O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

piątek, 1 czerwca 2012

Po Dniu.


W sobotę, przed Dniem Otwartych Domów Przysłupowych, ożył nasz piec chlebowy. Z tej racji, że komin jeszcze nie jest dopracowany i jest nieszczelny, dym, a potem zapach pieczonego chleba, rozszedł się nie tylko po stajence, którą już coraz częściej określamy szlachetnym mianem "muzeum", ale i po całym domu i podwórku.


Jest coś magicznego w tej niemalże ceremonii najpierw rozpalania pieca, a potem wypiekania chleba. A zapach samego chleba, wcześniej wyrobionego własnymi rękami, to jeden z najpiękniejszych aromatów, dla mnie piękniejszy od zapachu kwiatów. Zapach kwiatów jest stworzony przez naturę dla owadów, zapach chleba stworzył sam człowiek i pobudza on ludzkie zmysły. No, może i jeszcze zmysły naszego Jaskra, który jest "pies na chleb" :-)


Nie wiedzieliśmy czego się spodziewać tej niedzieli, wypiekliśmy 6 bochenków. Przyszło koło 20 osób, tak na dwa bochenki. Niestety większość pojawiła się równocześnie w tym samym czasie. Szkoda, ponieważ nie byłam w stanie każdemu poświęcić tyle czasu, ile chciałam. Każdy zapewne miał jakiś inny powód, dlaczego akurat wybrał nasz dom i każdy był zainteresowany czymś innym.

Nie jestem pewna, czy podoba mi się taka forma imprezy. Chyba wolałabym, aby ludzie wpadali spontanicznie i tak jakoś bardziej pojedynczo. Jest bowiem wtedy szansa na zapoznanie się, wymianę doświadczeń, zaspokojenie ciekawości obu stron.
W tym zamieszaniu nie robiłam fotek wycieczkom. Tej niedzieli w wolnych chwilach jedynie Izerki doczekały się portretów.

Przedstawiciel Tryptyku.
Więcej fotek piesków z niedzieli TUTAJ.

Pokażę Wam jeszcze kilka bardzo ciekawych zabytków techniki z wystawy w naszym jeszcze prowizorycznym muzeum.

Spektakularny artefakt- łopata od śmigła niemieckiego myśliwca Focke-Wulf FW 190 Pochodzi z terenu byłego lotniska w Starej Kamienicy koło Jeleniej Góry. Obecnie jest to pole orne. Bardzo mało wiadomo o historii tego lotniska. Tylko dlatego, że łopata  jest z drewna, uratowała się przed atakiem złomiarzy, którzy podobne, aluminiowe, skutecznie przerobili na płyn wysokoprocentowy.





Świder do drążenia drewnianych rur wodociągowych. Drewniane rury były na naszych terenach w użyciu od średniowiecza do końca XIX wieku.



Szczególnie upodobałam sobie aparat fotograficzny mieszkowy z lat 20-tych XX wieku. Pochodzi z Wrocławia, jest sprawny. Jeśli są jeszcze do nabycia szerokie klisze, można robić zdjęcia.




Silnik do maszyn rolniczych


Opornica rozruchowa- komplet do powyższego silnika. Służyła do łagodnego startu silnika, zapobiegała uszkodzeniom sprzętu.



 Szkoleniowy model silnika elektrycznego z lat 20-tych XX wieku. Zgodnie z ówczesnym trendem związanym z fascynacją techniką (kult 3xm- miasto, masa, maszyna), równie dobrze mógł służyć za dekor w jakimś gabinecie.


 Wialnia z około 1900 roku. W pełni sprawna. Służyła do oczyszczania ziarna z plew oraz do selekcji ziarna pod względem wielkości.




Jeszcze przed Dniem Otwartym na swoim miejscu docelowym, czyli w sypialni stanęła szafa za czteropak :-)





Nasza sypialnia wydaje się nabierać jakiejś spójności. 

11 komentarzy:

  1. Szafa klasa :)
    Ja kiedyś zrobiłam podobny interes ( do dziś uważam, że to jeden z lepszych interesów w życiu)
    W pomieszczeniu, które chcieliśmy wynając na pracownię stała szafa, wykonana w czasie warsztatów przez uczniów. Zawadna, wielka i strasznie brzydka. Panowie, którzy sprzatali lokal ze swoich rzeczy, nie umieli jej wynieśc- faktem jest, ze trzeba było ją pociąc. Dałam im flaszkę, szafa została. Zasłoniłam ją tekturą ( żeby nie musiec na nią patrzec )a jak sami się stamtąd wyprowadzaliśmy, to luby ją pociął i sprzedaliśmy na złom. za pięc stówek.

    Nadrabiam blogowe zaległości, i jeszcze nie dotarłam do "wanny z sodą" Co to takiego?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rzeczywiście, niezły interes ;-)

      O renowacji szaf przy pomocy wanny z sodą pisałam tutaj:
      http://tuskulum-riannon.blogspot.com/2011/10/renowacja-mebli.html

      Usuń
  2. Pieca chlebowego serdecznie z Lepszą Połową zazdrościmy. W ogóle - zaczynam z pewnym przerażeniem myśleć o jesieni, bo wygląda na to, że szykującej się nam obfitości cebuli, kartofli, kukurydzy, lnu, cukinii, dyń oraz... pewnej innej rośliny - nie będziemy mieli gdzie i jak przerobić: jedyna nadzieja, że nam sąsiedzi pomogą.

    Ze szczeniaczkiem bardzo Ci do twarzy. Pozdrowienia dla Chłopa :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można wejść z sąsiadami w jakiś barter. Ciekawa jestem tej pewnej innej rośliny :-) Dziękuję, pozdrowię :-)

      Usuń
  3. Wybieraliśmy się i my, ale z różnych przyczyn się nie udało... Muzeum ma eksponaty pierwsza klasa, Padre byłby zachwycony ;-) Mnie przyziemnie najbardziej podoba się szafa w sypialni ;-)) Chociaż śmigło też niczego sobie, mogłoby na ścianie obok szafy zawisnąć ;-)
    Szczeniaczki rosną pięknie! Uściski

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :-) Zawsze można wpaść w innym terminie :-) Zapraszamy.

      Usuń
  4. Oj chyba powinniście załatwić sobie jakąś mega kłódkę na odrzwia stajenki,bo jak znam lepkie rączki lokalnych "kolekcjonerów ", i tendencje do pojawiania się takich "znalezisk" na okolicznych targach staroci ,to lepiej eksponaty zamykać. Śmigło wypas!
    Chciałam przyjechać ,ale moja 15latka odwinęła mi taki numer..szkoda gadać.
    Nadrobimy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Stajenka ma całkiem pancerne zamykane drzwi, a i my jesteśmy non stop. Po remoncie muzeum będzie miało określone ustawą zabezpieczenia. A jak ktoś i tak wlezie, to go szpic w dupę ugryzie :-)

      Usuń
  5. Chwała szpicowi, na Goldenki nie ma co liczyć ,przynajmniej sądząc po naszym "Gamoniu"...szczeka tylko na nasz powrót do domu..^^

    OdpowiedzUsuń
  6. pięknie się to wszystko prezentuje

    szafa dobrze wygląda

    OdpowiedzUsuń
  7. Piękne szafy:)Życzę wytrwałości zwłaszcza w kontakcie z urzędnikami. Trzymam kciuki za powodzenie.
    Pozdrawiam

    www.scraplandiakaroliny.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń