O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

piątek, 8 lipca 2011

Hosanna Hallelujah!

Hosanna Hallelujah!- zakrzyknęłam, kiedy na świecie pojawiły się wreszcie oczekiwane szczenięta. Tym razem łatwo nie poszło. Kiedy prowadzi się hodowlę, trzeba być gotowym na tego typu niespodzianki. Nie należy ich oczekiwać, ale trzeba brać pod uwagę. Gdzieś w głębi duszy na poziomie nieuchwytnym rozumem, miałam złe przeczucia. Zawsze przeżywam porody, ale takiej paranoi, jaką miałam tym razem, nie przypominam sobie. Cały czas myśli moje wokół szczeniąt mącił jakiś cień. Wmawiałam sobie, że nie jest za późno, że wszystko jest w normie, ale w głębi duszy czułam, że coś nie gra. Tego dnia, kiedy zepsuł się samochód, moja paranoja sięgnęła szczytów, prawdziwy jednak strach nadszedł, kiedy z suczki zaczęło wyciekać na zielono. Zielony wyciek z dróg rodnych przed porodem może oznaczać (ale jak się potem okazało, nie musi) odklejenie się łożyska, a tym samym uduszenie szczenięcia. Ów wyciek pojawił się wczoraj wieczorem, wszelkie inne objawy wskazywały, że w nocy powinien nastąpić poród. Czekaliśmy już coraz bardziej nerwowo. No dobrze, przynam się. Musiałam, z braku nerwosolu, otworzyć tuskulańskie wino, inaczej bym się udusiła, tak mnie w klatce ścisnęło.
Kiedy o 23.00 suczka po spacerze po prostu położyła się spać, zgłupieliśmy zupełnie. Nie muszę dodawać, że w odróżnieniu od smacznie śpiącej Mantry, my mieliśmy bezsenną noc.
Dzisiejszym rankiem postanowiliśmy skonsultować się z naszym weterynarzem i podjęliśmy decyzję o cesarskim cięciu.
To była bardzo mądra decyzja i dobrze umiejscowiona w czasie. Okazało się bowiem, że Mantra miała skręt macicy- częściowy wprawdzie, ale wystarczyło, aby zatkały się drogi rodne. Sama szczeniąt by nie urodziła. Cieszę się, że spanikowaliśmy i nie czekaliśmy do ostatniego momentu, teoretycznie bowiem, miała prawo urodzić nawet 2 dni później. Jest wielce prawdopodobne, że szczenięta by się podusiły, bo czas był na nie najwyższy. Kolejny raz przekonałam się, że w hodowli nie tylko liczy się wiedza książkowa, rutyna i schematy, ale również intuicja.
Skąd skręt macicy? To mógł być wypadek- szczenię, które się zaczęło wiercić (o rany, jak wierzgały, aż brzuch podskakiwał) zrotowało róg macicy, albo sama Mantra, która uwielbiała pod koniec ciąży wywalać się na grzbiet i brzuchem do góry tarzać się w trawie. Tu niestety, intuicja mnie zawiodła, nie podpowiedziała mi, że to może być niebezpieczna zabawa. A może to był po prostu taki pechowy przypadek niezależny od niczyich poczynań?


Tuż po przewiezieniu od weterynarza
- jeszcze mokre od wód płodowych.

Kiedy Mantra wychodzi za potrzebą na dwór, 
maluchy czekają w koszyczku podgrzewanym lampą (promiennik).


Pomimo, że były bardzo głodne, trudno było im początkowo złapać tak dużego cyca.
Pierwsze jedzenie miały 2 godziny po opuszczeniu macicy, 
bo Mantra była jeszcze podtruta narkozą.




Dziękuję wszystkim za wsparcie, miłe słowa, trzymanie kciuków, dobrą energię. Wszystko dobrze się skończyło, zatem to działa.

W naszej hodowli to pierwsze cesarskie cięcie, następne doświadczenie kynologiczne.
Mantra czuje się bardzo dobrze. Istniało prawdopodobieństwo, że suka po cesarce odrzuci szczenięta, nie będzie się nimi opiekować, nie będzie czuć więzi. W przypadku Mantry jest zupełnie odwrotnie. Nie ma żadnej różnicy w jej zachowaniu. Czuje się nawet lepiej, niż po normalnym porodzie, który trwa wieki i bardzo wyczerpuje suczkę. Dużą rolę w jej dobrym samopoczuciu odgrywają zapewne leki przeciwbólowe. Mantra bardzo opiekuje się maleństwami, wylizuje je, aż się boimy, aby nie rozlizała im pępowin. Od jutra zaczną one odpadać, nieco odetchniemy i przestaniemy cały czas się w nie wgapiać.

Troszkę o szczeniaczkach. Wszystkie urodziły się żywe, alarm spowodowany zielonym wypływem, okazał się przesadzony. Bałam się, że znajdziemy jakieś martwe szczenię. Wszystkie malce są mniej więcej wyrównane, ważą około pół kilo z malutkimi wahnięciami w obie strony. Mamy tylko 2 suczki i aż 4 pieski. Zamówienia były odwrotne, jak to w życiu bywa. W tej chwili trwa weryfikacja oczekujących. Nie przypuszczam, abym osiągnęła ten poziom absolutu w hodowli, że wszystkie pieski zostaną zamówione od razu po urodzeniu. Jakieś pieski na pewno będą wolne, zatem ewentualnych zainteresowanych serdecznie zapraszam. Na suczki są raczej małe szanse.

Hosannah Hallelujah- to bardzo ładne imię dla dziewczynki :-D 
Drugą nazwiemy Harmony Sweet. 

Pieski:
Haute Couture (komentarz Chłopa: „żeby tylko za chłopakami się nie oglądał”), 
Helter Skelter, 
Hood Robin, 
He Is Legend. 
Imiona zostaną przyporządkowane konkretnym szczenięciom, jak tylko będzie można nieco więcej powiedzieć o ich charakterze.
Od jutra zdjęcia i informacje o szczeniętach będzie można śledzić na moim blogu hodowla psów.

16 komentarzy:

  1. No to gratulacje :)
    Cudne takie całkiem nowe życie :)
    I jakie śliczne te maleństwa są :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluję! Z niecierpliwością czekałam na informacje. Zaglądam tu od niedawna, ale ta "akcja" zdecydowanie przyciągała mnie do do Waszego bloga :)
    Mamusi i maluchom życzę wiele zdrowia a Wam siły i cierpliwości.

    OdpowiedzUsuń
  3. Gratuluje!!!!! Przede wszystkim Tobie, intuicja to bardzo wazna rzecz i niech ktos powie, ze tak nie jest.
    Szczeniaczki sliczne, takie malenstwa. Kurcze az mi sie lezka w oku zakrecila.
    Najwazniejsze, ze Mantra wyszla z tego porodu bez szwanku.
    Pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wielkie gratulacje!!! Słodkie maluchy. Współczuję takich przeżyć. Ważne, że wszystko dobrze się skończyło. Ja miałam dziewięciokociakowy miot norwegów i sama przyjmowałam poród. Na szczęście u nas wszystko dobrze poszło. Cudownie przywitać maleństwa na świecie, ale te nerwy... Jeszcze raz gratuluję:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratulacje! Ech, jak ja tęsknię do tych emocji jednak... No cóż: najwcześniej za dwa lata! Jeśli w przyszłym roku będzie nas stać na krycie i jeśli Jaśnie Panienki tym razem wreszcie załapią!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne kluseczki. Gratulacje dla Ciebie i dla suni :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Gratulacje!Cudne są!
    Oby się zdrowo chowały!
    Buziaki śle ;-)))))

    OdpowiedzUsuń
  8. Gratulacje!
    Kolejny dowód na bardzo pożądany mariaż wiedzy z intuicją!
    Niech się zdrowo chowają, a Wy śpijcie wreszcie!

    OdpowiedzUsuń
  9. Dzięki :-*

    YarnAndArt- witaj :-) Mam nadzieję, że różności, jakie znajdziesz tu na blogu przypadną Ci do gustu :-)

    Jacek- ja najchętniej popadłabym w niebyt na czas porodów, potem mam dopiero świetną zabawę, ale trzeba to jakoś przeżyć.
    Trzymam kciuki za możliwość udanego krycia. To najfajniejsza rzecz pod słońcem widzieć efekty swojej pracy hodowlanej.

    OdpowiedzUsuń
  10. M.- my zaczniemy spać dopiero po trzech tygodniach. Maluchy wymagają 24 godzinnego dozoru, bo są niezwykle ruchliwe, a Mantra przesadza z instynktem macierzyńskim, poza tym wierci się, niedługo zacznie wchodzić i wychodzić z kojca. Zawsze istnieje ryzyko przyduszenia malca. Nie zostawiamy jej bez dozoru. Jest po operacji i też trzeba się jej przyglądać, czy nie ściąga szwów.
    Będziemy więc jakiś czas niedospani. Mam nadzieję, że nie będę wypisywać żadnych głupot z tego powodu :-)

    OdpowiedzUsuń
  11. Zdrowia i cierpliwości :D Trzymam dalej kciuki - już mi zbielały od zaciskania :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O jak dobrze, podglądałam z duszą na ramieniu ostatnie wpisy, aż się bałam cokolwiek komentować - teraz już mogę wyrazić swoją radość!:)))) Niech maluchy rosną zdrowo, razem ze zwoją dzielną mamą, a właścicielka może już puchnąć z dumy nad swoją intuicją:))) Nprawdę bardzo się cieszę, że wszystko poszło dobrze, pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  13. Każdy golden to takie małe słoneczko, zobacz ilu ludzi uszczęśliwi Mantra swoimi maluchami!Proszę ucałować każdego z osobna od nas! Gratuluję!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. Gratuluję! Niech się maluchy dobrze chowają, mamusia szybko dochodzi do siebie, a Wy załapcie choć trochę snu ;-)
    Kurczę, z takimi maluchami, to jak z niemowlęciem - też nie śpisz po nocach, tylko kolek nie mają ;-)
    Pozdrawiam serdecznie całą Gromadkę!

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudne, rozkoszne! Jednak intuicja Cię nie zawiodła i całe szczęście ;-) Gratulacje dla hodowców ;-) i dla szczęśliwej troskliwej mamusi! Fajne imiona będą miały maluchy ;-) Niech się zdrowo chowają!
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  16. Chwała Panu, ze wszystko dobrze się skończyło! Szczęśliwego życia maluszki!!!!

    OdpowiedzUsuń