O mnie

Moje zdjęcie
Kobieta wciąż zadziwiona otaczającym ją światem. Z wykształcenia archeolog, z wyboru Wolny Człowiek i Kustosz we własnym Muzeum. Z urodzenia Wrocławianka, z wyboru mieszkanka małej wsi. Na pytania miejskich kolegów: "co ty robisz do licha na tej wsi"??? odpowiada: "żyję!!!". Zawsze niepokorna i pozostanie taką do śmierci. Wyznaje w życiu maksymę: "Ludzie posłuszni żyją, aby spełniać oczekiwania innych. Nieposłuszni realizują swoje marzenia". Kobieta owa ma wciąż wiele pomysłów, które uparcie realizuje na powyższej zasadzie. Posiadaczka 2 psów i 1 Chłopa. Chce się dzielić z ludźmi swoim kawałkiem życia prowadząc Gospodarstwo Agroturystyczne, Muzeum Dwór Feillów oraz Hodowlę Psów Rasy Golden Retriever.

niedziela, 22 czerwca 2014

Coś się kończy, a coś innego zaczyna.

Jak zapewne zauważyliście, od pewnego czasu na tym blogu wieje pustką. Z chwilą podjęcia ostatecznej decyzji o sprzedaży naszego ukochanego domu, zmuszam się, by cokolwiek tutaj napisać. Tak nie powinno być. Pisanie ma być przyjemnością i wynikać z potrzeby serca, a moje serce jest już we Dworze na Woli Zręczyckiej. Moja prywatna magia w Tuskulum skończyła się. Mam nadzieję, że wkrótce obdarzeni nią pozostaną nowi właściciele tego miejsca. Kto to będzie, jeszcze tego nie wiemy. Nie będzie to Asia i Kuba, o których kiedyś Wam pisałam. A dlaczego- przeczytajcie tutaj.

Tacy byliśmy...
Pamiętam jak dziś ten dzień, kiedy 13 lat temu, w lipcu pojawiliśmy się pierwszy raz w Zapuście. Powitał nas starszy pan, właściciel domu od roku 1974. Pamiętam jego energię, błyszczące oczy, kiedy opowiadał, ile szczęśliwych dni spędził w tym miejscu ze swoimi dziećmi, wnukami. Mówił, jak bardzo trudno było mu podjąć decyzję o powrocie do Wrocławia. Jego żona pragnęła jesień swojego życia spędzić w mieście, a jego miejsce było przy niej. Tego dnia my wiedzieliśmy, że znaleźliśmy swoje miejsce na ziemi. Czułam dobrą energię tego miejsca, widziałam przestrzeń, która była nam bardzo potrzebna, by swobodnie żyć.

Dziś, kiedy przychodzi mi spotykać się z potencjalnymi kupcami, jestem zdziwiona, jak wielu ludzi trafia do nas bez pomysłu na swoje życie. Tacy ludzie zadają nam pytania, które nie powinny padać- z czego wy tu żyjecie? My sprzedajemy gospodarstwo, nie pomysł na życie. Nasze źródła utrzymania nie powinny nikogo interesować, ponieważ nasz model życia jest nie do podrobienia. Źródło naszego utrzymania wynika z naszych pasji, nie z wyrachowania biznesowego. 

Kiedy my szukaliśmy domu mieliśmy kilka priorytetów, między innymi ten, że musi być to teren bezpieczny, wolny od zagrożenia powodziowego. Zamierzaliśmy zająć się naszą pasją- hodowlą golden retrieverów oraz prowadzić gospodarstwo agroturystyczne. Zwiedziliśmy dziesiątki domów sprawdzając, czy spełniają nasze kryteria. Dom musiał też być na tyle daleko od sąsiadów, by nie stanowili problemu ani dla naszych gości, ani dla naszych psów. W Zapuście znaleźliśmy wszystko to, czego szukaliśmy. Choć wpadliśmy w euforię, nie zawracaliśmy głowy właścicielowi, nie mieliśmy jeszcze bowiem funduszy na kupno nieruchomości. I wtedy stał się cud. Dwa tygodnie później dom we Wrocławiu znalazł nabywcę, po 2 latach od wystawienia go na sprzedaż. 2 września sprowadziliśmy się już do Zapusty i zaczęliśmy działać.

