Nieubłaganie płynie czas i zbliża się godzina „0” na którą zaplanowane było ponowne po remoncie otwarcie wystawy w naszym muzeum. Miało się to dokonać i dokona się przy okazji Dnia Otwartych Domów Przysłupowych, która to impreza odbędzie się już w następny weekend. Jest tylko jedno „ale”. Oczywiście, nie zdążyliśmy dokończyć remontu. Wszystko przez ten strop ceglany, który uparliśmy się odsłonić i wyeksponować. Nie dosyć, że robota podła, do której nie znaleźliśmy żadnego chętnego (a chcieliśmy dobrze zapłacić, ale cóż, bezrobocie ponoć mamy :) to jeszcze prześladował nas pech. Sprężarka, którą do tego celu zakupiliśmy, złośliwie się zepsuła i to dwa razy, a sąsiad swoją gdzieś przepił i pożyczyć się nie da. Nie ma sensu malować na błysk ścian, skoro Chłopa czeka jeszcze skuwanie i czyszczenie stropu. Postanowiliśmy zatem chwilowo pozostać przy pobielonych ścianach.
Przez te kilka dni, jakie nam zostały, skupimy się jedynie
na wykończeniu estetycznym, na ile się da w połowicznie wyremontowanym obiekcie
oraz na ustawianiu ekspozycji tak, aby ogrom szczegółów odwrócił uwagę
ewentualnych zwiedzających od niedoskonałości wnętrza. Jakoś to będzie.
Doczekaliśmy się wreszcie na piękne bzy, które rozkwitły dwa
tygodnie późnej, niż zazwyczaj. Cieszy to nasze serducha. Nie ma nic
przyjemniejszego, niż południowa kawka przed domem otoczonym zapachem bzów.
A tymczasem na skalniku...
kupiłam sadzonki lawendy
Od 13 do 15 maja miałam okazję być sam na sam z naszymi
tuskulańskimi duchami, co zdarzyło się pierwszy raz od 12 lat. Zniosłam to nad
wyraz dzielnie kładąc się do łóżka dopiero, jak byłam już nieprzytomna ze
zmęczenia, co gwarantowało natychmiastowy sen. Muszę przyznać, że nasze duszki
były dla mnie łaskawe i nie manifestowały się zbyt mocno. Chłop w tym czasie
wyjechał załatwiać rodzinne sprawy, których konsekwencje mogą być bardzo
spektakularne. Już od jakiegoś czasu przygotowywaliśmy się na taką
ewentualność, ale co innego czekać i żywić nadzieję, a co innego mieć i być
zmuszonym do podjęcia konkretnych decyzji.
Dwór Feillów Wola Zręczycka
15 maja 2013 roku, po 23 latach walki w sądach, nastąpiło
oficjalne przekazanie dworu w Woli Zręczyckiej prawowitym jego właścicielom,
czyli, nie bawiąc się w ton oficjalny, Mamuśce. To tyle, jeśli chodzi o teorię,
bo w praktyce sprawa spada na Chłopa. Jako, że jestem do Chłopa przypisana ciałem
i duchem oraz nawet sakramentami, rzecz jak najbardziej dotyczy i mnie. Po
dwóch dniach euforii przyszedł zatem czas na pracę umysłową, co począć mamy z
takim obiektem? Gdybym była przeciętnym polskim obywatelem, zapewne byłabym
niezadowolona ze swojego dotychczasowego życia i chętnie zostałabym, hem, hem…
dworską damą :-) Sęk w tym, że ja mam już swój poukładany świat, życie i dom,
który kocham i z którym chyba nie potrafię się rozstać. Z drugiej strony nie
lubię stagnacji i braku perspektyw. Czuję, że tutaj niewiele mogę już zdziałać.
Dwór daje nieograniczone możliwości prowadzenia działalności turystyczno-gastronomicznej.
Położony jest 30 km od Krakowa, w spokojnej malowniczej okolicy. Sam dwór
wpisany jest do rejestru zabytków, natomiast okolica chroniona jest poprzez
plan zagospodarowania przestrzennego i nie ma możliwości zepsucia jej
nowoczesną zabudową. Przynajmniej teoretycznie, bo przez lata, kiedy w wyniku
rabunku przez władze komunistyczne, dwór pozostawał w rękach państwa,
dokonywała się tam systematyczna dewastacja. Za jakiś czas pojedziemy przeprowadzić
szczegółowe oględziny obiektu, to nie omieszkam opisać cudów, jakie tam się
działy.
Mamuśka z Chłopem-potomkowie Feillów- dumni właściciele :-)
Jeżeli nie znajdziemy odpowiedniego dzierżawcy na ten
obiekt, będziemy musieli w jakiś sposób sami zająć się wykorzystaniem dworu.
Rozważamy i przerabiamy TEORETYCZNIE w tej chwili każdą alternatywę, łącznie z
przeniesieniem się na Wolę, co wiązałoby się ze sprzedażą Tuskulum. Jakoś nie
potrafię sobie tego wyobrazić.
ja pierdziu, ale cudowny dworek, bez względu na "ogrom " prac tylko pozazdrościć...pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziekujemy :-)
UsuńNo, to chyba lepiej mieć niż nie mieć no nie? Teraz to Ty pani na włościach jesteś :)
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam podjęcia dobrej decyzji.
Swoją drogą cudnie u Was w tej Zapuście :) Mocno pozdrawiam z Wrocka.
Tak... tu włości, tam włości :-) A mówią, że od przybytku głowa nie boli :-) Nas jakby trochę rozbolała :-)
Usuńpiękny dworek.. naprawdę.. ale i u Was jest bajecznie..dlatego rozumiem, Twoje rozterki:) trzymam kciuki i ściskam ciepło:)
OdpowiedzUsuńOtóż to... osiołkowi w żłoby dano... :-) Dziękujemy i również mocno ściskamy ;-)
UsuńMagia w Tuskulum, Wola w Dworze :-) [g]
OdpowiedzUsuńJeśli taka będzie Wola Dworu...
UsuńPrzepiękny ten dwór! Tylko faktycznie, decyzja co z tym robić trudna. Tyle pracy włożyliście w Tuskulum, że żal byłoby to zostawić, w dwóch miejscach trudno być jednocześnie.
OdpowiedzUsuńJakbyście jechali tam na oględziny, to może zboczycie te głupie 100 km na południe??? Zapraszam!!!
Bardzo bym chciała, ale jak zwykle może być za mało czasu na wszystko. Musimy pozałatwiać sporo spraw urzędowych z tym faktem związanych :-(
UsuńP.S. Ale masz przecudnej urody tulipana!
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, był uroczy, ale niestety, już dziś przekwitł :-(
UsuńDużo piszą o waszych włościach, choć nie zawsze serdecznie.
OdpowiedzUsuńhttp://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?t=11225
http://eksploratorzy.com.pl/viewtopic.php?f=74&t=11225&sid=560be0294b695e10a69760057ab71ec7
I ciągle jest oferta wakacyjna
http://www.eholiday.pl/noclegi-xi0528.html
Dobrze, że wasz się uchował, ileż ja takich dworów, kwitnących w 1945, a obecnie w ruinie kompletnej, się naoglądałam. A drewnianych los czyli ludzie+przyroda szczególnie nie oszczędzał.
To, że nie piszą serdecznie, to normalne i należało się tego spodziewać. Niektórzy ludzie mają takie cechy, że wolą, aby się coś zniszczyło, niż żeby ktoś odebrał swoją własność. Smutne to, ale taka jest mentalność w tym kraju :-(
UsuńMuzeum: Sufit ma swój urok, można poudawać że'tak ma być', ale z kablami elektrycznymi chyba zrobicie porządek? bo to i niestylowo i nie... Choćby w rurki schować.
OdpowiedzUsuńOczywiście, że docelowo nie będą tak wisieć :-)
UsuńPiękny ten strop, wart ciężkiej pracy. Efekt będzie zabójczy, a że z pewnym opóźnieniem, trudno:)
OdpowiedzUsuńPani Dziedziczko! Mało źle, dużo tez niedobrze. Trudna decyzja, nie zazdroszczę. Myślę, ze w tym dworku tez byście się dobrze czuli. Ale tu włożyliście tyle serca. Ciężka, naprawdę ciężka sprawa. Też nie wyobrażam sobie, abyście mogli sprzedać Tuskulum, ale pewnie dworek możliwości ma rzeczywiście większe.
Póki co rozkoszuj się widokami i zapachami, przeżyj weekend, potem koniec studiów, a decyzja przyjdzie z czasem.
Pozdrówka:)
Tak własnie zamierzam zrobić. Nie martwić się przybytkiem, zająć się bieżącymi sprawami i pozwolić na swobodny rozwój sytuacji.
UsuńMyślę, że za jakis czas sytuacja sama się wyklaruje, a my podejmiemy najrozsądniejszą decyzję, na jaką będzie nas w danej chwili stać.
No, to masz zagwozdkę, i to kusi, i to kusi ... A Ty gdzie wolałabyś?
OdpowiedzUsuńdobrych wyborów, pozdrawiam.
Ceglane sufity przepiękne.
Ja wolałabym się rozdwoić :-) Sęk w tym, że nie bardzo wiem. Żal mi opuszczać dom, w którym przeżyłam 12 najwspanialszych lat swojego życia, ale z drugiej strony pojawiła się na horyzoncie nowa perspektywa. Z każdym dniem coraz bardziej przekonuję się do zaopiekowania się dworem. Jest to w tej chwili dylemat na zasadzie chciałabym, ale boję się :-)
UsuńPiekne te chalupy macie! I dworek bardzo widokowy!!
OdpowiedzUsuńPowodzenia z remontami - wspolczuje tych wszystkich problemow budowlanych!
Dzięki. Mam nadzieję, że wszystkie problemy się z czasem rozwiążą. Pozdrawiam.
Usuń