak się Niemiec tu "zaplącze", to biorę równowartość kwoty za nocleg w eurówkach.
Inkwizycja- właśnie to jest w tym wszystkim takie fascynujące, wiele ras wygląda zupełnie inaczej, niż współczesne.
Węszynosko- mnie zaciekawił właśnie clumber spaniel (prawy dolny róg). Współczesne wyglądają zupełnie inaczej. Ten wygląda, jak skrzyżowany z jamnikiem, współczesne mają duże głowy, pełne kufy, bardzo ciężkie ciało. Gdybym nie widziała na własne oczy, że potrafią świetnie pracować, to bym nie wierzyła, że robią coś więcej, niż leżenie na kanapie.
Wśród myśliwskich jest retriever. Dla mnie ciekawym jest, że retriever było równoznaczne z flat coated retrieverem. Może jeszcze Niemcy nie znali takich nowinek, jak labradory, goldeny?
Zapraszam do siebie po odbiór nagrody :)
OdpowiedzUsuńOj ty uczciwa! Niemców trzeba trochę drożej kasować - za Grunwald, za Drang nach Osten i Adolfa... niech bulą euraski! :->
OdpowiedzUsuńNie masz prawka, uff, źle :)
Moje zdanie jest takie - się nie obraź - że kobita ma jeździć! Szlus, Ordnung muss sein, jak ja sobie chce na jakimś festiwalu dolnośląskim wypić moje Weissbier, to co? (jak już przy niemieckich klimatach jesteśmy)
Pierwszą rzecz którą zrobiłem jak już mój związek z moją Kobietą stał się bardziej ugruntowany - to przyuczenie jej do jazdy samochodem.
kosztowało mnie to zniszczenie hamulca ręcznego, trochę nerwów i adrenaliny - ale zdała za 2gim razem - oblała w Poznaniu, zdała już w Legnicy.
No ale co jak co - to kosztuje - więc za pieniądze za egzaminy i kurs będziesz z Chłopem miała ten motorower albo tańszy rower-elektryk.
Aha, o ile wiem, bez prawka można też jeździć samochodzikiem elektrycznym typu melex (np. jakimś tańszym elektro-wózkiem z demobilu PKP)
OdpowiedzUsuńChłop w razie czego naprawi młotkiem i kombinerkami.
Piszę na na swoim blogu o elektrykach - bo akcyza na prąd rośnie najwolniej - i to jest przyszłość, jak chcesz jeździć tanio na krótkie dystanse.
Admin R-O- Powinnam mieć prawko, bo jak Chłop zaniemoże, to dupa zbita, ale jakoś mam blokadę na kurs. Może kiedyś natchnienie spłynie, na razie mowy nie ma, a uważam, że na siłę, to ja nic nie zdziałam.
OdpowiedzUsuńChciałabym autko typu Melex. Bardzo lubię wolne pojazdy. W sumie mogłabym nawet bryczką jeździć :-)
A co do imprez, to jestem sprawiedliwa. Jak Chłop nie może się napić, bo jesteśmy autem, to się solidaryzuję i również nie piję. Bierzemy na wynos i biesiadujemy w domowych pieleszach.
Anovi- zaraz wpadnę do Ciebie :-)
ja ci powiem tak, matka i ojciec wyrpowadzili się pod miasto - na wieś podmiejską - od biedy do miasta można dojśc pieszo
OdpowiedzUsuńmatka się zaparła na jazdę samochodem
na zasadzie: nie - bo nie, i koniec
ojciec jest już w wieku, gdzie wizyta w szpitalu nie jest niczym szczególnym (najczęściej na szczęście, fałszywe alarmy), serducho już nie te
poza tym kupę drobnych pierdół i spraw
w razie czego ja mam robić za szofera - a zwykle nie mogę - zawołanie taksówki zamiast mojej pomocy to wielki dyshonor i powód kłótni na wiele miesięcy (nie ważne, że potencjalne taxi kosztuje znacznie mniej niż moje straty w razie robienia za szofera)...
powiem tak - szczerze - kobieta na wsi bez prawka... jak dla mnie w razie czego... prze***ane
innych słów nie znajduje
jeśli mogę coś doradzić jako praktyk, sezonowy wiochmen:
rób prawko powoli, a póki co jak najszybciej jakiś pojazd bez wymaganego prawka kupcie - prędzej niż nowego laptopa
aha, możesz uczyć się jeździć autem po wioskach i bez prawka (jak moja Kobieta) - byle jezdzic - byle w razieczego dowiesc Chłopa do szpitala jak najszybciej - w razie czego mandacik i co z tego
OdpowiedzUsuńzdrowie i życie wazniejsze
Jeździłam Syfem po polach, ugorach i polnych drogach, póki Chłop nie zdemontował wspomagania kierownicy. Teraz siłowo nie wyrabiam.
OdpowiedzUsuńŚwięta racja z tym jeżdżeniem bez prawka, w końcu ile razy w życiu mieliśmy tu kontrolę policji? Dwa razy na 10 lat.
Laptopa, z pomocą rodziny, sprawiłam sobie kilka dni temu na imieniny :-)
no to spóźnione wszystkiego naj...
OdpowiedzUsuńa jeśli chodzi o drogówkę to: f**k off i ChWDP* !!!
Żule nie pomogą nigdy, a tak zakombinują, aby cię pognębić w najmniej spodziewanym momencie - ostatnio dowalili się do mnie przy skręcie na zakazie - zignorowanie oznaczenia poziomego (które było przykryte śniegiem i błotem)
*(Chwała Dobrej Policji), :P
Dzięki :-)
OdpowiedzUsuńI dziękuję wszystkim za życzenia zdrowia, znów doświadczyłam tej Waszej dobrej, pozytywnej energii. Lepiej się już poczułam, wychodzę powoli na prostą, mam nadzieję.
no właśnie w telewizorni pokazywali twoją zaporę, lubań i gryfów
OdpowiedzUsuńbędzie się lało
Zdrowiej Riannon! Znasz metodę z ziarenkiem pieprzu..?
OdpowiedzUsuńKuc na rycinie bardzo zgrabny, powiedziałbym że walijski, ale głowy nie dam. Poza kucem na pierwszym planie dwa stępaki, siwo-kasztanowaty i gniady - to jakieś rasy robocze, ale jakie? Nie pomogę za wiele - są mistrzowie co nawet na egispkich malowidłach bez pudła zgadują o jakiego konia chodzi, ja do nich nie należę...
Zdrówka, zdrówka i jeszcze raz zdrówka życzę !!!!
OdpowiedzUsuńBoska Wola- nie znam metody z pieprzem :-(
OdpowiedzUsuńJak pomaga, to poproszę.
Ten kuc na pierwszym planie jest podpisany po niemiecku jako Schwedischer Pony. Jakaś szwedzka rasa?
Od niego na lewo- koń belgijski.
Ten ciemniejszy najbardziej po lewo- Alt Neapolitaner Pferd (?)
Nad kucem, w samym środku- koń oldenburski.
Za nim, ten w cętki- Pinzgauer (?)
Po prawo, zadkiem do nas- Clydesdaler (?)
Słaba jestem w rasach koni, więc nie umiem odnieść niemieckich nazw do ras współczesnych.
Ja znam taką metodę leczenia choróbska z pieprz****, ale nie powiem bo się wstydzę ;->
OdpowiedzUsuńNo tak, niektórzy maja ruję, a ja sobie tu choruję :-)
OdpowiedzUsuńale ja na poważnie pisałem :)
OdpowiedzUsuńpomaga
A skoro już mówimy o rui, to co myślisz o moim komentarzu Tutaj? (kliknij)
OdpowiedzUsuńJak to mówią: na kichanie najlepszy rumianek. Rum do brzuszka i Janek (Chłop) do łóżka :) Najlepszego :D
OdpowiedzUsuńAdmin R-O- No nie wiem, nie wiem, poczułam się troszkę urażona "niemobilną kwoką", i postanowiłam zdania nie zabierać w tej kwestii :-)
OdpowiedzUsuńAdmin i Anovi- ja tam nie wiem, jak Wy, ale jak ja chora jestem, to mi żadne pieprzenia, ani Janki do łóżka nie w głowie :-(
OdpowiedzUsuńNie wiem czy powinnaś brać to do siebie - sama mówisz, że jednak chcesz np. jakiś motorower, itp. docelowo - więc czy to pojęcie odnosi się do ciebie? Odpowiedz sobie sama.
OdpowiedzUsuńJa walczę często z tym, że kobieta na wsi nie chce jeździć na zasadzie "nie - bo nie", nawet na skuterku, powodując lawinę kłopotów dla otoczenia, żerując na innych, robiąc za męczennice (wywołując wyrzuty sumienia).
Jasne, że nie biorę do siebie, a przynajmniej nie tak bardzo. Toteż napisałam to półżartem. Nigdy nie zdarzyło mi się gonić kogokolwiek i marudzić za jakąś moją własną potrzebą, typu przysłowiowe waciki. Wszelkie zakupy są planowane z kartką w ręku i jeździ się po zakupy hurtowo mając na względzie odległości i związane z tym koszty paliwa. To kwestia organizacji.
OdpowiedzUsuńNo widzisz, jakiś rozsądek masz, a mój ojciec na przykład robi za szofera, czy mu się chce, czy nie chce - matka - tak uważam - jest zupełnie nieprzystosowana do życia na jakiejkolwiek wsi - także tej podmiejskiej.
OdpowiedzUsuńMoże nieładnie tak obgadywać rodzinę - ale matka to jest akurat kobieta, która pilotowała szybowce nawet w młodości, skakała ze spadochronem, jeździła maluchem w młodości - prawko ma - ale wiele lat nie jeżdziła - sprawność i pewność siebie spadła (sam tak kiedyś miałem po 3 latach bez samochodu) - teraz się zaparła na nie i koniec.
Myślę, że w tym przypadku jawny ochrzan się należy :)
Niezła mamuśka- szybowce i spadochrony. Pewnie ma teraz jakąś blokadę. Zamiast ochrzanu, pogadaj z nią spokojnie, wyciągnij stare albumy i połechtaj ambicję. Może zaskoczy i się odblokuje.
OdpowiedzUsuńNic z tego, wszelkie sposoby wypróbowane. Naprawdę wszelkie.
OdpowiedzUsuńJak to mówią - nikt nie jest prorokiem we własnym kraju - moje zdanie nie ma najmniejszego znaczenia - a jedynie może wywołać kłótnie. I wywołuje.
A blokada to wiele lat wysługiwania się ojcem, co stało się normą oraz także wina ojca: tylko ja - niepodzielny pan i władca na moim okręcie (=samochodzie).
@ Riannon
OdpowiedzUsuńTa racina z końmi zawędrowała i na Wikipedię: http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_horse_breeds
Po prawej, druga ilustracja od góry.
Musi to z jakiegoś bardzo popularnego wydawnictwa przerysowane!
Meyers Lexikon zapewne był kiedyś tak samo znany, jak dziś np Larousse.
OdpowiedzUsuń