Zostalismy powitani chlebem i solą przez siostrę, która dotarła wcześniej :-)


Z

Z radości wyczynialiśmy różne dziwne rzeczy, takie jak:
 wariacka jazda na karuzeli zastanej na posesji oraz bieganie po pokrzywach:




 Uśmiech nie schodził nam z twarzy jeszcze przez dłuższy czas.
W zasadzie, to chyba tak nam już zostało.

Dom był w ¾ do generalnego remontu. Mieszkaliśmy, prowadziliśmy swoją działalność, jednocześnie remontując pokój za pokojem, niespiesznie, głównie zimą, poza sezonem, kiedy nic szczególnego się nie działo. Przybywały nowe pieski, rodziły się nowe pokolenia goldenków. Pojawiali się i wyjeżdżali kolejni goście, niektórzy zyskali status stałych, jeszcze inni zostali naszymi przyjaciółmi. Wraz z upływającym czasem wszystkim nam przybywało lat i doświadczenia. Gdy się sprowadziliśmy, byliśmy szalonymi dzieciakami po 20-stce. Tu dojrzeliśmy i nabraliśmy tzw. mądrości życiowej, tej prawdziwej, której nigdy nie zdobędzie się w mieście; o ludziach, o przyrodzie, o sobie samych. Zapomnieliśmy jedynie o tej ciemnej stronie ludzi, która ujawniła się nam w podlinkowanym wyżej wpisie. Z biegiem lat odchodziły od nas ukochane towarzyszki życia- Bułcia, Triss i Fiona, o której chorobie i pożegnaniu napisałam tutaj.
Tak zeszło nam 12 lat.

 Gdy oddaliśmy do użytku wyremontowane pomieszczenie dawnej obory, przeznaczone na muzeum, los zrobił nam psikusa. Sprawy tak się poukładały, że poczuliśmy się w obowiązku otoczyć opieką zabytkowy rodzinny dwór, który w przeszłości niesłusznie zagrabiony, właśnie udało się odebrać polskiemu państwu. Na rewitalizację tego zdewastowanego przez dziesięciolecia rządów PRL-u miejsca potrzeba znacznej kwoty pieniędzy. Jesteśmy skromnymi rolnikami, którzy nigdy nie dostąpią zaszczytu otrzymania kredytu. Decyzja zatem mogła być tylko jedna. Musieliśmy zdecydować o sprzedaży naszego ukochanego domu, a uzyskane fundusze przeznaczyć na remont Dworu Feillów.

I tak z chwilą sprzedaży domu w Zapuście, rozpocznie się dla nas nowy rozdział życia. Jak wspomniałam, sercem jestem już na Woli. Dlatego też zamykam tę przestrzeń, a stwarzam nową.

Chciałabym serdecznie i z całego serca podziękować wszystkim czytelnikom, tym co są z nami od 4 lat i tym nowszym. Rozpoczynając pisanie bloga byłam pewna, że robię to jedynie dla przyjaciół ze świata realnego. Nigdy nie przypuszczałam, że moja historia zainteresuje osoby, które nigdy na oczy nas nie widziały.

Wszystkich tych, którzy trwają przy nas i są ciekawi następnego rozdziału w naszym życiu, naszych agroturystycznych gości oraz krewnych, znajomych i przyjaciół informuję, że można nas teraz odnaleźć na blogu:

Dwór Feillów Wola Zręczycka

Serdecznie zapraszam.

Dopisek z dn. 30.11.2014. 
Domek jest już sprzedany. Jeśli ktoś jest ciekaw, jak wyglądało ogłoszenie, zapraszam pod ten link:
na sprzedaż

Dopisek z dn. 25.03.2015.
Nowi właściciele będą kontynuować blogowa tradycję tego miejsca. Jak sobie radzą, podejrzyjcie tutaj: